Równo pół wieku temu, 13 kwietnia 1967 roku, The Rolling Stones zagrali w Warszawie dwa koncerty. Oto jak przedstawiała to wydarzenie PRL-owska propaganda w wyświetlanej w kinach i telewizji Kronice Filmowej:
Nie będę tu przynudzać, jak wielkie znaczenie miały te koncerty dla ówczesnej polskiej młodzieży. Na ten temat napisano już megabajty artykułów, książek, a nawet rozpraw socjologicznych. Był to jeden z bardzo niewielu ożywczych powiewów Zachodu, jakie docierały do siermiężnej, gomułkowskiej Polski. Pokazywał, że można żyć inaczej niż w sposób lansowany na zebraniach partyjnych i sztywnych akademiach ku czci. Stanowił jeden z kamieni milowych na drodze do upadku komuny.
Po niemal 50 latach Rolling Stonesi zawitali na jeden z ostatnich bastionów komunizmu – Kubę, gdzie 25 marca 2016 roku zagrali darmowy koncert na wolnym powietrzu:
Sądząc po reakcji rozentuzjazmowanego tłumu – pod sceną zebrało się ponad milion ludzi! – koncert w Hawanie może mieć dla Kubańczyków równie doniosłe znaczenie, co warszawski występ Stonesów dla Polaków, i stać się jednym z gwoździ do trumny komunistycznej dyktatury.
A swoją drogą, trzeba podziwiać, jak wspaniałą formę prezentują nadal siedemdziesięcioparoletni członkowie zespołu!