Układający polityczny pasjans założyli zapewne, że w obliczu narastającej drożyzny, bezrobocia i perspektywy załamania finansów publicznych Platforma może mieć kłopoty z utrzymaniem wysokiego poparcia. Konieczne było w związku z tym stworzenie planu ratunkowego.
Wejście na prawą stronę sceny okazało się mało realne, bo po Smoleńsku elektorat zabetonował się przy PiSie. Dowiodły tego nieudane próby rozbicia prawicy za pomocą takich inicjatyw jak PJN, Nowy Ekran, czy Nowa Prawica. Sterujący "nawą państwową" skierowali więc Platformę w drugą stronę - ku lewicy, czyli w kierunku elektoratu populistycznego, a więc znacznie bardziej podatnego na manipulacje.
Wykonano kilka posunięć jednocześnie. Po pierwsze zastosowano znany już manewr - wrzucono do worka z kotami Platformy kolejne znane twarze postkomunistycznej lewicy. Co ważne, rzecz dotyczy nie tylko Warszawy, ale i prowincji (na listy PO i PSL do samorządu wciągano eseldowców, a ci chętnie z tego korzystali, bo choć idee są ważne, to kasa ważniejsza). Po drugie z pomocą usłużnych mediów wykreowano nowy, populistyczny ruch skupiony wokół Palikota, który przejął znaczącą część "młodych, zdolnych" do wszystkiego. Po trzecie wyeliminowano Samoobronę. Po czwarte przygotowano "kodeks wyborczy". Po piąte zmajstrowano nowy senat. Po szóste ułożono listy wszystkich liczących się partii tak, by do przyszłego parlamentu weszli w większości sprawdzeni towarzysze. Po siódme – na wszelki wypadek przygotowano manewr unieważnienia wyborów w postaci przeniesienia przez SN rozstrzygnięć dotyczących decyzji PKW związanych z listami Nowej Prawicy na okres powyborczy. Równolegle toczy się jak zwykle gra sondażami, a towarzysze zapewniają, że Kaczyńskiemu, nawet gdyby wygrał, nie uda się stworzyć rządu.
"były szef SLD stwierdził, że wówczas "prezydent powinien powierzyć misję tworzenia rządu Jarosławowi Kaczyńskiemu". - Jestem przekonany, że ta misja by się nie powiodła, że Kaczyński nie zebrałby większości - wyjaśnił.
Według Millera w takiej sytuacji misja tworzenia rządu wróciłaby do trzech partii - PO, SLD i PSL, a premierem zostałby Donald Tusk, który "z poczucia odpowiedzialności na pewno byłby gotów do podjęcia zadania formułowania gabinetu". - Mógłby wtedy powiedzieć - jak widzicie, nie palę się do tworzenia rządu, ale przecież Polska go potrzebuje - stwierdził były lider Sojuszu."
Wydaje się, że ten wachlarz zabezpieczeń powinien wystarczyć do utrzymania status quo przez grupę trzymającą władzę. Szczególnie udaną zagrywką jest moim zdaniem Ruch Palikota, który nie tylko, że ma szansę przekroczyć próg wyborczy i wprowadzić do sejmu swoich przedstawicieli, to wydaje się walczyć jak równy z równym z SLD Napieralskiego o przywództwo na lewicy. Według ostatnich sondaży w okręgu 38 Ruch Palikota osiąga 12% poparcia, przy zaledwie 14% dla SLD. Gdyby rozdzielić mandaty poselskie w tym okręgu, a jest ich dziewięć, to według aktualnego procentowego poparcia dla PO przypadłyby 3 (35%), dla PiS 2 (24%), dla SLD 2 (14%) i dla RPP 1 (12%) oraz PSL 1 (8%). Nawet gdyby PiS znacząco zbliżył się do PO, podział mandatów nadal byłby identyczny. Aby PiS mógł wziąć 3 mandaty, musiałby wygrać z PO (wtedy PO miałaby dwa mandaty), ewentualnie notowania RPP lub PSL musiałyby znacząco spaść.
http://wybory.onet.pl/parlamentarne-2011/aktualnosci/,1,4856893,aktualnosc.html
http://wiadomosci.gazeta.pl/Wiadomosci/1,80271,10325162,Wybory_2011__Tusk___Jak_sprawdzic_zdolnosc_koalicyjna.html
http://www.se.pl/wydarzenia/kraj/janusz-palikot-podlaczony-do-wykrywacza-klamstw-ustalaem-z-tuskiem-ataki-na-kaczynskiego_206221.html
linki do książki FYMa Czerwona strona księżyca: fymreport.polis2008.pl 65,2 MB 88 MB ebook 147 MB Zwolennikom Platformy i Komorowskiego
Jestem poetą. To znaczy nazywam rzeczy imieniem:
na świat mówię - świat, na kraj - Ojczyzna,
czasem mówię chmurnie na durniów - durnie.
Tadeusz Borowski
Kiedy jednak długi szereg nadużyć i uzurpacji, zmierzających stale w tym samym kierunku, zdradza zamiar wprowadzenia władzy absolutnej i despotycznej, to słusznym i ludzkim prawem, i obowiązkiem jest odrzucenie takiego rządu oraz stworzenie nowej straży dla własnego przyszłego bezpieczeństwa.
Deklaracja Niepodległości Stanów Zjednoczonych
Być może kiedyś będę zmuszony pragnąć klęski mego państwa, a to w przypadku, gdy przestanie całkowicie zasługiwać na dalsze trwanie, gdy nie może już być żadną miarą uznane za państwo sprawiedliwości i prawa - krótko mówiąc, gdy zaprzeczy swej naturze państwa. Ale taka decyzja jest decyzją przerażającą; nosi ona nazwę "obowiązku zdrady."
Paul Ricoeur "Państwo i przemoc"
kontakt: okolice@o2.pl
Discover the playlist Asa with Asa
NAJWIĘKSZY TEATR ŚWIATA
Siedzę na twardym krześle W największym świata teatrze Patrzę i oczom nie wierzę Nie wierzę, ale patrzę Przede mną mroczna scena Nade mną wielka kurtyna A przedstawienie zaraz się zacznie Codziennie się zaczyna Tragiczni komedianci Od tylu lat ci sami Niepowtarzalne stworzą kreacje Zamieniając się znowu rolami Ten, który dziś gra króla Do wczoraj nosił halabardę A jutro będzie tylko błaznem Prawa tej sceny są twarde Premiera za premierą Pomysłów nie zabraknie Publiczność zna ich wszystkie sztuczki A jednak cudów łaknie Po każdej plajcie antrakt A po nim znów premiera I jeszcze większa plajta A teatr nie umiera Siedzę na twardym krześle w największym świata teatrze Patrzę i oczom nie wierzę Nie wierzę, ale patrzę A obok mnie w milczącym tłumie w cieniu tej wielkiej sceny Artyści cisi i prawdziwi Artyści niespełnieni Nie zagram w tym teatrze Nie przyjmę żadnej roli. A serce, a co z sercem A niech tam sobie boli I każdy nowy sezon Niech będzie jak pokuta Stąd przecież wyjść nie można Więc siedzę jak przykuta Do tego właśnie miejsca W największym świata teatrze. Patrzę i oczom nie wierzę Nie wierzę, ale patrzę Pode mną smutna ziemia Nade mną nieba kurtyna Więc czekam aż Reżyser Niebieski Ogłosi wielki finał. Nie wierzę, ale patrzę
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka