KKisiel KKisiel
652
BLOG

Generał jest, ale gdzie żołnierze? Porazka JKM

KKisiel KKisiel Polityka Obserwuj notkę 8

Mieliśmy już w tym roku wybory prezydenckie i tzw. „nasz” kandydat uzyskał w nich 2,28%. Teraz nasz kandydat w solowym popisie uzyskał odpowiednio 3,90% i 5,02% i uznał, że forma zwyżkuje. No dobra, jak się chce, to statystyką można udowodnić wszystko i poprawić wątły uśmiech. W roli cytryny – ten felieton.

Spoglądanie w ten sposób na wyniki wyborów jest ze strony „naszego” kandydata wynikiem chorobliwego egocentryzmu. Armia to nie tylko jej generał, który choćby był jej najlepszym żołnierzem i z fajką w ustach prowadził ją przez największe zawieruchy, ale także jej żołnierze. A wynik żołnierzy jest TRAGEDIĄ. Skoro wyniki w dużych miastach rzadko przekraczały 2%, to ciężko oczekiwać, że w mniejszych miejscowościach wyniki poprawiłyby ten marny wynik. Nasz kandydat odtrąbił sukces, tymczasem jest wyraźny regres.

Żołnierze zawiedli. Tylko około połowa ochotników wykonała jakikolwiek krok! Reszta nie podjęła nawet próby rejestracji swojego nazwiska! Potęga Internetu, tak przydatna, gdy w krótkim czasie musieliśmy zebrać 100.000 podpisów, tym razem rozsypała się o pierwszą przeszkodę. Żołnierze nie założyli nawet mundurów, nie naprawili broni, nie zmobilizowali się. Zapewne chodzi o czas – no bo kto ma dzisiaj czas (gdybyśmy mieli czas, to już byśmy dawno wywieźli polityków na taczkach) – ale skoro nie ma się czasu ani chęci, to nie zgłasza się jako ochotnik do wojny (jak to określił pan Marusik).

Nasz kandydat ma trochę racji, gdy mówi o tym, że telewizja położyła szlaban i przez to nie wygrywamy. Ma rację, ale właśnie dlatego tylko generał zdobył 4-5%, ponieważ On w telewizji BYŁ, a innych nie było. Ale niech nie mydli oczu – On był, zresztą być już nie musi (tak często), bo ludzie i tak go kojarzą (niektórzy nawet zbyt dobrze).

Skupmy się zatem na Internecie i telewizji. Oto zarzuty formułowane przez aktywnych żołnierzy:

1.Brak ogłady w wypowiedziach objawiający się np. w kompletnie niepotrzebnych uwagach na temat podatków „za Hitlera” i oscypków za „Stalina”. Nawet żona generała wyraziła swoje niezadowolenie!
2.Brak przygotowania „kondycyjnego”, w tym wypadku chodzi o zbyt szybką mowę, kiepską dykcję, fatalną mowę ciała, nieprzygotowane i chaotyczne wypowiedzi, które mimo swojej żelaznej logiki tracą wydźwięk.
3.Obrażanie się na reguły gry. Otóż, gdy zasiada się do warcabów czy szachów, to nie narzeka się, że pionki zbijają tylko po skosie. Trzeba to zaakceptować. Ale generał nie akceptuje, że w dzisiejszym świecie, nie tylko polityki, liczy się dobre opakowanie, wzbudzanie poczucia bezpieczeństwa (bardzo ważne!), prezencja. O ile muszka czy ostatnio kapelusz są dobrymi emblematami, tak bujanie się w fotelu w trakcie wypowiedzi w studiu telewizyjnym pozostawia fatalne wrażenie – bo to w „cywilu” jest oznaką lekceważenia i beztroski. A tu chodzi o poważne sprawy.
4.Brak podstaw, jeśli chodzi o taktykę polityczną. Taka miernota jak Donald Tusk wie, że szczekanie lepiej pozostawić innym, a samemu wzbudzać zaufanie, pewność, zdecydowanie. Bronisław Komorowski, niegdyś szczekacz godny Niesiołowskiego, kolejna zresztą miernota, też przyswoił tę regułkę. Tymczasem u generała jest odwrotnie – swoim niedostosowaniem odrzuca nieprzekonanych, a samych przekonanych pogrąża w bardzo ambiwalentnych uczuciach.
5.Brak współpracy międzynarodowej i wytarte autorytety. Nie wiem, dlaczego do dzisiaj nasz kandydat-generał nie spotkał się do tej pory ani z Nigelem Faragem tudzież Ronem Paulem, albo w instytucie CATO lub Forum Przedsiębiorców w Singapurze. Taki Ron Paul ma u nas dużo więcej zwolenników niż sam generał. Ponadto mogłoby to wzbudzić dodatkowe zainteresowanie mediów. Dlaczego generał powołuje się na XVIII filozofów, zamiast na XX wiecznych ekonomów?
6.Brak ludzi. Oprócz mocno nielojalnego Tomasza Sommera i przyjaciela Stanisława Michalkiewicza szerszej publice ciężko skojarzyć kogokolwiek będącego „zaufanym człowiekiem” generała.

Ja rozumiem, że generał wie lepiej, co jest dobre. Rozumiem to podejście i dlatego osobiście siedziałem cicho, a nawet broniłem generała przed krytykantami. Zastanawia mnie jednak jedno: Dlaczego raz nie spróbować by „czegoś innego”? Co mamy do stracenia? Absolutnie nic! Ciągle jesteśmy pod kreską 3 i 5% i niech nie myli nas warszawski wynik, bo w takim już Krakowie do niedawna mieliśmy spore poparcie i gdzie ono jest teraz, poszło w las?

Być może generał co by nie robił, i tak będzie kojarzyć się z sepleniącym politycznym ekscentrykiem, którego choć poglądy znajdują uznanie, to sama osoba jest tak odstraszająca, że merytoryczna wartość jego poglądów nie ma KOMPLETNIE ŻADNEGO ZNACZENIA. Skoro tak, to może warto byłoby posłać w bój kogoś innego? Dobre wrażenie robił swojego czasu np. Pan Wojciech Popiela. Spokojny, zdecydowany, potrafił finansowo zorganizować partię i wzbudzić coś, co nazywa się poczuciem identyfikacji (autentycznego wrażenia, że to co czujemy my, czuje i mówca – a ponieważ był on przedsiębiorcą itd). Niech się generał nie martwi – ludzie go skojarzą i bez telewizji, niech no tylko ogłosi chęć startu w wyborach. Miał przecież po parę minut w głównych stacjach w tych wyborach, czegoż chcieć więcej; jednak w mediach raz na jakiś czas jest. Tymczasem spośród żołnierzy nie licząc paru pułkowników nie wypromowali się żadni oficerowie.

Tu jest pies pogrzebany. Co się stało z „młodymi gończymi” z UPR z programu „Młodzież Kontra”? Przecież w tej szmirze tylko nasi prezentowali jakikolwiek poziom, a szmira była całkiem lubiana. Dlaczego na wiecach ciągle widać tylko te same twarze? Co z planem tworzenia oddolnych organizacji, mających stworzyć zaplecze polityczne? Dlaczego nie ma płyt z programem propagandowym, które moglibyśmy rozdawać przypadkowym przechodniom? Przecież to nie problem – na youtube mamy masę przystępnych materiałów propagandowych, których nie musimy i nie powinniśmy (!) opatrywać partyjnym logiem.

To jest ślepy zaułek, generale. Niedługo generał może niespodziewanie odejść, a pułkowników na przejęcie schedy nie widać. Do kryzysu może dojść za rok, ale równie dobrze za 10 lat i co wtedy? Czekać do tego czasu jak partyzanci? Wtedy to mogą wyjść inne rzeczy, o wojnie nie wspomniawszy. Albo farbowane lisy zrobią nam kolejną pierestrojkę.

Dlaczego raz nie zrobić tego, czego ŻĄDA ELEKTORAT? TO SIĘ JEMU NALEŻY! TO NALEŻY SIĘ NAM WSZYSTKIM ZA 20 LAT BEZNADZIEJNEJ WALKI! Przecież generał zawsze będzie mógł potem powiedzieć: „a nie mówiłem – wyszło na moje”. Tylko, że na razie nie wychodzi ani na nasze, ani na generała, ani na niczyje. KoLiber na manowcach, Polska też. Skoro już jesteśmy skazani na Pana, to powinien czuć Pan dużo większą odpowiedzialność na swych barkach. Zresztą zgodnie z wyznawaną ideologią.

Kamil Kisiel vel Cerber

PS. Widać zresztą, że język i sposób myślenia, jaki prezentuje JKM, przeniósł się na jego naśladowców. Wielokrotnie łapiemy się na tym, że nasz język jest agresywny i nieprzystępny, bo poczucie „racji” przesłania nam to, że nawet prawda potrzebuje w dzisiejszych burych czasach dobrego opakowania. Możemy się obrażać, możemy przeklinać rzeczywistość, możemy lamentować – to nic nie da. Tak samo obrażanie się JKM na telewizję może spowodować jedynie to, że rzadziej będą Go do tej telewizji zapraszać.

KKisiel
O mnie KKisiel

siedzącym na beczce prochu ładunkiem wybuchowym. wyrzutem sumienia skrzywionego świata. obrońcą patrymonium europejskiej cywilizacji. zagorzały przeciwnik Unii Europejskiej i zwolennik Europejskiego Obszaru Wolnego Rynku, który może funkcjonować bez jednego dodatkowego urzędu.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (8)

Inne tematy w dziale Polityka