Opowiem wam historyjkę...
Za siedmioma górami i siedmioma kryzysami, tuż obok nas, w wymiarze Abstrakcja, istnieje kraina zwana Nibylandią. W krainie Nibylandia żyło sobie kilkudziesięciu ludzi. Dwaj z nich to Kiga i Yokubo. Pierwszy umiał robić z roślin napar zaspokajający głód, drugi skonstruował wiertło umożliwiające wydobycie wody pitnej. Ponieważ Nibylandia w przeciwieństwie do innych krajów opisywanych przez bardów nie zawsze opływała mlekiem i miodem, wysiłki Kigi i Yokubo były kwestią egzystencji, zwłaszcza w wypadku tego drugiego, kiedy w wyniku suszy wyschło jedyne źródło w krainie.
Napar Kiga i woda Yo były jedymi towarami przemysłowymi do kupienia w Nibylandii. Inni mieszkańcy musieli Kidze i Yokubo oddawać usługi niematerialne lub pracować dla nich przy produkcji jedynych towarów. Budziło to mieszankę wdzięczności i nieznośnego uczucia zależności. Mimo ciągle zwiększającej się produkcji naparu i wydobycia wody to drugie uczucie nabierało mocy.
Życie w Nibylandii bacznie obserwował bard Skibbi. W dni parzyste obserwował krzątaninę mieszkańców przy naparze, zbierających rośliny, następnie mielących ich, potem mieszających i parzących ich w wielkim kotle, a na końcu przelewającym powstały napar do probówek, z których połowa od razu szła do rąk pracowników w formie zapłaty. Z kolei w dni nieparzyste Skibbi obserwował prace wydobywania wody. Obok siebie pracowali geologowie, wiertniczy, czerpacze i pakujący. Z biegiem czasu przybywało odwiertów. Tak jak w wypadku naparu, połowa butelek od razu przypadała w udziale pracownikom.
Skibbi rzadko widywał w pracy Kigę i Yokubo, ale był zdania, że i tak nie miało to żadnego znaczenia. Wziął się do obliczeń i wyszło mu, że na głowę mieszkańca przypadały dziennie dwie probówki naparu i dwie butelki wody. Wydawało mu się to wielce niesprawiedliwe - przecież to dzięki dłoniom kucharzy i czerpaczy można było stworzyć jedyne dobra materialne w Nibylandii.
Bard nie poprzestał na rozmyślaniach. Całe dnie agitował to wśród czerpaczy, to wśród kucharzy, dostając od nich probówki i zapasy wody, ponieważ czerpaczom i kucharzom bardzo podobało się takie postawienie sprawy. Zapomniano już o krytycznej sytuacji, kiedy dosłownie w ostatniej chwili przed śmiercią mieszkańców z odwodnienia Yokubo dowiercił się do złóż wody pitnej. To nie było już istotne.
Skibbi nie próżnował. Cały dzień nawoływał do przerwania pracy i wymuszeniu na Kidze i Yokubo wyższego udziału w produkcji, jak on to nazywał, do większego procentu wartości dodanej. Niewielu rozumiało co prawda, co to oznacza i skąd się bierze, ale mimo to doceniali naukowe, a jednocześnie humanistyczne podejście barda, a także odkrywanie niewygodnych prawd "Yokubo zatruwa wodę! - ktoś musi go kontrolować!", albo "Kiga swoje napary produkuje w nieludzkich warunkach! - ktoś musi to zmienić!"
Barda, który miał dalekosiężny plan. Bardowi udało się w Nibylandii coś, czego nie udało się nikomu wcześniej, bo wcześniej nie było takiej potrzeby. Udało się mu stworzyć broń. Kij z trzema końcami, a między dwoma guma strzelająca oszlifowanymi specjalnie do tego celu kamieniami. Po uzbrojeniu w tę śmiercionośną broń paru mocarnych czerpaczy Kiga i Yokubo musieli skapitulować. Skibbiego obwołano większością głosów wodzem Nibylandii, a on sam ustanowił ciało doradcze - zwane dziwnie brzmiąco parlamentem. W parlamencie zasiadali wszyscy obywatele krainy, Kiga i Yokubo z jednej strony, 50 ich pracowników z drugiej. W efekcie wszystko, czego Skibba zażądał, było przegłosowywane, jak długo było to, czego pracownicy chcieli, ale Skibbi nauczył się, że swoją władzę, dzięki której miał dziennie 3 napary plus 3 butelki wody i moc żądania następnych, utrzyma tylko spełniając żądania kucharzy i czerpaczy. Co nie sprawiało mu też wielkiego wysiłku, przykrości czy wyrzutów sumienia.
Pierwszym przegłosowanym aktem była konfiskata 3/4 pozostałej wytwórcom części naparów i butelek wody. Nie pomogły tłumaczenia, że to kapitał na okresy niedoboru, emerytura, oszczędności, próbki do badań i testów. Skibbi dał wyraźnie do zrozumienia, że proces produkcyjny jest przeprowadzany w 90% przez robotników, więc im należy się 90% produktów. Kiga i Yokubo musieli się na to zgodzić, ponieważ zdążyli zauważyć, że dzień i nocą chodzą za nimi procarze. Tego wieczoru Kiga, myśląc, że z jego naparu finansuje też tego, co czyha na jego życie, zagryzł wargi aż do krwi.
Nie miał już z czego robić badań nad bardziej sytą wersją naparu. Badania wymagały poświęcenia pewnej ilości naparu. Yokubo z kolei pozbawienie nadwyżki wody tak bardzo osobiście nie dotykały, ale nie mogąc wymienić jej na napar, zażądał większego parytetu wymiany. Y. był wyraźnie sprytniejszy i dynamiczniejszy. Czerpacze wodę przepijali i nie umieli nią handlować tak oszczętnie i efektywnie jak on. W efekcie woda kosztowała coraz więcej naparu. A potem napar wody. I tak aż czerpacze i kucharze zażądali od Skibbiego podwyższenia konfiskaty.
W międzyczasie wyrósł jeden nowy mieszkaniec, a drugi przybył z sąsiedniej krainy. Pierwszy umiał produkować, podobnie jak Kiga, napar zaspokajający głód. Nie był on tak syty, ani tak smaczny jak ten dawno establishowanego konkurenta, ale był nieporównywalnie tańszy. Jego imię to Yume. Drugi z kolei był niesamowicie spotrzegawczy i umiał zrobić z kamieni wszystko. Pracował krótki okres czasu u Yokubo i po pewnym czasie zrobil z kamieni własne wiertło, dzięki któremu mógł czerpać wodę. I choć nie wydobywał tyle, co jego pracodawca, był bardzo oszczędny i pracował do bladego świtu. Jego imię było Aidea.
Kiga i Yokubo zrozumieli, że to nie przelewki. Pojawili się godni konkurenci, a czasy wygodnego monopolu się bezpowrotnie skończyły . Rozpoczęła się nowa era, w której stracili wyłączność. Nowi nie tylko powodowali niższe ceny, ale i lepiej dawali sobie radę z konfiskatami mienia dokonywany przez Skibbiego. W końcu miarka się przebrała. Mieli już plan, jak pozbyć się, lub chociaż stłamsić obydwu pretendentów.
W tym okresie Baitai, córka władcy Nibylandii, kontynuowała to, co przyniosło sukces jej ojcu, agitując za pośrednictwem codziennych wieczornych "seansów informacji" na Targu Wymiany wody i naparu. Była ładna i swoim lekko niezrozumiałym, ale poważnie brzmiącym słownictwem, budziła zaufanie, toteż słuchały ją z zainteresowaniem całe rodziny. Dzięki niej ciągle żywa była pamięć o "zatrutej wodzie" i "brudnej kuchni" oraz "żądania sprawiedliwego podziału naparów i wody".
Pewnego dnia Baitai usłyszała pukanie do drzwi. Tobyli Kiga i Yokubo z wielkimi planami. I z wielką zaliczką. Obydwoje wyprodukowali razem specjalny napar upiękniający i wygładzający mowę. Oczywiście jednak, nic za darmo.
Baitai ciągle mówiła o "zatrutej wodzie" i "brudnej kuchni". Tym razem jednak kierowała gniew na głowy pretendentów, Yume i Aidea. Mimo to, nie wszyscy dali się od razu złapać. Bo skoro jedni mieli oszukiwać, to dlaczego nie drudzy? Mimo to, ostrzał podczas seansów stał się nie do zniesienia. Zaapelowano do Shibbiego, aby "coś z tym zrobił". A Shibbi, niemając po wprowadzeniu konfiskaty nic specjalnego do roboty, znowu poczuł się ważny i nakazał kontrolować jakość naparu i wody. Do dzisiaj jednak nie było jasne, kto ustalił wymogi...
Kiga i Yokubo spotkali się z Shibbim z kolejną ofertą. Jej początek stanowił, że obaj dobrowolnie zgadzają się na podwyższenie konfiskaty. Stary Shibbi zerwał się z fotela - jego dawni wrogowie dzisiaj sami oddają się w jego ręce? "Pewnie coś za coś" - pomyślał ratując resztki trzeźwości umysłu. I nie mylił się. Na szczęście druga część oferty nic Shibbiego nie kontrolowała, ledwie jeden wieczór na wydanie ukazu. Brzmiała ona o podwyższeniu wymogów, a także ustaleniu minimalnej ilości naparu i wody przekazywanych czerpaczom i kucharzom w formie zapłaty.
Można się tylko domyślać, jaki to był cios dla Yume i Aidea. Nie mogli dalej zwiększać ilości naparu i wody, gdyż im samym po beznadziejnie ciężkich dniach pracy nie zostawało więcej jak kucharzom i czerpaczom, a sytuację dodatkowo pogarszały kontrole i odcyfrowywanie nowych wytycznych od Shibbiego. Klimat w Nibylandii pogarszał się, ponieważ podaż naparów i wody zmniejszyła się. Na łonie parlamentu oskarżono o to 4 wytwórców. Kiga i Yokubo publicznie zadeklarowali, że ich pracownicy dostaną więcej. Yume i Aidea na taki luksus nie mogli sobie pozwolić. Ich nie było na to stać, musieliby zarzucić badania i porzucić większość wierceń. Mimo to, zacisnęli zęby i chcieli dalej pracować, mimo, że zniechęcenie i rozpacz przeżerało ich aż do kości.
Niespodziewanie, i do nich zapukali Kiga i Yokubo. I co jeszcze bardziej niespodziewanie, z ofertą, a nawet propozycją. "Ponieważ wiemy, jak ciężko się wam obecnie żyje, proponujemy wam, że wykupimy was za dużą kwotę i za udawanie naszych konkurentów bądź stanowiska naszych zastępców z pensją, która będzie wyższa niż to, co wam obecnie zostaje po konfiskacie i wytycznych". Zmęczeni życiem i beznadziejną walką ze wszystkimi w Nibylandii Yume i Aidea zgodzili się po zaledwie kilkuminutowym wahaniu. Mieli dość, a tak... posada wygodna, żadnych zmartwień, pozycja też nienajgorsza.
A mieszkańcy Nibylandii? Systematyczne zwiększanie produkcji, nowa, smaczna wersja naparu jak i wprowadzenie dwulitrowych butelek uśmierzyło protesty, mimo skurczenia się ogólnej podaży, jak i możliwości pracy, które pozostały w gestii Kigo i Yokube, opłacanej przez nich Baitai przy gwarancie ze strony jej ojca: Shibbi, władcy wszechmocnego, chociaż popieranego przez większość mieszkańców.
Niedobory wody i naparu ściągano w dużych ilościach z sąsiednich krain w zamian za obietnicę oddania w niedalekiej przyszłości jeszcze większych ich ilości. Nad Nibylandią zbierają się czarne chmury, zauważono także złotopióre sępy.
Kamil Kisiel
PS. Imiona po japońsku oznaczają:
Kiga - głód
Yokubo - pragnienie
Skibbi - skryba
Yume - marzenie
Aidea - pomysł
Baitai - medium
siedzącym na beczce prochu ładunkiem wybuchowym. wyrzutem sumienia skrzywionego świata. obrońcą patrymonium europejskiej cywilizacji. zagorzały przeciwnik Unii Europejskiej i zwolennik Europejskiego Obszaru Wolnego Rynku, który może funkcjonować bez jednego dodatkowego urzędu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Gospodarka