Największe emocje wywołał rzekomo schlany wódą na umór Dowódca Luftwaffe III RP, gen. Błasik, który prawdopodobnie (a skoro prawdopodobnie, to na pewno) grzmocił pilotom w ich przybytku, arogancko korzystając ze stopnia i samemu będąc "nasłanym" przez prezydenta. Dla niektórych to szkoda, że gen. Błasik nie wyrywał steru pilotom, śpiewając "hej sokoły", co naprowadziłoby z kolei do przypuszczeń, że to nie 0.6, a 1.6 promila.
Co prawda nie wiadomo, co gen. Błasik pilotom mówił i czy sama jego obecność wyzwoliła aurę podobną do tej, jaką archanioł Michał będzie emanował waląc włócznią w samego czorta. Wiadomo, że mógł zapytać “czołem żołnierze, jak sytuacja?”, a swoją obecnością dodać otuchy pilotom, tudzież przypomnieć, że “jedno podejście to więcej niż dość, zwłaszcza na niesprawdzonym terenie”. Wiem, że piloci uciekają z polskiego lotnictwa gdzie pieprz rośnie, więc może gen. Błasik dziękował chłopcom z 36. ego pułku, że w ogóle jeszcze chcą latać tym naszym złomem?
Niekompetentny, schlany na umór, grzmiący w kabinie pilotów dowódca. A napił się pewnie dla odwagi, jak został zrugany przez prezydenta. “jak ja im powiem k…., żeby lądowali w takich warunkach?” – szkoda, że nie ma czarnych skrzynek zapisujących myśli pasażerów i pilotów, pewnie wtedy wszystko byłoby bezdyskusyjne, a oszołomów odesłałoby się na zieloną trawkę.
Może zamiast tezy, że gen. Błasik wywierał presję, przyjąć inną, że próbował tę presję zniwelować lub że po prostu fraternizował się z pilotami? A dlaczego by nie? I jedna, i druga teza mają TE SAME PODSTAWY. Tylko moskale sabaki ujadają. A poza tym, nie ma nawet 100% pewności, że gen. Błasik w ogóle w kabinie był.
Kamil K
siedzącym na beczce prochu ładunkiem wybuchowym. wyrzutem sumienia skrzywionego świata. obrońcą patrymonium europejskiej cywilizacji. zagorzały przeciwnik Unii Europejskiej i zwolennik Europejskiego Obszaru Wolnego Rynku, który może funkcjonować bez jednego dodatkowego urzędu.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka
