KK
KK
KKisiel KKisiel
289
BLOG

10.04 pozytywnym okiem KoLibera

KKisiel KKisiel Polityka Obserwuj notkę 3

Polska historia w żaden sposób nie daje powodów jakiegokolwiek zaufania do obcych państw, w szczególności do ich wywiadów, niezależnie od tego, jak ofiarę katastrofy oceniała opinia publiczna tudzież ówcześni. Tak jak generał Sikorski nie cieszył się absolutnym poważaniem, tak jak prawie połowa Polaków nie mogła znieść marszałka Piłsudskiego, tak po ich śmierci tego pierwszego naród jednoznacznie mówił: „to nie przypadek”, a drugiego zjednoczył się w żałobie.

Z tego powodu, mimo, że niżej podpisany jest raczej zwolennikiem tezy o „bałaganie i skrajnej niekompetencji obu stron”, to jestem po 9. i 10. kwietnia tego roku w stanie zrozumieć ludzi, którzy się tam zgromadzili. Choć tzw. międzynarodówka, której oddziały wywodzące się z polskiej „Familii”, skutecznie obrzydza (tak jak to zrobiła na Zachodzie) patriotyzm, tradycję, konserwatyzm i staromodne podejście do polityki, to jednak w Polsce głos tradycji ciągle jest silny.

W Warszawie spotkały się tak naprawdę wszystkie grupy szykanowane przez lata przez michnikowskie media, GW i postkomunistycznych spadkobierców, TVN24, założonego przez oficerów bezpieki – byli kibice, bezlitośnie obijani w mediach, byli stoczniowcy, którzy stracili pracę, w której mieli kilkadziesiąt lat stażu (gotowi do pójścia z kibicami ramię w ramię) było oczywiście sporo tzw. moherowych beretów z celną ripostą na ustach („wolę być moherem, niż Tuska frajerem”), byli narodowcy, poukrywani, ale w dużej liczbie, było ZŻ NSZ, FMP, a także kolibery, chociaż mocno pojedynczo i raczej w grupach ze znajomymi-narodowcami, byli ks. Wacek i ks. Małkowski, ten pierwszy bez ceregieli i politycznej poprawności wymyślał hasła do skandowania (jak to wyżej wspomniane). I chociaż 10.04 dominowała raczej refleksja (w tym dość agresywna i nieprzyjemna wobec policji, która przecież niczym nie zawiniła w tym, że wierchuszka tam ich wysłała), to 09.04 najradykalniejsi pokazali, czym jest polski gniew.

Ludzie mają prawo tak reagować. Ludzie, których tradycje i egzystencjalizm wywodzą się z bezlitosnych i fatalistycznych starć z odwiecznymi wrogami nie mogą tak po prostu odsunąć się na bok i wierzyć we wszystko, co podaje telewizja, zwłaszcza telewizja o szemranych korzeniach i uprawiająca dokładnie te same metody, co wcześniej. TVN24, Polsat i GW zgodnie podały, że 09.04 pod ambasadą rosyjską było 600 osób, a 10.04 w Warszawie zgromadziło się... 7000. Przecież ja tam byłem i choć jestem niechętny PiS-owi, nie ma możliwości, aby te liczby nie były co najmniej 3x zaniżone (sam fakt nieostrożnie podanej informacji o usuniętych tonach zniczy o czymś świadczy). Czyż nie jest to analogia do czasów, kiedy państwowa telewizja podczas pielgrzymek papieża starała się pokazywać wyłącznie Jego i puste niebo (i parę rąk, których nie udało się wyekspediować poza kadr). Czyż zatrzymanie organizatorów protestu pod ambasadą rosyjską, jak i brutalne wyrzucenie Solidarnych 2010 spod pałacu prezydenckiego nie przypomina metod starego reżymu? Jak więc Ci ludzie mają się przekonać do cukierkowej dyplomacji, skoro mają na tacy tyle analogii z systemem, z którym walczyli przez dekady.

Tylko jedna rzecz mogła ich przekonać do „innego”. Prawda. Gdyby krótko po 10.04 dowody znalazły się w Polsce (w końcu to polska własność), a Polacy i w mniejszym stopniu Rosjanie przyznali się do intrygi (obliczonej co prawda nie na zamach, ale na zrównanie z ziemią znaczenia wizyty ś.p. prezydenta) i skrajnej niekompetencji instytucji oraz w armii, to pewnie wszyscy byliby zadowoleni. PO mogła zawsze zagrać po pijarowsku i powiedzieć, że PiS sam niewiele zrobił, aby polepszyć bezpieczeństwo VIP-ów, po Rosjanach i tak wszystko spłynie niczym po teflonie. Ludzie z kolei zobaczyliby słabość państwa polskiego i potwierdzenie oblicza nowej Rosji (tu byłby i tak status quo, więc...).

Przed pałacem prezydenckim rano od razu, z miejsca, prowokacja. Mimo wcześniejszych ustaleń, na teren pałacu nie mogą wejść ani posłowie PiS, ani księża. Nie wiadomo, o co poszło i zapewne nie będzie wiadomo. Najbardziej krewki był ponoć poseł Górski, którego znamy z łamów prokapu. Potem wpuszczono jednak posłów PiS, ale normalnych ludzi nie (15, którzy mimo zakazu przejść próbowali, wyaresztowano dość sprawnie). Posłowie PiS z chrześcijańską pokorą odbierali od ludzi znicze, kwiaty, krzyże, zdjęcia, flagi, proporce i manuskrypty z wierszami, aby ułożyć je przed pałacem, tak jak to robili rok temu harcerze. Co znamienne, ci chyba musieli dostać jakiś zakaz z góry, bo z Warszawy i okolic nie pojawił się ŻADEN. Przez parę godzin pomagała tylko dzielna, młoda harcerka z Gdańska, później dołączyło dwoje innych (jeno na „resztki”).

Między 12 a 14 był czas na odpoczynek, potem przemarsz spod PKiN pod Pałac Prezydencki z powrotem i msza, robiąca wrażenie nawet z zewnątrz. Co ważne - mowy nie były zbyt patetyczne, ale krótkie i treściwe. Na mnie zrobiły wrażenie średnie, ale na wokół zgromadzonych - na pewno więcej niż. Hierarchowie kościelni wykazali się także zmysłem dyplomatyczno-socjologicznym. Tłum, w którym po cąłym dniu wezbrała, wydawać się mogło – nie do opanowania, fala żalu i rozgoryczenia, tłum, wśród którego szerzyły się pogłoski, że kibice Legii, którzy w sobotni mecz zrobili oprawę-kartoniadę w farby GW i napisem „Gówno prawda” wraz z krewkimi jak nigdy stoczniowcami, mieli przystąpić do zniszczenia barierek przed pałacem. Księża przez całą drogę do pałacu, przy pomocy przenośnych negafonów, odmawiali różaniec. To zdecydowanie złagodziło nastrój i przeniosło Nas wszystkich z powrotem w nastrój żałobnej zadumy i podniesienia głów.

Nie ulega wątpliwości, że to właśnie ta druga strona, która oprócz wysyłania kilkunastu prowokatorów i tajniaków, nie była w stanie odpowiedzieć niczym lotnym, dopiero kiedy rozchodzono i rozjeżdżano się do domów w małych grupkach, rozpoczęły się chamskie odzywki. To ONI, ta druga strona, hoduje w sobie kompleks polskości, kompleks każący im myśleć, że jeśli pozbędą się tego, co polskie i ich zdaniem zacofane, będą lepszymi ludźmi, Europejczykami, nie mówiąc o byciu bogatszym, bo jak się ma legalizacja aborcji i małżeńśtw homoseksualnych do bogactwa (choćby intelektualnego), tego nie wie żaden ekonom ni socjolog. Tyle lat szykan nauczyło polskich tradycjonalistów, chrześcijan i konserwatystów jednego: wyzbycia się kompleksów i odwracania znaczeń („Wolę być moherem, niż Tuska frajerem”, „młodzi, wykształceni z wielkich ośrodków” jako jawna obelga), co tylko ich wzmocniło.

Widać to po sondażach: Już tylko 32,5 do 30% dla Platformy Obywatelskiej. Błąd statystyczny 3%. I doprawdy szykuje się nam w październiku scenariusz węgierski: Koalicja chadeków Orbana z mozaiką koliberalno-narodową Jobbik, analogicznie PiS z koncyliacją PJN-UPR-PRz. Obecnie nie ma innego wyjścia, zwłaszcza, że to wyjście jest na wyciągnięcie ręki. I byłoby na miejscu, gdyby KoLibrowie następnym razem stawili się liczniej 10.04 - w końcu najpopularniejsze hasło z ostatniego weekendu („Raz sierpem, raz młotem, w czerwoną hołotę”) jest dla obu obozów jak najbardziej wspólne, tak jak obce jest hodowanie narodowych kompleksów.

Kamil Kisiel

PS Na zdjęciu autor i wspomniania w tekście harcerka. W międzyczasie pochodów tu i tam, grupa, z którą pojechałem do Warszawy, rozpościerała 42-metrową, biało-czerwoną flagę, która dała wiele radości ludziom, którzy rwali się do jej niesienia (jest widoczna na wielu zdjęciach obok wysokiego masztu z flagą biało-czerwoną i sztandaru z orłem w koronie), a fotoreporterom okazji do symbolicznych ujęć. Podczas ostatniego pochodu pod pałac prezydencki, spotkaliśmy także harcerkę-bohaterkę poranka, która koniecznie chciała nieść flagę razem z nami. Ujmująca scena, jak i pocieszający fakt, że młodych było mnóstwo, wyrywnych, sprawnych i bez kompleksów.

PS 2 Wbrew pozorom, tłum z czasem, za pomocą dyskusji, szybko oczyszczał się z niepotrzebnej i niechrześcijańskiej nienawiści. Zgodnie mówiono o krzywdzie, jaką media wyrządziły Polakom, doprowadzając do tego, że wstydzą się oni własnego kraju. To jest nie do pomyślenia nawet w biednym Azerbejdżanie, nie mówiąc o biednej, ale mocarnej Rosji. Nie ma mowy o tym we Francji i Anglii. Za to w Polsce - owszem. Smutne i przygnębiające.

KKisiel
O mnie KKisiel

siedzącym na beczce prochu ładunkiem wybuchowym. wyrzutem sumienia skrzywionego świata. obrońcą patrymonium europejskiej cywilizacji. zagorzały przeciwnik Unii Europejskiej i zwolennik Europejskiego Obszaru Wolnego Rynku, który może funkcjonować bez jednego dodatkowego urzędu.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (3)

Inne tematy w dziale Polityka