KKisiel KKisiel
298
BLOG

Wojna na terenie wroga

KKisiel KKisiel Polityka Obserwuj notkę 0

[for your eyes only]

 

Powiedzmy sobie szczerze, lewica zdobyła w Polsce 18,3%. Przy prawie 50% frekwencji jest to ponad 9% naszego społeczeństwa. Wśród młodych wyborców (18-25) lewica osiągnęła wynik niespełna 30%.

 

Jest to poważne pęknięcie i ostrzeżenie na przyszłość. Zapateryzm może wybuchnąć w Polsce już za 5-10 lat, w dodatku najprawdopodobniej będzie to czas gospodarczego krachu i zamętu. Innymi słowy: lewica obyczajowa i gospodarczy redystrubucjonizm zmierzają na siebie w kursie kolizyjnym. Ponieważ jednak odpowiedzią na ekonomiczny marksizm zazwyczaj jest albo więcej tegoż albo wojna, nie cieszyłbym się z nadchodzącego kryzysu. Może dlatego, że nie mam w zwyczaju źle życzyć komukolwiek.

 

Potrzebujemy zrozumieć, że degrengolada polityczna polskiego narodu jest już w zaawansowanym stadium i że aby wygrać, trzeba sobie uświadomić podstawowy fakt: toczymy wojnę na terenie wroga. Obecna polityka to nie jest dwór, gdzie wysyła się dystyngowanych emisariuszy, wreszcie to nie jest arena XIX-wiecznych dżentelmenów, tylko XXI wieczny koszmar proletariackiej ochlokracji, gdzie media przekazują przefiltrowany obraz do homogenicznych mas.

 

Obecni politycy przypominają wyroby z supermarketów - wysoka standaryzacja, schludne opakowanie, kiepska treść rekompensowana zawartością cukru, barwników i tłuszczy, sprzedawana za pomocą familijnych lub "hipsterskich" reklam. Konserwatysta może posługiwać się do bólu merytorycznymi, logicznymi i popartymi faktografią argumentami, tymczasem zginie w morzu polit-marketingu.

 

Jeśli weźmiemy to za aksjomat działania dzisiejszego świata, wtedy pozostaną nam dwie opcje. Albo jego całkowite odrzucenie, polityczna abnegacja i naiwna wiara, że ochlokracja sama się skompromituje, albo przyjęcie na wstępie negatywnego handikapu i podjąć walkę na terenie wroga.

 

Ktokolwiek liznął programów i książek historycznych wie, że częstym powodem sukcesów danej armii był fakt, że dowódcy udawało się wciągnąć wroga na wybrany przez siebie teren (Aleksander Wielki, Mieszko I) i w ten sposób zdobyć taktyczną przewagę.

 

Nie brzmi to optymistycznie i na pewno nie jest zachętą. Trzeba sobie jednak uświadomić pewien fakt: etap "zaciągnięcia" na teren wroga już za nami. Daliśmy się wciągnąć. Teraz możemy sami wykorzystać teren, albo poczekać na "dorżnięcie watahy".

 

Aksjomaty działania

 

1. Nic na ostatnią chwilę.

 

Nasi "towarzysze" muszą reagować nawykami i odruchami, przestrzegać wyrzeczeń i terminów. Na słowo "atak" husarzy atakują od razu, a nie każdy pyta "gdzie, co, jak, za ile".

 

2. Lista kandydatów ma być znana na długo przed wyborami.

 

Kandydaci muszą się odpowiednio przygotować, a presja musi spoczywać na nich dłuższy czas, aby mogli się po pierwsze przyzwyczaić do niej, po drugie poczuć więź identyfikacyjną z naszym obozem.

 

3. Na liderów wybierać fotogenicznych i/lub młodych ludzi, tudzież lokalnych autorytetów bądź aktywistów.

 

Wiem, jak to brzmi, ale ochlokracja jak mówiłem to teren wroga. Jeśli przeciwko baterii ciężkich czołgów nie wystosujemy naszych nowoczesnych tanków, tamci zmiotą nas, chociażby przez to, że mają więcej erystycznej i empirycznej amunicji.

 

4. Kandydat musi posiadać własne, skromne środki.

 

Fundusz operacyjny danemu kandydatowi może przysługiwać tylko w gestii wydrukowania plakatów i banerów. Te muszą być umieszczane w miejscach niedrogich, a strategicznych. W najgorszym razie stosować partyzantkę i za pomocą spreju oraz szablonu malować logo partii/aliansu na chodniku.

 

5. Trzeba powiedzieć sobie od razu jasno: 1-2 godziny w tygodniu pracy ulicznej/terenowej na rzecz partii.

 

Bez takiego wyrzeczenia zawiedzie nawet najlepszy plan. Do tego dochodzi cotygodniowe spotkanie (losowej) ilości chętnych do pracy na rzecz partii, aby podczas brainstormingu "urodzić" nowe pomysły lub zająć się większym projektem.

 

Kadry decydują o wszystkim

 

W każdym wojewódzkim oddziale partii muszą być następni oficerowie polityczni:

 

1. Koordynator zbiórki podpisów z zawczasu zapisaną listą ludzi zgłaszających chęć zbierania podpisów. Koordynator wybiera miejsca zbiórki i poucza zbierających, organizuje także "wymiany" podpisów z innymi komitetami.


2. Koordynator medialny (rzecznik) - który miałby być zorientowany w lokalnych mediach i proponować im wywiady/debaty z kandydatami. Ktoś taki organizowałby terminy i wybierał najbardziej odpowiednich kandydatów.

 

3. Koordynator inicjatywy lokalnej - partia musi być obecna wszędzie. Jakakolwiek uroczystość, wydarzenie, akcja innych (bezpartyjnych) organizacji nie może odbywać się bez nas. Trzeba także wymyślać (seryjnie) własne inicjatywy i happeningi, niewymagające dużych nakładów, a zapisujące się w świadomości zwykłych przechodniów. Tutaj trzeba przenieść ciężar na mniejsze miejscowości, gdzie nie jesteśmy zbyt dobrze znani.

4. Koordynator pracy na rzecz partii - okazuje się, że mamy całkiem sporo "społeczniaków" którzy gotowi są za darmo przysłużyć się sprawie. Tymczasem w wyborach nie mieliśmy nawet szablonu na plakat dla kandydatów. Kandydaci, których stać by było na wydrukowanie 20-30 plakatów dla siebie, mogliby wysyłać swoje zdjęcie sylwetki/twarzy, którą następnie "nasz" grafik umieściłby na szablonie.

 

5. Koordynator finansowy - zbierający składki z danego województwa/regionu. Lista wpłat powinna być imienna, a po wyborach koordynator składałby sprawozdanie i przedstawiał "faktury". Skupienie się w wydatkach na rzeczach naprawdę niezbędnych. Drugą funkcją koordynatora finansowego byłoby katalogowanie zasobów ludzkich - wśród większej grupy ludzi jest zazwyczaj tak, że ktoś jest grafikiem, ktoś informatykiem, ktoś inny ma dobrą drukarkę, ktoś inny lepsze dochody, jeszcze ktoś inny umie majsterkować. Każdy z osobna powinien zastanowić się, co umie najlepiej (może to być nawet gra na gitarze) i przekazywać te informacje koordynatorom: finansowemu i inicjatywy lokalnej.

 

6. Asystent pracy merytorycznej - dzisiaj poseł lub senator to nie bezwiedne jednostki, znakomicie orientujące się w swojej pracy, a często "twarze" dobrze zgranego zespołu, w którym każdy odpowiada za pewną część pracy posła. Nasz kandydat potrzebuje, aby walczyć na równych zasadach, podobnego "mini-sztabu" bądź chociaż jednej osoby, asystenta. Jakby to działało: Koordynator medialny ogłasza, że udało mu się wprosić naszego kandydata do debaty/wywiadu. Asystent musi (z doświadczenia - na youtube jest pełno tego) ułożyć możliwy scenariusz wywiadu bądź przebiegu debaty (z naciskiem na przeciwników) i ułożyć w szybkim tempie odpowiedni "research". Chodzi o to, by podać ludziom namacalne dowody na to, że nasza idea jest słuszna i działa w praktyce.

 

7. Stylista-fryzjer i/lub znawca (hobbysta) mowy ciała - Tu pewnie nastąpi salwa śmiechu, ale ja wam coś powiem: Tak świat jest już skonstruowany, że jeden człowiek ma fotogeniczny wygląd i dobrą dykcję, a drugi smykałkę do nauki. Gdy jednak człowiek z fotogenicznym wyglądem weźmie się za prelekcje, a "kujon" za wystąpienia publiczne, często dochodzi do katastrofy.

 

8. Informator - wszyscy kandydaci i oficerowie muszą być na bieżąco, jednocześnie muszą być uwolnieni od nawału informacji. Informatorzy zdobywaliby informację z 1. lokalnej prasy i 2. specjalistycznych portali internetowych (z uwzględnieniem globalnej ekonomii, polityki, zwłaszcza obszaru Europy i USA).

 

Wiem, że pojawią się w tym momencie głosy, że każdy człowiek mógłby to robić z osobna, ale wierzcie mi - nie każdy. Tymczasem wydrukowanie sobie rano wieczornego mejla od informatorów na temat najważniejszych "high-lite'ów" wcześniejszego dnia/tygodnia wyrobiłaby w kandydatach i informatorach systematyczność i co najważniejsze - polityczny instynkt, naturalną umiejętność antycypowania rzeczywistości i przewidywania kierunku rozwoju wypadków. Ponadto uwolniłoby to kandydatów i oficerów od uciążliwych obowiązków wertowania portali i kupna niepotrzebnej prasy (którą lubi i tak sam przeczyta).

 

Debaty i wywiady

 

W tych powinni uczestniczyć ludzie po studiach, najlepiej albo z własną firmą albo/i z własnym domem czy rodziną. W wyjątkowych przypadkach zdolny lub oczytany student i znany aktywista. Chodzi o niezależność kandydata i o niestwarzanie niepotrzebnych okazji przeciwnikowi ("jak Pan będzie w moim wieku, to zrozumie...). Manewrem nieuczciwym, niekonserwatywnym, a wysoce efektywnym jest wysłanie do wywiadu/debaty kobiety. Z jednej strony neutralizuje to na wstępie argument o szowinizmie konserwatystów, z drugiej strony blokuje możliwość pewnych manewrów (jak na przykład podaną wyżej "odzywką do młodego"), co pozwala zapunktować nam przed bitwą. Kiedy jest się w odwrotnej sytuacji (nasz kandydat i 2 przedstawicielki płci pięknej) warto "zaszpanować" tym, co powinno być atutem konserwatysty - dżentelmeństwem, wrażliwością, etykietą, dodając do tego bardzo łagodny ton i usposobienie.  Kiedy będziemy mieć do czynienia z agresywną feministką bądź urzędową "Bożenką" będą wtedy wyglądały na odpychające, a w dodatku niekonsekwentne, bo żądając szacunku, wymuszają go na innych bądź nie okazują tego samego.

 

Kiedy nasz świetnie przygotowany kandydat z wykutym researchem asystenta zaatakuje, można pokusić się o dodanie podlizujstwa w stylu "Polacy zasługują na to, co ludzie w Singapurze/Hongkongu/Ameryce itp itd), co może wytrąca całkowicie balans w debacie - gdyż przeciwnik może co najwyżej "zrównać się" w dystansie (samemu oferując jakieś panaceum postawi co najwyżej znak równości między dwoma dobrymi pomysłami).

 

Trzeba uważać na oponentów i "oficera prowadzącego", gdyż to nasza interakcja z nimi rozstrzyga o głosach niezdecydowanych bądź o przejęciu elektoratu "protestu".  Nie wolno zrywać się do chaotycznych kontr, bo wtedy widz odnosi nieodparte wrażenie, że ogląda warchoła i kogoś najzwyczajniej niegrzecznego, nie można też reagować ze zbytnim pobłażaniem, gdyż widzowie wbrew pozorom nie lubią skończonych ciapci i nudziarzy, zwłaszcza młodzi, o których musimy walczyć, gdyż są przyszłością i inwestycją.

 

Przeciwnika trzeba punktować. Efektownym manewrem jest wyjęcie kartki i czytanie z niej po kolei przykładów na to, że nasze pomysły są wypróbowane i działają, gdyż prochu nie trzeba dzisiaj już wymyślać, na szczęście. Innym, bardzo poniżającym dla przeciwnika, jest wypomnienie mu, że gdy miał możliwość, to swojego pomysłu nie zrealizował bądź też zwykłej niekompetencji za czasów swoich "rządów", jak i (korzystając z researchu), że "fachowcy twierdzą inaczej" - co prawda te manewry dość mocno wchodzą w obszar erystyki, ale warto przypomnieć sobie regułę Murphy'ego mówiącą, że jeśli coś jest głupie, ale działa - to nie jest głupie.

 

 

***

 

Ten tekst do dalszy ciąg apelu o zwarcie szeregów konserwatystów i uświadomienie im, że polska gospodarka potrzebuje jak najszybciej pozbyć się nawarstwiającego balastu, który w końcu albo ją udusi, albo uczyni łatwym łupem dla państw ościennych. To zresztą już się dzieje - nasz przemysł jest surowcowo uzależniony od Rosji, a eksportowo od Niemiec. Gospodarkę dopełniają komplementarnie gigantyczna sfera budżetowa (ok. 50% PKB) oraz sieć supermarketów i ich dostawców. Bez uwolnienia produkcyjnego potencjału Polaków i umożliwienia im gromadzenia kapitału przy jednoczesnej dywersyfikacji zagranicznych inwestycji oraz tworzeniu własnych "inwestycji wiodących" nie ma mowy, by pierwszy podmuch nie zmiótł naszego kochanego kraju.

 

Nawet gdyby jednak narodowców i chadeków nie dało się do tego przekonać, na pewno warto wspólnie zawalczyć o elementarną uczciwość w państwowych instytucjach, zmniejszenie liczby kontroli i papierkowej roboty, odbiurokratyzowania, zniesieniu koncesji, ujednolicenia podatków, skróceniu mitręgi (średnio 600-dni!) w sądach, zmniejszeniu kontroli prewencyjnej, obrony własnej waluty i zabezpieczeniu rynku przed nadmierną ekspansją kredytu. Już dla tego samego warto byłoby się zjednoczyć. O resztę można "pokłócić się" później.

KKisiel
O mnie KKisiel

siedzącym na beczce prochu ładunkiem wybuchowym. wyrzutem sumienia skrzywionego świata. obrońcą patrymonium europejskiej cywilizacji. zagorzały przeciwnik Unii Europejskiej i zwolennik Europejskiego Obszaru Wolnego Rynku, który może funkcjonować bez jednego dodatkowego urzędu.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze

Inne tematy w dziale Polityka