Krzysztof Kłopotowski Krzysztof Kłopotowski
265
BLOG

Do młodych przyjaciół (religijnych)

Krzysztof Kłopotowski Krzysztof Kłopotowski Rozmaitości Obserwuj notkę 48

   Czy mam zostawić teologię w spokoju, według rady Consolamentum,   skoro ona nie chce mnie zostawić? Kościół, najpotężniejsza instytucja w Polsce mówi Polakom, jak mają żyć. Każdy myślący Polak powinien więc spytać, na jakiejż to podstawie. Szkoda, że Consolamentum przepadł tutaj wpis o Jezusie. Chętnie przeczytałbym. Czekam też na odpowiedź Jakuba Lubelskiego, czy Teologia Polityczna na prawdę wierzy w boskość Jezusa - po Nietzschem i po Jungu - i w jaki sposób wierzy. Chętnie się przyłączę Panie Jakubie, jeśli mnie Pan przekona. Mógłbym się dobrze urządzić nie tylko w wieczności ale i w naszej Polsce.

   Zgorszyli się niektórzy czytelnicy, że łączę Jezusa z gejami przez lewicę. A o czym miałem pisać w dniu parady gejów, kiedy właśnie ta sprawa znajduje się w centrum debaty między prawicą i lewicą? Prawica, niechętnie, ale już się pogodziła ze zakazem wyzysku dzieci w fabrykach, ośmiogodzinnym dniem pracy jako regułą i zniesieniem dyskryminacji kobiet. Gdybym pisał sto lat temu, ci sami ludzie tylko sto lat młodsi, byliby zgorszeni, że bronię zasmarkanych bachorów, motłoch i jakieś baby od garów. Moje poglądy nie są radykalne; są rozsądne. Wyciągam wnioski z historii emancypacji. Kochaj bliźniego swego jak siebie samego, czyli wejdź w jego buty i współczuj mu. A teraz  zgódź się, że każdemu wolno kochać, byle nie wyrządzał szkody innym.
   Teologia zorganizowała nam myślenie, ponieważ głęboko weszła w życie przez wychowanie i kulturę. Po moim katolickiej katechezie, a potem naiwnym ateizmie, odkryłem ponownie katolicyzm dzięki JPII, razem z inteligencją, która w stanie wojennym "wracała do Kościoła". Zapiski z tego powrotu są w "Więzi", pt. "Wyznania nieobojętnego laika",  w internecie. Potem ojcowie jezuici dali mi do egzegezy kazania JPII z pielgrzymki do Polski w roku 1983 w "Przeglądzie Powszechnym" z owego roku. Potem była moja piesza pielgrzymka do Częstochowy i jej zapis nieco filozoficzny w "Przeglądzie Katolickim".
   Nie umiałbym przejąć się chrześcijaństwem bez pomocy myśli Carla Gustava Junga. No cóż, mam krytyczny umysł i z tego nie zrezygnuję. Jung nie neguje sfery nadprzyrodzonej, ale dostrzega ją w "synchroniczności"  (wymowne przypadki) oraz ukazuje, jak objawia się ona w naszej psyche, a obrazy religijne traktuje jako symbole wyrażające archetypy. Miałem okazję rozmowy o tym z Prymasem Glempem. Nie spodobało mu się, co usłyszał, ale zatrzymał inteligenta na łaskawym chlebie w redakcji Przeglądu Katolickiego w tamtym trudnym czasie, za co Mu dziękuję.
   Potem zafascynowało mnie prawosławie, myśl religijna Jerzego Nowosielskiego i teologia ikony prawosławnej ojca Pawła Florenskiego (polecam jego "Ikonostas"). Napisałem esej porównujący działanie w kulturze ikony i telewizji - ikona jako transmisja z nieba a telewizja lepiej nie mówić skąd. W Ameryce natomiast odkryłem buddyzm. Zapiski opublikowałem w Rzeczpospolitej pt. "I ty zostaniesz Buddą?", są w internecie. Zrobiłem także reportaż dla TVP1 o buddystach w Nowym Jorku pt. "Rewolucja wewnętrzna". Według Buddy rewolucję społeczną należy zacząć od siebie. Buddyści, których spotkałem, byli bardzo energiczni. Proszę się nie obawiać, bynajmniej nie znikamy w pustce od medytacji, a tylko inaczej odbieramy rzeczywistość. Nabieramy pewności działania, ponieważ medytacja zacierając granicę między człowiekiem a otoczeniem - znosi lęk przed światem.
   Teraz od kilku lat siedzę w judaizmie. Dużo czytam i staram się zrozumieć, skąd się bierze niesamowita dynamika Żydów: Czy Bóg ich wybrał, czy sami się wybrali i czego mogliby nauczyć się od nich Polacy? Podoba mi się ich zakaz uprzedmiotowienia Boga pod jakąkolwiek postacią, bo nadaje myśli wielką elastyczność. A jest to przykazanie Dekalogu złamane przez chrześcijaństwo, ktore wyraźnie źle się czuje w monoteizmie. Proszę się nie gorszyć ale policzyć, ilu osobom oddaje się cześć w kościołach - jednej (mono) czy wielu (politeizm). Zwłaszcza katolicyzm z tysiącami osób świętych i błogosławionych upodobnił się do hinduizmu, gdzie też jest jedno główne bóstwo i wiele pomniejszych. Mnie to jednak nie gorszy. Taka widocznie jest potrzeba ludów nie dość intelektualnych, jakim to ludem są Żydzi.
   Kiedy już skończę z Żydami zostanie mi jeszcze protestantyzm, religia naszych obecnych współsuwerenów - Niemiec i Ameryki, a potem to już tylko islam - być może religia następnego suwerena Europy.
    Doświadczenie religijne jest źródłem życia. Jest też zasadniczo takie samo w każdej kulturze, która nadaje mu jedynie formę właściwą dla danego miejsca i czasu. Warto w tej sprawie zajrzeć na początek do Josepha Campbella "The Power of Myth" (wyszło po polsku). Kiedy więc kardynał Ratzinger ogłosił kilka lat temu, że poza Jezusem nie ma zbawienia, to ja już wiedziałem, że podaje bardzo starą nowinę. Niech przekona miliard buddystów, miliard taoistów i miliard muzułmanów. Owszem, poza religią nie ma zbawienia, a jaka ona jest - to uboczna okoliczność. W Polsce katolicyzm pomógł nam zachować tożsamość, więc trzeba go docenić pamiętając, że jest tylko formą doznania głębszego, niż poczucie wspólnoty narodowej.
   Nikt ani nic nie zwalnia inteligenta od samodzielnego myślenia. Możemy się mylić, ale błędy naprawia się w debacie na argumenty. A więc młodzi przyjaciele, zabierajcie się do lektur religijnych oraz do ich przeżywania, nim zaczniecie pouczać starszych. Ale chętnie posłucham.

 

W TVP Kultura występuję w talk show o ideach "Tanie Dranie: Kłopotowski/Moroz komentują świat. Poniedziałki ok. 22.00

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (48)

Inne tematy w dziale Rozmaitości