Krzysztof Kłopotowski Krzysztof Kłopotowski
239
BLOG

Odpowiedź "suwerena"

Krzysztof Kłopotowski Krzysztof Kłopotowski Rozmaitości Obserwuj notkę 92


   Nigdy nie sądziłem, że ja, liberał nowojorski przemielany przez to niesamowite miasto od dwudziestu dwóch lat będę bronił chrześcijaństwa i polskości. To takie prowincjonalne, gdy patrzeć z Manhattanu. A jednak stało się. Powody są intelektualne i pragmatyczne, czyli ciekawość oraz znajomość świata.


   Jak to możliwe, że mikroskopijna cząstka ludzkości nadaje jej kierunek? Czemu nie przepadła, jak inne cywilizacje, tylko trwa od ponad trzech tysięcy lat? Nadzwyczajne osiagnięcia wymagają nadzwyczajnych środków. Analizuje je Kevin MacDonald w tryglogii o judaizmie 1. "A Pepole That Shall Dwell Alone", 2. "Separation and Its Discontents", 3. "The Culture of Critique". Dzieło to jest doskonale udokumentowane setkami przypisów i pozycji bibliograficznych. Powinno być tematem krytyki naukowej i debaty publicznej w Polsce, ponieważ Żydzi mieszkali wśród nas od setek lat i stworzyli wielką kulturę, o której za mało wiemy. Jestem tylko zwykłym publicystą pod wrażeniem lektur. Mogę popełniać błędy. Nie mam warsztatu naukowego. Autorytatywna ocena trylogii należy do uczonych.


   Mój tekst o mediach w Polsce jest przede wszystkim wezwaniem do zbadania tej dziedziny. To zadanie dla wydziałów dziennikarstwa uniwersytetów utrzymywanych przez państwo. Muszą więc podjąć problemy związane z polską racją stanu. Mam nadzieję, że z poczucia obowiązku wobec polskiego podatnika, który ich utrzymuje, medioznawcy zajmą się tą wielką problematyką. Tego nie zrobi za nich publicysta, za darmo, w czasie wolnym od pracy.  Moja odpowiedź na pytanie "komu służą media w Polsce?" jest niepełna także i dlatego, że sterowana pytaniami redakcji Arcanow, z konkretnym zapytaniem o Gazetę Wyborczą i TVN. Kto czuje niedosyt, niech uzupełni braki w tym obrazie swoim własnym wkładem. Tyle o powodach intelektualnych mojego wystąpienia.


   Powód praktyczny jest prosty. Żaden naród nie może przeżyć w pogardzie dla siebie i w rozbiciu. Oczywiście można się wynarodowić, ale to jest rozwiązanie dostępne dla jednostek, a nie dla całej wspólnoty. Sprawy w Polsce zaszły daleko w złym kierunku: W programie Jakuba Wojewódzkiego w TVN wsadza się polską flagę w psie kupy. Rozumiem, taki protest. Ale czemu zaraz potem nie wsadza się izraelskiej - w proteście przeciwko represjom Izraela wobec Palestyńczyków? Przecież tym konfliktem przejmuje się cały świat, a nie Polską. Sąd uniewinnia p. Nieznalską za phallusa na krzyżu. Rozumiem, to sztuka krytyczna, jak wywodzi Dorota Jarecka w Gazecie Wyborczej. Ale dlaczego p. Nieznalska zaraz nie wywiesi phallusa na głowie Mojżesza? Byłaby to krytyka przy pomocy sztuki - patriarchalnej kultury judaizmu; partriarchat to coś bardzo złego dla artystów tego nurtu. To są oczywiste pytania dla mojego - również krytycznego - umysłu. A to tylko czubki góry lodowej. Nasz okręt, nawa państwowa, jak kiedyś się mówiło, płynie kursem grożącym katastrofą. .


   Jak świadczą moje ostatnie wpisy na blogu, a także lata publicystyki, nie mam "nabożnego" stosunku do chrześcijaństwa, ani do polskości. Nie jestem fanatykiem religijnym ani nacjonalistą.  Ale polskość i chrześcijaństwo stanowią formy naszego bycia w świecie, dlatego nie wolno ich niszczyć, choć moim zdaniem należy je zmieniać, aby się przystosować do nowych warunków. Nie możemy rezygnować z naszej tożsamości narodowej w Unii Europejskiej, bo nie rezygnują z niej najsilniejsze państwa. Jeśli damy się uwieść retoryce uniwersalistycznej, będziemy frajerami działającymi z powodu kompleksu niższości, pod wpływem złych lub interesownych doradców.


   Nie odpowiada mi wszakże wizja polskości, jaką kreśli Jarosław Marek Rymkiewicz np. w długim wywiadzie dla "Teologii Politycznej" w ostatnim numerze. Jeśli dobrze zrozumiałem poetę, jego wizją jest prowincjonalna i cierpiętnicza. Pragnę Polski nowoczesnej, wyrafinowanej intelektualnie, przedsiębiorczej, ścigającej się z innymi narodami o bogactwo i siłę, która jako suweren zaprasza innych do wspólnoty, jak za najlepszych czasów Rzeczpospolitej wielu narodów. Jak do tego celu użyć dzisiaj media, oto jest pytanie.


   Staram się pamiętać o historycznej roli judaizmu w rozwoju cywilizacji, wychodząc poza bieżący konflikt etniczny. Widzieć straszną cenę, jaką co pewien czas płaci żydowska zbiorowość za odmowę całkowitej asymiliacji i roztopienia się w rodzaju ludzkim. Jest to trudne, ale trzeba się nauczyć przyjmowania i tego punktu widzenia. Owszem, powodują oni niekiedy forsowną, ale jednak uniwersalizację ludzkości. Inaczej mówiąc - braterstwo, nawet jeśli sami niechętnie się bratają.


   Ostrzegają mnie niektórzy życzliwi czytelnicy przed karą za kontrowersyjne ujęcie trudnego problemu. Kochani, nie kraczcie. (Pani Janko Jankowska, to także do Pani.) Czy ten, kto wzywa do adaptacji i kohabitacji, do wzajemnego wyznania win i przebaczenia sobie między Polakami i Żydami - czy może być antysemitą? Nie może. Kto wzywa Polaków do pewnej judaizacji dla ich własnego dobra - czy ten może być antysemitą? Nie może. A kto stale wychwala ich osiągnięcia narażając się na ataki - i nigdy nie wyraża się o nich z wysoka - czy może być antysemitą? Nie może. Ten człowiek to ja. Szkoda dalszej debaty na ten temat, kiedy są ważniejsze.

W TVP Kultura występuję w talk show o ideach "Tanie Dranie: Kłopotowski/Moroz komentują świat. Poniedziałki ok. 22.00

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (92)

Inne tematy w dziale Rozmaitości