Gwiazda Kataryny nie zgaśnie po wyjściu z Salonu24. Zachowuje się jak diva, licząc bukiety od wielbicieli rzucane sobie do stóp. Diva wie kiedy wejść, diva wie, kiedy wyjść. Maria Callas odmówiła wejścia na scenę La Scali, gdy akturat w loży rządowej znajdował się prezydent Włoch. Wiedziała co robi i co ma potem zrobić. Posłała mu w przeprosinach wielką wiązankę róż. Dzisiaj nikt już nie pamięta, co zrobił i jak się nazywał ten prezydent ale wszyscy pamiętają Callas. Ponieważ to wielkie indywidualności tworzą kulturę, naukę i historię a nie miernoty, choćby stanowiły masy. Posłuchajcie sobie dowolne nagranie Callas. Jej wielkość jest wprost nie do zniesienia. Nie wiadomo, co zaraz rozerwie jej gardło - emocje czy kontrola, którą im narzuca. Boska!
Przeczytajcie dowolny wpis Kataryny. Nie wiadomo, co pierwsze podziwiać: elegancką prostotę języka, czy chłodną przenikliwość jej umysłu. Diva!
Diva również wie, kiedy i jak wrócić. Z ociąganiem, ulegając namowom zbyt wyraźnie niechętnie, najlepiej dla dobra publicznego. Na przykład zaśpiewać dla niewidomych, zatańczyć dla głuchych, niosąc im pociechę swej sztuki w strapieniu. Zobaczycie, że i Kataryna jeszcze nam zaśpiewa, zatańczy, zapisze dla nas biednych aczkolwiek absolutnie pro publico bono.
Kataryno, rzucam ci do stóp 125 czerwonych róż. Ale na bloxa nie wejdę.
Sola, perduta, abandonata!
W TVP Kultura występuję w talk show o ideach "Tanie Dranie: Kłopotowski/Moroz komentują świat. Poniedziałki ok. 22.00
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Rozmaitości