Pandemia koronawirusa covid-19 pozwala dokonywać ciekawych obserwacji. Na przykład takiej, że polski naród, a przynajmniej jego najbardziej krzykliwi reprezentanci, zapragnął być zdrowy.
Owi krzykliwi reprezentanci narodu polskiego gromko ogłosili, że przymus noszenia maseczek uderza w ich zdrowie; że rząd naraża ich na pleśnienie jamy ustnej (!), pleśnienie płuc (!) i powoduje ryzyko wdychania szkodliwego CO dwa.
Krzykliwym reprezentantom ruchu "antymaseczkowego" nie przeszkadza zagrożenie ze strony papierosów, które ćmią owi reprezentanci (i wtedy ta maseczka strasznie wadzi), nie przeszkadza to, że ich sąsiedzi - a może i oni sami - palą nagminnie śmieciami w kominach, nie przeszkadza smog, ani niska emisja, które emitują całą tablicę Mendelejewa i od których rocznie umiera koło czterdzieści cztery tysiące Polaków rocznie, nie przeszkadzają przypadki składowania chemikaliów w starych stodołach i powstawania dzikich wysypisk śmieci, które mają bezpośredni wpływ na zdrowie wielu Polaków, ale, kurwa, przeszkadzają maseczki.
Polski rządzie, jak możesz?
