kazimierz.marchlewski kazimierz.marchlewski
115
BLOG

Symptomatyczne zachowanie Zachodu wobec wojny rosyjsko-gruziński

kazimierz.marchlewski kazimierz.marchlewski Polityka Obserwuj notkę 15

Kiedy usłyszałem o rozpoczynającej się wojnie, od razu nasunęło mi się parę wniosków. Po pierwsze, że wojna jest skutkiem długookresowej polityki prowokacji ze strony Rosji oraz jej osetyjskiej ekspozytury. Po drugie, że Rosja sprawdza, na jak dużo Zachód jej pozwoli i, że następna w kolejce będzie Ukraina. Po trzecie, że układ ról między Zachodem a Rosją od Jałty albo i wcześniej pozostaje niemal bez zmian: Rosja ma te same cele i zbliżone metody, a Zachód niczego się nie nauczył, w dalszym ciągu uznając, że prowadzi z Rosją politykę twardego interesu, podczas gdy w istocie jest to polityka świętej naiwności. Kolejne wypowiedzi Miedwiediewa są właściwie retorycznymi powtórkami z minionej epoki – tłumaczenie wkroczenia wojsk do Gruzji dobrem „rosyjskich obywateli”, a następnie koniecznością „przymuszenia Gruzinów do pokoju” to najlepsze przykłady. Po czwarte, że pożądana byłaby twarda, jednoznaczna i wspólna reakcja Zachodu, ale że najprawdopodobniej będzie tak, że tylko kraje „realnie” (w cudzysłowie, bo w dalszej perspektywie zmiany równowagi sił, jeśli Rosji udałoby się w znaczącym stopniu "odzyskać" swoją strefę wpływów, zagrożona jest prawie cała Europa) przez Rosję zagrożone (Polska, Czechy, kraje bałtyckie, Szwecja i Ukraina) zareagują jak należy (bo też tylko one, dzięki swoim historycznym doświadczeniom, rozumieją Rosję – rusofobia rozumiana jako „strach przed Rosją” nie jest tu żadną przywarą, jak sugerować usiłują różnej maści „zwolennicy realpolitik”, czyli współczesnej orientacji prorosyjskiej, ale trzeźwym oglądem sytuacji), Europa będzie apelowała o pokój „do obu stron” (poza Niemcami, jak się okazało, które wybrały jednoznaczne opowiedzenie się po stronie Rosji), podobnie, jak USA tyle, że Europa zrobi to z naiwności i ignorancji, a USA po to, żeby coś na tym ugrać – najprawdopodobniej przychylność Rosji w sprawie Iranu.

Spodziewam się, że wojna zakończy się w sposób równie mało zaskakujący. Gruziński opór w którymś momencie ustanie, a Rosjanie mimo to wejdą do Tbilisi i osadzą tam swoich ludzi. Najprawdopodobniej będzie to koniec zachodnich aspiracji oraz suwerenności Gruzji.

Można w obliczu tego, jak wielu komentatorów, skupić się na ocenie polityki Saakaszwilego, co jest jednak o tyle trudne, że ilość sprzecznych informacji uniemożliwia (i nie spodziewam się, żeby miało się to zmienić po zakończeniu konfliktu) uzyskanie pewnej relacji na temat wydarzeń poprzedzających wojnę. Tak, jak nadmieniłem na początku, wychodzę z założenia, że niezależnie od tego, czy Saakaszwili popełnił polityczny błąd – co jest bardzo prawdopodobne – czy nie miał wyjścia, prawdziwą odpowiedzialność za wojnę ponosi Rosja i jej dążenie, szczególnie wyraźne w ostatnim czasie, do eskalacji konfliktu i sprowokowania strony Gruzińskiej do działań bojowych.

Zamiast jałowego, bo pozbawionego dostępu do całościowego przebiegu wydarzeń, analizowania postępowania Saakaszwilego, warto jest skupić się na tym, co mówi konflikt gruziński na temat Zachodu. Otóż po pierwsze dopiero on w pełni pokazuje, jak ogromnym politycznym błędem było uznanie Kosowa w takim trybie, w jakim to zrobiono. Po drugie, pokazuje coś więcej niż tylko instytucjonalną kondycję Zachodu – pokazuje, że Zachód nie potrafi jednym głosem bronić swojego interesu, ba, że nawet nie zdaje sobie sprawy, co jest jego interesem. Po trzecie, zupełnie nowego znaczenia nabierają tegoroczne wybory w USA. Ameryka, mimo swojego politycznego i ekonomicznego schyłku jest wciąż supermocarstwem i będzie miało najbardziej zasadniczy wpływ na dalsze losy Zachodu. Ten konflikt pokazał też po raz kolejny chwiejność światowego ładu i myślę, że najbliższe 4 lata mogą przesądzić o światowym układzie sił na wiele kolejnych. Jeśli prezydentem USA zostanie Obama, który raczej niż na nowego JFK zapowiada się na nowego Cartera (i to optymistyczne porównanie tak naprawdę, bo z Carterem można się było nie zgadzać, ale to jednak ważny polityk i z klasą, a Obama, na moje czucie jest po prostu kolejnym wytworem współczesnego marketingu politycznego), może to oznaczać ostateczną porażkę Zachodu w globalnym „zderzeniu cywilizacji”.

Trochę lewak, trochę prawak. Nieregularniak. kontakt: kazimierz.marchlewski@gmail.com  

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka