krzysztof mielewczyk krzysztof mielewczyk
384
BLOG

DZIENNIKARZ TVP ZDJĘTY ZA KRYTYKĘ TRYBUNAŁU

krzysztof mielewczyk krzysztof mielewczyk Media Obserwuj temat Obserwuj notkę 4

Informacyjny, polskojęzyczny portal niemiecko-szwajcarski podał dziś o zdegradowaniu popularnego prezentera telewizji publicznej za krytykę wyroku ws. aborcji eugenicznej Trybunału Konstytucyjnego. Michał Cholewiński w październiku prowadził rozmowę z gościem serwisu wiadomości, gdzie prośbę o komentarz okadził zdumieniem własnym decyzje TK, tryb i sposób jej procedowania. W tym czasie ruszyła druga, ostrzejsza fala pandemii. - Nie rozumiem, dlaczego Trybunał Konstytucyjny w tym czasie rozedrgania, poważnych problemów w Polsce, ale także zaniepokojenia wielu ludzi, podjął tę sprawę. Dlaczego zdecydował się i dopuszczono do tego, żeby to orzeczenie zapadło akurat w tym momencie — stwierdził dziennikarz. Cholewiński miał wg portalu otrzymać wraz z zatrudnioną również w TVP żoną propozycję przejścia do mniej prominentnego kanału niż TVP Info i za mniejsze pieniądze.

Sam byłem reporterem niesfornym wobec przełożonych, paskudnie samodzielnym i jedyne szczęście, że po latach moje kontestowanie okazało się wyrocznią. Ale i w Polskim Radio po wywiadzie z przewodniczącą Komitetu Obchodów Millennium Gdańska, najbliższą arcybiskupa oraz marszałka Sejmu, a co gorsza szefową Rady Programowej Radia Gdańska oraz ujawnieniu afery pomroczności jasnej Przemysława W. czara goryczy prezesa stacji się przepełniła. Nieistotne, że przewodnicząca nie miała pojęcia za co poganie roznieśli na włóczniach św. Wojciecha. I zgorszona była moją oceną, iż  koszta hucznych, kościelnych obchodów, również wg lokalnej lewicy należało przeznaczyć na ratowanie pomorskiego rynku pracy. Nieistotne, że syn prezydenta państwa po pijaku nie po raz pierwszy przejechał kogoś na pasach. Wpływowe damy do dziś zapewne nie rozumieją na czym polega misja publiczna nie tylko dziennikarza. Ja w rozmowie z moim mądrzejszym ojcem musiałem sobie jednak odpowiedzieć na pytanie – co bym zrobił na miejscu szefa radia publicznego mając takiego niekontrolowanego dziennikarza? Czy bym to tolerował? Jest dziś zatem dla mnie oczywistym, że wchodząc w czyjeś buty w propagandzie godzimy się na określone zasady. Są widełki postaw, na S24 mogę sobie na więcej pozwolić, niż gdybym jadł z ręki prezesa Jacka Kurskiego.

Widełki można ubrać w różną treść i formę, ale do tego trzeba mieć więcej lat w branży i jakiegoś asa, który będzie przed Kurskim stał na tym samym poziomie wzroku, władzy i intelektu. Każdy dziennikarz, a już koniecznie w dużych mediach, musi mieć takiego anioła na Wiejskiej lub okolicach, który go polecił i namaścił. Ten ktoś dał gwarancje i słowo nie zakładając, że zepsuje mu to jakiekolwiek relacje. Oczywiście druga strona, czyli Cholewińscy w tym przypadku zabezpieczali deal swoją otwartością na każdą sugestię owego anioła. Redaktor Michał mógł więc po prostu zostać podpuszczony do takich komentarzy w ramach rozgrywek w Zjednoczonej Prawicy. Może chodziło nawet o walkę o reelekcję na stanowisku prezesa. Bo to jakoś w tym czasie Rada Mediów Narodowych konkurs rozstrzygała. A Czabański z Lichocką nie trawią szefa telewizji. Niemniej naczelnym chlebodawcą małżeństwa CH był i pozostaje Jacek Kurski i dzięki niemu generalnie mogą oni błyszczeć i co tam mają do spłacania to spłacać. Zamiast snuć się korytarzami Woronicza i placu Powstańców na plotach i knuciu, co jest tam regułą mogli oboje pójść po rozum do głowy. Jest Pereira, Olechowski czy dwie babcie głównego wydania telewizyjnych wiadomości, którzy w prostych a barwnych słowach, lepszych od używek Durczoka czy Lisa, wyjaśniliby młodym, na czym propaganda polega. Tam, gdzie idzie o tak wysoką stawkę dopuszczanie siusiumajtków epoki interneta jest znacznym błędem czasem nawet ojca Rydzyka. Do tego trzeba kindersztuby. Toteż w moim przekonaniu prezes Kurski w tym konkretnym przypadku i tak uległ najwyraźniej jakiejś niewytłumaczalnej słabości. Może wiadomość o spodziewanym potomku? Bo, gdy wygrałem konkurs w TVN na reportera Lis z Miecugowem do pracy w stacji mnie nie dopuścili. Oczywiście wiedzieli o moich numerach, bo nawet dziennik Michnika o tym kąśliwie dla władz radia pisał. Tam dopiero legendarny jest zamordyzm i uległość wobec sprawnego inaczej szefa. Szczerze mówiąc, nierzadko kierując na Kurskiego biczujące słowa zastanawiam się jakie ma pole manewru i ile z tego i tak udaje mu się zachować. Rządowa telewizja jest z klucza tubą propagandową rządu oraz jej układu i musi z klucza największą nawet krzywą wtopę koalicji prostować. Liberalizm poglądów, nieważne czym podszyty, dla dzieciaków mediów prawicy znajdzie się w telewizji Obajtka, którą niebawem Orlen od kogoś jak PolskaPress odkupi. Stawiam na którąś z dwóch konkurencyjnych prywatnych telewizji. Szefem tam widzę Kurskiemu bardzo bliskiego Romualda Orła, prezesa TVP 2006/7, obecnie bossa tytułów elokwentnego redaktora Karnowskiego też z Gdańska. Byłby to znaczący krok w zacieśnieniu relacji wszystkich trzech prezesów, bo grzmią w nich pokrewne dusze oraz chwila oddechu dla skołatanych nerwów prezesa prezesów Jarosława Kaczyńskiego.


Wieloletni dziennikarz śledczy, zawodnik i trener pływania oraz triathlonu / od 1997/

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura