KOBIETA KULA KOBIETA KULA
90
BLOG

Kulicja07 Na Tropie czyli Tajemnice Klasztornego Locum Secretum

KOBIETA KULA KOBIETA KULA Polityka Obserwuj notkę 12

Obiecałam ja onegdaj jeszcze o klasztorze w Panschwitz - Kuckau napisać, co niniejszym czynię, ale względem tego, że Anioł Stróż Chochlik jak zwykle mnie tak zwane kuku uczynił, temat ów nabrawszy wielowątkowych nieoczekiwanych powiązań z innymi zjawiskami, co kolejnym dowodem jest na to, że wszystko we Wszechświecie jest połączonym, a nic nie zdarza się bez powodu, ale po to, aby Kobieta Kula musiała się realizować w kwestiach filozoficznych.

Tak się bowiem złożyło, że po dobrym śniadaniu, jak każdy śmiertelnik udać się musiałam do przybytku takowego, gdzie król chodzi piechotą, a jako, że znajdowałam się wtenczas na terenie klasztornym, tedy udałam się do Locum Secretum. Człowiekowi wydaje się zaś, jak to się popularnie mówi, że w owym przybytku może sobie ulżyć, ale w moim przypadku było wprost przeciwnie, albowiem wpadłwszy w konsternacyje, kiedy wypadło mnie sięgnąć po tak zwany papirus sekretny, albowiem oczom moim objawił się zaiste niepokojący metaforycznie i filozoficznie widok.

Jak raz, w niemieckim klasztorze papirusy z napisem Made in Poland się znajdowały, w iście zgrzebnej wersji szarej i nierówno przyciętej, jakoby z minionej epoki, ale najstraszliwszym widokiem było ich opakowanie, albowiem miały białe banderole, z wizerunkiem żółtych kaczek i wielkim napisem "Kaczory".

Zadrżawszy ja na ciele, dreszcz mnie po krzyżu przeszedł, czy w cieniu wieży kościelnej jakowe prowokacyje nie występują, że o inwigilacjonistycznej szpiegowskiej działalności ja nawet nie wspomnę, lecz jako podwójna agentka w znaku Bliźniąt urodzona, rozejrzawszy się dyskretnie czy gdzie kamer sekretnych nie ma i zachowując twarz pokerową, jakoby obojętnie, po papirus sięgnąwszy i jego stosownie użyłam.

Na tym by się może i cała sprawa skończywszy, bo nie zatrzymana przez żadnych tajemniczych szpiegów klasztor opuściłam, lecz na skutek długiej jazdy po drogach Dojczlandu zaczęłam filozofować, co też może wchodzić w skład takowego papirusa, jakowe makulatury w końcu znajdą swoje przeznaczenie na swej drodze ostatniej, a zanim się staną ową makulaturą, czy były wybitną literaturą, czy też jedynie rezultatem jakowegoś kopiowania, oraz czy właściwie należy oceniać książkę po okładce i po następną danego autora lekturę sięgnąć, czy z danym autorem i jego dziełami dać sobie spokój?

Tak się bowiem składa, że jeżdżąc w odwiedziny do rodziny w Polsce zazwyczaj kupuję mnóstwo książek i tym razem kupiłam takoż książki pani Niny Majewskiej -Brown, pt. "Z czworaków na salony", oraz "Miłość zostawiłam w Getcie" i pech pani Niny polega na tym, że muszę ją tutaj obsmarować wrednie, bo jestem osobą bardzo spostrzegawczą i prawdomówną, a tak się złożyło, na kolejne nieszczęście, że obie te książki przeczytałam, jedną zaraz po drugiej, stąd moje wredne filozoficzne rozważania w temacie tego, co jest literaturą, a co makulaturą.

Dodać muszę, ku sprawiedliwości, że przeczytałam sporo książek tej pani i bardzo je sobie cenię, ale takiego rozczarowania względem cenionego przeze mnie autora, tym bardziej milczeniem pominąć mi nie wypada, bo kto mnie zna, ten wie, że szczerość jest moim absolutnym priorytetem i nie oszczędzam nikogo, bez względu na moje uczucia do danej osoby.

Aby w ten deseń przejść do meritum, Pani Nina w książce "Z czworaków na salony" pisze na stronie 82 i 83:

" - Jasiu! Dziecko drogie! wołam coraz bardziej zirytowana, przekładając fajerkę i ściągając z ognia wielki garnek z warzywnym wywarem. - Kończ wreszcie! Ile można siedzieć nad talerzem zupy?! - (...) - Mamo, przecież wiesz, że jej nie lubię! Syn niejadek jak zwykle protestuje (...) - Wiem, kochanie, wiem, ale nie ma nic zdrowszego. (...) - I jest niesmaczna! - Jasiek wykrzykuje histerycznie. Patrzę na latorośl z politowaniem. Henio, zwykle dotrzymujący towarzystwa bratu, dawno już spałaszował swoją porcję i zaszył się gdzieś w domu. Nie pojmuję dlaczego ten chłopak też nie może tak zrobić.(...)"*

Natomiast w książce pt. "Miłość zostawiłam w Getcie", na stronie 93 znajdując się taki oto tekst:

" - Sara! Dziecko drogie! - woła od pieca coraz bardziej zirytowana Róża, przekładając fajerkę i ściągając z ognia garnek z cienkim warzywnym wywarem. - Kończ wreszcie! Ile można siedzieć nad talerzem zupy?! _ Mamo, przecież wiesz, że jej nie lubię - protestuje Sara , wydymając usta i odchylając się na krześle.(...) - Wiem, kochanie, wiem, ale nie mam nic innego.(...) - I jest niesmaczna! - wykrzykuje Sara histerycznie. Kolejny raz spoglądam na dziewczynkę z politowaniem. Estera i Lea dawno już spałaszowały swoje porcje i nie rozumiem dlaczego ona też nie może."**

Pozwoliwszy tu sobie zacytować dwa małe fragmenty, ale takowych "kwiatków" w owych dwóch lekturach jest więcej, a czynione są jedynie nieznaczne zmiany, więc mowy tu nie ma o jakowejś, nomen omen, "kaczce dziennikarskiej" i znów mnie to wszystko w ten deseń do filozoficznych skłania refleksji, czy nadchodzą tak zwane czasy ostateczne w temacie wtórnego analfabetyzmu, promowanego ochoczo przez polityków czy innych oszołomionych możliwościami bijącymi na głowę niejakiego Wincenta Pstrowskiego w temacie używania tak zwanej sztucznej inteligencji, kiedy czytając emocjonalną książkę o dramatycznych losach wojennych mamy do czynienia z emocjonalnym przekazem autora z krwi i kości, czy z treścią wygenerowaną sztucznie przez jakowyś algorytm. I tak właściwie, gdy takowy algorytm wygeneruje literacki tekst, powinien być w ten deseń jedynym właścicielem praw autorskich, zaś ten, który algorytm zaprogramował, czy polecenie mu wydał, jedynie jego pomagierem, na kształt chłopca na posyłki, albo pazia królowej.

Pornografistycyzm w każdym wydaniu, począwszy od politycznych walk w kisielu, ekshibicjonizmu na portalach społecznościowych, a na treściach stricte seksualnych kończąc, przyciąga sporo osób, albowiem jest jak miękki narkotyk - łatwo dostępny i słodko uzależnia w szybkim tempie, dyskretnie niszcząc Ducha w człowieku, odwraca uwagę od rzeczy dla Ducha istotnych, zlecając myślenie, potencjał twórczy i postrzeganie świata sztucznym inteligencjom i innym macherom od manipulacji.

I być może, gdyby tak brać przykład z zakonnic względem pewnych papirusów umieszczonych wrednie i filozoficznie w Locum Secretum , by były użyte odpowiednio, ten i ów by miał wybór: z satysfakcją zmądrzeć, albo wręcz przeciwnie - wciąż chodzić w rozkroku.

PS.

Notka moja nie ma charakteru politycznego, bo polityką Kuliste Byty Filozoficzne nie zaburzają nadto swych Wibracji Życia.

Wszelakie skojarzenia wynikające z podobieństw są zupełnie przypadkowe, mając charakter satyryczno - filozoficzny, zachęcają do używania własnych możliwości, na wszelakich płaszczyznach człowieczego umysłu i dążenia do rozwoju swej Duszy, skoro już na tym popieprzonym padole żyć przyszło.

Amen

Notkę moją dedykuję wszystkim Zagubionym Duszyczkom, w nadziei pozostając, że ze swej Platońskiej Jaskini na światło radosnego słońca wyjdą.


)* zamieszczony w notce cytat pochodzi z książki pani Niny Majewskiej - Brown pt. "Z czworaków na salony"

)** zamieszczony w notce cytat pochodzi z książki pani Niny Majewskiej - Brown pt. "Miłość zostawiłam w Getcie"


Zobacz galerię zdjęć:

Biała jak śnieg, rumiana jak krew i o włosach czarnych jak heban, Upiorno Frelka z Hajduk Wielkich. Otoczona Aurą turkusową, z dodatkiem kolorów indygo, soczystej zieleni i słońca w letnie południe. Posiadam doskonałe połączenie z Wyższym Wymiarem, a informacje stamtąd otrzymywane pomagają mi kreować życie szczęśliwości pełne. Mistrzowska Jedenastka Numerologiczna, urodzona w znaku błyskotliwych Bliźniąt, obdarzona ponadprzeciętną umysłowością i ostrym jak brzytwa językiem, nieprzewidywalna i zmienna. Zakochana najpierw zdrowo we własnej swej osobie, choć miłość do Bliźniego jest we mnie bardzo wielka. Lubię bowiem, oczami chabrowemi hipnozę uskuteczniać, a trzecim okiem zaglądać wtenczas w duszę delikwenta i radością ową duszę napełniać, gdy w niej radości jest deficyt. Jednakowoż, gdy sytuacja tego wymaga, bez żadnego wahania potrafię się także samo zmienić w zołzowatą jędzę, albowiem stawiam jasne granice w tak zwanych stosunkach międzyczłowieczych, gdy się rzecz rozchodząc o energetyczny wampiryzm. Na koniec, pragnę jeszcze dodać, że choć jestem mądra i piękna, to skromność jest moją główną zaletą. ;-) "Dlaczego mężczyźni nie przepadają za inteligentnymi i atrakcyjnymi kobietami? - Ponieważ zjawiska paranormalne wywołują niepokój..."  ;-))) https://ujarani.com/39447 https://youtu.be/KWZGAExj-es kobietakula@gmail.com

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (12)

Inne tematy w dziale Polityka