Nazwa małego amerykańskiego miasteczka Livemore nic by nikomu nie mówiła gdyby nie miejscowa remiza strażacka, a mówiąc dokładniej, święcąca tam niemal nieprzerwanie od 1901 roku żarówka.
Już w latach 70-tych ubiegłego stulecia została ona wpisana do Księgi Rekordów Guinessa.
Wydawałoby się, że wynalazek Josepha Swana, ulepszony później przez Edisona, jest wieczny.
Nawet, kiedy pojawiły się energooszczędne świetlówki kompaktowe promowane przez potężne lobby, tradycyjna żarówka trzymała się dzielnie. Jej światło jest najbardziej zbliżone do słonecznego. Cechuje się najlepszym wskaźnikiem oddawania barw i co najważniejsze, świeci cały czas jednakowo nie powodując szkodliwego dla oczu efektu stroboskopowego.
Cóż z tego, że nachalne reklamy informują, iż żywotność tradycyjnej żarówki jest kilkakrotnie krótsza od świetlówek energooszczędnych, skoro jej cena jest kilkanaście razy niższa i waha się w okolicach 50 centów przy średnio 7 euro za lobbowany produkt Philipsa czy Osram.
Te dwa potężne koncerny nie mogąc wygrać w uczciwej grze rynkowej postanowiły lobbować w UE za zakazem produkcji tradycyjnych żarówek.
Ta cała historia jest tylko pretekstem do ukazania nam wszystkim unijnej, niepokojącej rzeczywistości. Znowu na naszych oczach wyrasta Wielki Brat, który wie lepiej, co jest dla nas dobre, a co złe. To on włazi coraz bezczelniej brudnymi buciorami w nasze życie, pozbawiając nas wolnego wyboru.
Mimo lewicowego skrzywienia, w jakie weszły obecnie Stany Zjednoczone, to one jednak są nadal dla nas wszystkich niedościgłym wzorem wolności, a świecąca w Livemore żarówka urasta do rangi jej symbolu.
Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka