Trzeba czasami porzucić pesymistyczny ton i zacząć zauważać pozytywy oraz zjawiska optymistyczne w otaczającym nas świecie.
Po niemal pół roku od katastrofy smoleńskiej, akcja mataczenia, dezinformowania, bagatelizowania, spychania na boczny tor i trywializowania katastrofy smoleńskiej spaliła na panewce. Dziś wiadomo już na sto procent, że nawet najbardziej tępe lemingi nie zechcą łyknąć scenariuszy suflowanych przez Kreml i niesionych posłusznie przez rodzime media i tak zwanych dyżurnych ekspertów.
Tak jak 10 kwietnia rządowy samolot uzyskał nagle rangę prezydenckiego, tak dziś lotnisko w Smoleńsku, feralny lot i zastosowane procedury, również określane są ponad wszelką wątpliwość, jako wojskowe.
Nie będę tu znęcał się nad salonowymi ekspertami, którzy przekonywali za medialną propagandą, że lot był cywilny, a cała wyprawa do Katynia prywatna.
Skąd tak nieoczekiwany zwrot akcji?
Pętla zdaje się zaciskać nad rosyjskimi kontrolerami, a całe to dezinformacyjne czary-mary wygląda na bałaganiarstwo i nerwowy brak koordynacji.
Co prawda KRRiT pod wodzą Jana Dworaka wzięła się z marszu za Radio Maryja, ale kto wie czy pod społecznym naporem nie będzie musiała się zająć wraz z Radą Etyki Mediów skandalem, do jakiego doszło w wiodących mediach komercyjnych.
Otóż niemal jednocześnie wystąpiło w owych mediach dwóch różnych z wyglądu, imienia i nazwiska świadków, którzy przedstawieni zostali, jako autorzy słynnego i tajemniczego filmu z miejsca katastrofy. Oczywiście obaj zaprzeczali jakoby padały jakiekolwiek strzały i działo się tam coś dziwnego, niepokojącego czy nawet strasznego.
Dziś już wiemy, że analiza głosu obu panów świadczy o tym, że nie są owymi „filmowcami-amatorami”, a najnormalniej w świcie podstawionymi figurantami. I tu już nie trzeba teorii spiskowych, a zwykła logika i zdrowy rozum by zadać oczywiste pytanie.
Dlaczego owy kłopotliwy filmowy granat jest rozbrajany przez podstawione osoby, a nie przez prawdziwego autora? Czy po to, aby gawiedzi ukazać „ najprawdziwszą prawdę” trzeba angażować na szybko kłamców?
Cała ta medialna kompromitacja nasuwać musi coraz czarniejsze myśli i nie dziwi dziś fakt, że nagle nastąpił „bohaterski atak” z nad Wisły na MAK i rosyjskich kontrolerów.
Warto tu przypomnieć, że jeszcze nie tak dawno w mediach i na s24 mnożyły się, jako najprawdopodobniejsze wersje przyczyn katastrofy, takie, które najlepiej streszcza wypowiedź Waldemara Kuczyńskiego w programie Tomasza Lisa
„Załamał się formalny system dowodzenia statkiem powietrznym. Dowódcą statku został prezydent Lech Kaczyński, a dowódcą operacyjnym gen. Błasik”
Dziś wiadomo już, że te słowa przejdą do historii, jako symbol wyjątkowej nikczemności, kłamstwa, nienawiści, podłości i zaprzaństwa. Nie sądzę, że Waldemar Kuczyńskie chciał w ten sposób przejść do historii, ale to już, jak to się mówi, jego broszka.
Jak dalej rozwinie się sytuacja? Co się stanie, jeśli sprawy pójdą niebezpiecznie dalej i nie wystarczy obarczyć winą kontrolerów i procedury?
Kto następny zostanie wyrzucony z ratunkowej tratwy w paszczę goniącego ją krokodyla?
Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka