kokos26 kokos26
1318
BLOG

"Mojżeszów dwóch"?

kokos26 kokos26 Polityka Obserwuj notkę 22

 Dzięki Andrzejowi Halickiemu wiemy, że Donald Tusk z wielkiego męża stanu i wizjonera naszych czasów, namaszczony został na „polskiego Mojżesza”, który to przeprowadzi nas wszystkich przez Morze Czerwone kryzysu do Zielonej Wyspy-naszej Ziemi Obiecanej.

Nie wiem czy pan Andrzej Halicki wie, że biblijny Mojżesz sam osobiście do Ziemi Obiecanej mu przez Jahwe nigdy nie dotarł, a jego wędrówka zakończyła się na górze Nebo w dzisiejszej Jordanii.

Donald Tusk jest jak na polityka człowiekiem dość młodym i musi niepokoić fakt, że gdyby owe porównanie go do Mojżesza okazało się prorocze to on sam ze swoim ludem na ową Zielona Wyspę nigdy nie wkroczy, lecz spocznie gdzieś w obcej ziemi Moabu.

Dziś nasz Mojżesz przenosi się do Wielkiego Szałasu, aby być bliżej przedstawicieli plemion swojego ludu.

Warto przypomnieć, że III RP miała już u swego zarania jednego Mojżesza, Leszka Balcerowicza, który przeprowadzał nas przez czerwone morze komunizmu do ziemi obiecanej, wolności i kapitalizmu. Podróż ta, trwająca niemal pokolenie kończy się tym oto, że znowu ktoś musi wziąć nas odważnie za rękę i poprowadzić do kolejnej krainy szczęścia, dostatku i dobrobytu.

Jak wiemy biblijnego Mojżesza, niepozornego jąkałę, namaścił sam Bóg, który zawsze przemawia do nas nie poprzez autorytety, ale przez ludzi prostych, jak choćby biedni pastuszkowie z Fatimy czy siostra Faustyna z ukończonymi trzema klasami szkoły powszechnej.  Ciekawe, że nigdy do tego celu nie używa odpowiedników takich teologicznych tytanów umysłu jak abp Życiński, Pieronek czy Gocłowski? Czyżby im nie ufał i sądził, że zamiast wiernego przekazu mogą przekazać ludzkości zmanipulowany przekład?

Rąbka tajemnicy uchyla nam św. Paweł w I liście do Koryntian:

„Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć”

Warto zadać sobie, zatem pytanie skąd się wzięli nasi rodzimi „Mojżesze”?

Jeśli chodzi o Leszka Balcerowicza to wiemy, że skarb ten otrzymaliśmy od duetu Soros-Kiszczak via Bronisław Geremek. W książce "Underwriting democracy", George Soros pisze, że:

"Poprosił Czesława Kiszczaka, aby ten zwrócił się do Bronisława Geremka z prośbą o wytypowanie człowieka, odpowiedniego do realizacji tego zadania”.

 „Tego zadania”, czyli „planu Sorosa”, w Polsce znanego pod handlową nazwą „plan Balcerowicza”.

Teraz chciałbym wrócić do historycznego „gabinetu cieni” PO, poprzez który aspirująca do objęcia władzy partia miłości chciała ukazać wyborcom przyszłych ministrów i samego premiera.

Jak wiemy w jego składzie próżno by szukać większości obecnych ministrów, a największym zaskoczeniem stał się minister finansów Jan Vincent-Rostowski zwany „Jackiem”, ekonomista bez wielkiego dorobku i naukowego stopnia oraz tytułu, postać szerzej nieznana polskiej opinii publicznej.

Warto w tym miejscu przypomnieć, że minister Rostowski w latach 1989-91 był doradcą ekonomicznym ministra finansów Leszka Balcerowicza, a do 1995 roku był kierownikiem Katedry Ekonomii na prywatnej Central European University w Budapeszcie – uczelni założonej i finansowanej przez Georga Sorosa.

Ostatnia nadaktywność profesora Balcerowicza uwidoczniona uruchomieniem w centrum Warszawy „zegara długu” i jego „medialna kłótnia” z ministrem Rostowskim, zakończona potrzaskaniem okularów to znak, że już wkrótce naszemu „Mojżeszowi” będzie wymieniany zderzak.

Coś mi się wydaje, że polskie plemię błąka się dalej po pustyni bez widoku na ziemię obiecaną czy choćby zieloną wyspę. Myślę też, że przewodnicy stada zostali namaszczeni zupełnie gdzie indziej niż myśli większość Polaków.

kokos26
O mnie kokos26

Sprzedaż: www.polskaksiegarnianarodowa.pl, United Express, Warszawa, ul. Marii Konopnickiej 6 lok 227, Tel. 502 202 900

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (22)

Inne tematy w dziale Polityka