Łukasz Grysiak Łukasz Grysiak
2583
BLOG

Globalny kryzys gospodarczy - nieporozumienia - przyczyny

Łukasz Grysiak Łukasz Grysiak Gospodarka Obserwuj notkę 7

Globalna recesja finansowa rozpoczęła się 15 września 2008 roku, kiedy to w wyniku spekulacyjnej działalności mafii z Wall Street padł Lehman Brothers, jeden z największych inwestycyjnych banków na świecie. Następnie zadziałał już efekt domina. Zaczęło się w USA, podobno ojczyźnie demokracji i kapitalizmu, a potem pożoga poszła na cały świat. Na temat kryzysu wylano już morze atramentu, wypowiedziano chyba wszystko, co można było, media zapraszają znawców i tak dalej. A szary zjadacz chleba zastanawia się: o co, do cholery, tak naprawdę tutaj chodzi? No właśnie, o co?

 

Niżej podpisany należy do owej wielkiej masy przeciętnych zjadaczy chleba i jako taki uważa, że wbrew pozorom zrozumienie przyczyn tego co się dzisiaj dzieje nie jest bardzo trudne. Niestety, zrozumienie owych przyczyn jest stale utrudniane przez rozmaite ideologiczne czy koniunkturalne spory w mediach, gdzie rozmaici panowie oraz panie albo nadmiernie przywiązani są do swych zwietrzałych często ideologii, albo to posługując się nimi próbują zbić polityczny kapitał. I tak na przykład rasowy socjalista, Piotr Ikonowicz, będzie z uporem osła uważał, że za kryzys odpowiedzialny jest kapitalizm i oczywiście neoliberalizm jako ideologiczna podwalina wolnego rynku. Oczywiście nikt nie będzie w stanie wytłumaczyć panu socjaliście, że tradycyjnego kapitalizmu od dawna nie ma na świecie. On wie swoje, bo jego niezachwiana wiara w "ustrój najlepszy z możliwych" jest nie do obalenia. Z kolei ktoś stojący po przeciwnej stronie barykady będzie uważał, że za recesję odpowiada neosocjalizm. I choć ten pogląd zawiera część prawdy, to jednak banalnie spłaszcza temat. Problem polega na tym, że ludzie okopani na pozycjach czysto ideologicznych mają skłonność do analizowania zjawisk w taki sposób aby pasowały one do ich zacietrzewienia. Rzadko przyjmują do wiadomości tezę banalną - nawet najwybitniejsza idea czy ideologia wcześniej czy później zostają spaprane przez rządzące elity. Stąd wiele rozmaitych i bez wątpienia słusznych teorii ekonomicznych pozostaje jedynie na papierze. Jednak tutaj wchodzimy już w nieco inną płaszczyznę.

W rzeczywistości za szalejący kryzys odpowiadają - jak słusznie zauważył republikanin Ron Paul - POLITYCY. Żaden wolny rynek.  U progu XXI wieku, w czasach szaleńczego postępu nauki, medycyny, w okresie najnowszych technologii, w epoce pędu ku doskonałości, mamy do czynienia ze zjawiskiem upadku współczesnych elit zachodniego świata. Upadkiem standardów, upadkiem moralności publicznej. I tutaj upatrywałbym genezy dzisiejszych nieszczęść. Powszechna jest światowa opinia, że recesja została wywołana przez bankierów i korporacje finansowe, że sektor finansowy został oderwany od realnej gospodarki, że działalność finansistów niszczy przedsiębiorczość, wpędza ludzi w biedę i bezrobocie. Zgoda, tyle że jakoś rzadko się słyszy w światowych i polskich mediach opinie, kto do tego doprowadził. Jeśli żyjemy w rzeczywistości wszechogarniającej korupcji tolerowanej przez rządzące elity, tworzy się płaszczyznę na której wyrasta patologiczna działalność instytucji finansowych. To politycy - głównie amerykańscy, od czasów Ronalda Reagana i deregulacji posuniętej z latami na skraj absurdu - pieczołowicie klepali grunt pod to, co się dzisiaj dzieje. To tak jakby właściciel sklepu, widząc przed drzwiami złodzieja, zamiast go przepędzić, otworzył mu szeroko wejście, samemu nie reagując kiedy tamten bierze co się da. Z taką sytuacją mamy do czynienia obecnie.

Co gorsza, obecne europejskie i amerykańskie elity polityczne często tworzą z elitami finansowymi mafijną sitwę. Politycy tworzą prawo pozwalające bankierom na jakieś cudaczne eksperymenty finansowe, kreowanie wirtualnego pieniądza i emitowanie w świat toksycznych instrumentów, których obecna wartość... ponad dwudziestokrotnie przekracza całe bogactwo Ziemi! Brzmi to jak jakaś historia z kreskówki ale to zatrważające realia. W USA 30% bogactwa kraju spoczywa w rękach... 1% giełdowych malwersantów skupionych na Wall Street oraz w rozmaitych instytucjach typu Goldman Sachs i tym podobnych. Dziś to te instytucję posiadają największą realną władzę, dysponują gigantycznymi pieniędzmi, opłacają skorumpowane elity i tak dalej. A jak wiemy, każda władza deprawuje, a podobno najbardziej ta absolutna. Niestety, dożyliśmy epoki w które kilka globalnych centrów finansowych świata potrafi sterować całym globalnym porządkiem. Ten oligarchiczny ład został tak dalece posunięty, że niezmiernie trudno było by obecnie go radykalnie ukrócić. A gdyby nawet chciano, nie widać na horyzoncie przywódców z odwagą i wizją, którzy by się na to zdobyli. Co zatem nas czeka? Trudno powiedzieć, jednak na przykład Christine Lagarde, obecna szefowa Międzynarodowego Funduszu Walutowego, toczy kasandryczne wizje, że bez zdecydowanych działań czeka nas powtórka Wielkiego Kryzysu lat trzydziestych. Wtedy w Ameryce w krótkim czasie padło 5000 banków a rzesze ludzi grzebały w śmietnikach szukając jedzenia.

W dokumentalnym filmie "Zaróbmy jeszcze więcej", niemiecki przedsiębiorca zadaje retoryczne pytanie: "Dlaczego nikt nic nie robi z tym poronionym rozwojem sektora finansowego?" Następnie udziela prostej odpowiedzi: "Często decyzje podejmują głupcy, którzy szybko stają się marionetkami w rękach finansistów". Trudno się nie zgodzić z tą opinią, jednak dodać należy, że większą część decyzyjnych stanowią skorumpowani cynicy władzy niż głupcy. Ci cynicy i ci głupcy wykorzystują publiczne pieniądze, które wędrują do giełdowych graczy, aby ich instytucje nie zbankrutowały. Ci głupcy i ci cynicy, których część podziela dogmatyczną wiarę w samoregulujący się rynek (także ten finansowy) doprowadzili do sytuacji, gdzie nie istnieją właściwie żadne regulacje prawne co do działalności banków inwestycyjnych, funduszy hedgingowych i całej reszty tych pasożytów zajmujących się wypłukiwaniem złota z powietrza. To doprowadziło do katastrofalnej sytuacji, w której światowy system finansowy działa przeciwko społeczeństwom i żyje ich kosztem.

Zdecydowanych działań uzdrawiających nie widać. I chyba nie prędko je zobaczymy. Co mamy w zamian? Medialny teatr absurdu, gdzie rządzący politykierzy albo okradają społeczeństwo po raz wtóry - słynny "plan stabilizacyjny" H. Paulsona, polegający na wpakowaniu w upadające korporacje koszmarnych 800 miliardów dolarów z publicznych pieniędzy - albo unijne szczyty na naszym kontynencie, gdzie ludziom tłumaczy się, że trzeba oszczędzać, jednocześnie bezprawnie dopłacając do sektora bankowego ciężkie miliardy euro. Gdzie tu praworządność? Kiedy plajtuje firma Jana Kowalskiego, polityczni dobroczyńcy jakoś się nie kwapią z państwową pomocą. Wszak mamy wolny rynek. Nie poradził sobie? Trudno. Jednak kiedy pada wielki bank, świadomie doprowadzony do ruiny przez własny zarząd, władza sypie groszem jak z kapelusza! Do rangi symbolu urosło już powiedzenie amerykańskich włodarzy z Waszyngtonu, że padające banki trzeba dokapitalizować bo są "zbyt wielkie by upaść". Niestety, ci, którzy tak się przejmują losem spekulantów walnie przyczynili się do ich niewyobrażalnego rozrostu. Taki na przykład  JP Morgan, największy na świecie koncern finansowy, posiada w swych sejfach aktywa, których wielkość przekracza bogactwo niejednego państwa! 

Weźmy przykład Hiszpanii, kraju pogrążonego w recesji, bezrobociu i astronomicznych długach i coraz ostrzejszych protestach społecznych. Kryzys zaczął się w tym kraju od spekulacyjnej bańki inwestycyjnej na rynku mieszkaniowym. Domy i mieszkania budowano tam nie po to aby ktoś w nich mieszkał ale aby rozpocząć sekurytyzacyjny (pasożytniczy) łańcuch inwestycyjny i napchać kieszenie wąskiej grupie giełdowych krwiopijców. Jak każda bańka sztucznie i z premedytacją wywołana, tak i ta musiała pęknąć. I wybuchł kryzys mieszkaniowy, który następnie rozlał się na wszelkie inne dziedziny gospodarki. Efekt: Bezrobocie sięgające 27%, w tym wśród młodzieży... 40%! Osiemset tysięcy nieruchomości na wybrzeżu, które pozostają puste a nawadnianie wybudowanych wokół nich pól golfowych pochłania tyle wody ile aglomeracja gdzie żyje 15 milionów ludzi! Dług publiczny przekraczający 105% PKB. Co na to unijne tuzy - spece od szczytów i rozwiązywania kryzysów? Postanowili, że wpakują w hiszpańskie banki, i nie tylko hiszpańskie - czyli odpowiedzialne za wywołanie tej gigantycznej recesji - ... 100 miliardów euro! Ludzie, którzy winni trafić w stan oskarżenia i do więzień dostali od elity politycznej nagrodę. Oczywiście z pieniędzy podatnika. 

A lud protestuje. W coraz większej liczbie państw. Coraz więcej społeczeństw ma dość działalności polityczno - finansowej mafii. Można zadać pytanie czy zmasowane protesty będą w stanie wywrócić ten kryminalny ład światowy. Odpowiedź na dzień dzisiejszy nie jest prosta. Wiemy natomiast jedno. Żyjemy w czasach, które historycy nazywają "interregium". Jeden ład światowy się kończy, drugi jeszcze się nie narodził. Co się wykluje z tego chaosu? Pożyjemy, zobaczymy. Osobiście nie jestem optymistą, gdyż jak pokazuje historia XX wieku, na podwalinach kryzysów, bezrobocia i szerzącej się biedy wyrastały totalitarne dyktatury, które miliony ludzkich istnień wysłały na tamten świat. Karol Marks powiadał, że "historia się powtarza, ale za drugim razem już jako farsa". Oby tym razem się nie powtórzyła ani jako farsa, ani nic podobnego.

 

Łukasz Grysiak



Umiarkowany konserwatysta, bez dogmatyzmu. Antykomunista, wróg socjalizmu i lewicowej poprawności politycznej. Krytyk III RP jako państwa powstałego w sposób patologiczny. Wróg obecnej UE. Przeciwnik postrzegania i mierzenia rzeczywistości za pomocą schematycznych ram ideologicznych oraz teoretycznych dogmatów, niezależnie od ich zabarwienia. Pasjonat dziennikarstwa, historii i filmu a także muzyki rozrywkowej oraz podróży. Pisanie jest jedną z moich pasji.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka