Gdybym był jednym z tych obywateli Republiki Federalnej, którym niewygodnie jest już z historyczną etykietą eksterminatora narodów, cieszyłbym się, że młodszym Polakom 1. września kojarzy się już głównie z nieprzyjemną (przynajmniej znak emocji się zgadza) okolicznością powrotu do szkoły, zaś 1. sierpnia - bardzo często – z niczym.
Gdybym był Niemcem, to postawiłbym na amnezję po obu stronach Odry.
Nie można na dłuższą metę normalnie żyć z tak ogromnym balastem winy na karku. Niemcy chcą być normalnym państwem. Kolejne pokolenia, co zrozumiałe, coraz mniej się czują za tę winę odpowiedzialne.
To zrozumiałe – myślałbym - w odniesieniu do życia człowieka, jak i do całego społeczeństwa, państwa.
Gdybym był Niemcem…
Ale jestem Polakiem. Polakiem, który, owszem, Niemców może spróbować zrozumieć, ale nie musi im współczuć i wcale nie czuje się w obowiązku spuścić mgiełkę zapomnienia na historię.
Temat – Niemcy - w ogóle powinien być w Polsce serwowany na zimno. Bez przyjaźni ale i bez wrogości.
Tymczasem podaje się go na gorąco. To nie sprzyja zdrowej konsumpcji.
Naprawdę nie musimy Niemców „rozumieć” tak, jak to sugerują orędownicy bezwarunkowej miłości i braterstwa pomiędzy narodami. Tym bardziej, że Niemcy podobnym „zrozumieniem” się nie odwdzięczają.
Wystarczy, że będziemy ich rozumieć po prostu, z naciskiem na „rozum”. Bez uprzedzeń, ale i bez pensjonarskich sentymentów.
Na początek warto może przyjąć kilka założeń, które, moim zdaniem, są kluczowe, jeśli chodzi o zrozumienie polityki zagranicznej Berlina, jak też i mentalności zwykłego Hansa i przeciętnej Helgi:
- Niemcy dążą do odbudowy swojego politycznego (w przyszłości, być może też militarnego) znaczenia w świecie. Znaczenie gospodarcze już mają.
- Unia Europejska jest dla Niemiec wehikułem i zapleczem służącym do realizacji celu nr 1.
- Jeśli polityka UE znacząco i rażąco odejdzie w swoich kierunkach i zasadach od strategii niemieckiej, to tym gorzej dla Unii, nie dla Niemiec.
- Niemcy mogą pogodzić się z bezpowrotną stratą ziem zwanych kiedyś w Polsce "odzyskanymi", ale nigdy nie zgodzą się na odpychanie ich od wpływów w Mittel-Europie, zwłaszcza przez rozmaite projekty montowane w Warszawie.
- Niemcy biorą Rosję tak, jak Polacy powinni brać Niemcy – na zimno. Nie mając złudzeń co do prawdziwej natury moskiewskiego reżimu i jego celów, traktują ją zarazem jako dobry, sensowny ekonomicznie, pomysł na dywersyfikację dostaw i poprawę bezpieczeństwa energetycznego.
Nie pieprzmy więc o przyjaźni, tradycyjnej współpracy itp., czyli o czymś, czego nigdy nie było.
Żadnych sentymentów, żadnych złudzeń, żadnych uniesień.
Pomyślmy, jak z sąsiedztwa i „koniecznej” bliskości Niemców wycisnąć maksimum korzyści dla Polski. A da się.
Bądźmy wreszcie chłodni i racjonalni jak…
Niemcy
Inne tematy w dziale Polityka