Konfederacja Konfederacja
819
BLOG

Czy Ryszard C. bronił nas przed recydywą NSDAP?

Konfederacja Konfederacja Polityka Obserwuj notkę 1

Jak daleko jest od wrzasków młodych lepiej wykształconych wyborców z większego miasta "jeszcze jeden, jeszcze jeden" krzyczanych przed pałacem prezydenckim, do popchnięcia modlącej się tam staruszki na zapalone znicze? A jak daleko jest od słów promowanego polityka partii rządzącej, że "Jarosław Kaczyński będzie rozmawiał z siłami ostateczności. Być może jeszcze w tym roku", do zamachu na jego życie?

Po katastrofie smoleńskiej wprowadzono w życie taktykę ostatecznego rozwiązania kwestii pisowskiej. Krytyka tej partii, a ściślej rzecz ujmując nagonka na nią, straciła już wszelkie pozory logiki i zasad zdrowego rozsądku. Media elektroniczne, już to bezpośrednio, już to poprzez eksponowanie osób pokroju Niesiołowskiego, Palikota czy Kutza podjęły się roli dorzynającego watahy. Jednym z przykładów owego zaostrzenia taktyki naganiaczy był materiał TVN24 sprzed kilku dni, w którym złowrogie PiS porównano do samej NSDAP, przy okazji przeinaczając słowa Kaczyńskiego. Nie chodzi więc nawet o pozór zgodności z prawdą przekazywanych treści.

Dziś ten sam TVN pokazuje materiały o zamachowcach, którzy - na ten przykład - chcięli zabić jakiegoś polityka by zwrócić na siebie uwagę Jodi Foster, taktownie przemilczając porównania znacznie nam bliższe,  np. do zamachu na Gabriela Narutowicza, który zginął - jak  twierdzi wielu historyków - z powodu politycznej nagonki urządzanej przez swych przeciwników. Bo po cóż ryzykować jakieś niepoprawne porównania, które by nakazywały uderzyć się we własne piersi?

Trwałe usunięcie środowiska Kaczyńskich z polityki to główny cel zarówno rządzącego obozu jak i pozostających z nim w symbiozie mediów. Cel ten - formułowany np. przez Palikota i Niesiołowskiego ostentacyjnie i wprost - osiągają brukaniem swoich politycznych przeciwników, przekraczając wszelkie granice. Tylko w ostatnich miesiącach niepostrzeżenie uszło płazem posądzanie Kaczyńskiego o śmierć swojego brata, poddawanie w wątpliwość żałoby córki prezydenckiej pary, formowanie krzyża z puszek po piwie Lech, zapowiadanie śmierci Jarosława Kaczyńskiego (vide Palikot), kopanie staruszek modlących się pod krzyżem. Teraz zupełnie poważnie powtarza się opinię, że za nieudany zamach na siebie i zabójstwo swojego partyjnego kolegi odpowiada.... Jarosław Kaczyński.

A wszystko to w imię obrony Polski przed rodzimą wersją NSDAP. Nie powinno tedy dziwić nikogo, że w jakimś umyśle zagrożenie jawiło się na tyle realnie, iż postanowił mu zapobiec używając środków ostatecznych.

 

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka