konglomeratka konglomeratka
362
BLOG

Hurra! Średniowiecze wraca!

konglomeratka konglomeratka Społeczeństwo Obserwuj notkę 8
Dziś będzie krótko i w zasadzie tylko jako post scriptum do poprzedniej notki. Byłam w weekend z dziećmi w kinie i… zobaczyłam światełko w tunelu.

No, no… ! –pomyślałam sobie po zakończonym seansie filmu „Kot w butach – Ostatnie życzenie” – nadzieja nie umiera nigdy! I oto proszę jest film, który ją niesie ze sobą! Powiew świeżego wiatru! Pierwsze promyki słońca…

To jakby ktoś w hollywoodzkiej krainie snów wcisnął hamulec i zrobił nagły w tył zwrot. Czyżby nawrócenie? Brawo DreamWorks!

Nie będę opowiadać całego filmu, bo streszczenia i recenzje są dostępne na wielu portalach. Powiem tylko, że czytając je przed filmem nie bardzo wiedziałam, czego się spodziewać, zwłaszcza, że nie widziałam poprzedniej części poświęconej jednej z postaci z uniwersum „Shreka”. Natomiast, kiedy przeczytałam je po obejrzeniu filmu, potwierdziły tylko to, co wcześniej napisałam odnośnie pokolenia wychowanego w oderwaniu od chrześcijańskich korzeni. Bił od nich brak jakichkolwiek skojarzeń z fundamentalnymi pytaniami chrześcijaństwa. Tylko w jednej recenzji padło stwierdzenie, że film niesie „ważny morał”, ale jak on brzmi, już nie powiedziano.

A brzmi on po prostu: Memento Mori!

Tak, to średniowieczne motto, któremu hołdowano przez wieki - tak jakieś dziesięć wieków co najmniej, a nawet może i do wieku XVII wieku -  mozolnie wznosząc budowlę naszej cywilizacji, wybrzmiało w tym filmie. Film, choć pełen efektownych scen rodem z gier komputerowych, jest skonstruowany „jak Pan Bóg przykazał”, czyli wedle zasad klasycznych baśni. Wiadomo, kto jest dobry, a kto nie, sympatie i antypatie widza (młodego i wrażliwego) są kierowane w odpowiednią stronę, a całość kończy się spektakularnym finałem i czytelnym morałem.

Bardzo mi się podobała kwestia kocicy: „No wiesz, kiedy mówiłeś, że śmierć chce cię zabić, myślałam, że trochę koloryzujesz…” – cytuję z pamięci, ale sens mniej więcej taki właśnie. Śmierć, chce zabić Kota w Butach na śmierć! No, coś takiego! Tak poważny temat pojawia się w baśni dla dzieci… Bardzo dobrze. Tak, śmierć istnieje i nie mamy dziewięciu żyć, jak według legendy koty, tylko jedno. „Dobra, masz to swoje ostatnie życie, tylko go nie zmarnuj!” – mówi na odchodnym pokonana przez Kota śmierć w postaci wilka, a czule skrzyżowane ze sobą spojrzenia Kota i kocicy, pozwalają wybrzmieć wskazówce, co jest w życiu najważniejsze. No i ten słodki psiak… Taki prawdziwie psi. Sama radość.

Fajne to było. Polecam. Po całej serii filmów, które mnie osobiście absolutnie nie odpowiadały, ten wydał mi się wreszcie filmem wartościowym.

Co przeszkadzało mi w kultowych produkcjach dla dzieci ostatnich lat? Nie oglądałam wszystkich, ale kilka lub kilkanaście tak. Nie podobały mi się „Minionki”, gdzie w samym założeniu „bycie złoczyńcą” to rodzaj pracy. Ot, taki zawód. Zwłaszcza ta część, w której organizuje się „Targi Zła”, gdzie zło jest przedstawione jako po prostu jedna z dziedzin życia, taka branża. Co z tego, że film jest fajny, że dużo się w nim dzieje i w sumie wszystko dobrze się kończy, skoro sam pomysł, by oswajać zło poprzez ukazanie go jako atrakcyjnej formy realizacji swego powołania, budził mój najgłębszy sprzeciw. Drugą taką produkcją, której wymowa i morał mi się nie podobały, była druga część Ralfa Demolki, gdzie Wandelopa porzuca przyjaciela, bo musi się „samorealizować” u boku swojej nowej koleżanki – nota bene już sam jej wizerunek jako „bad girl” był dla mnie sporym zgrzytem - a Ralf pokornie jak ciele przyjmuje taką wyzwoloną postawę swojej przyjaciółki i godzi się na jej odejście do jakoby „swojego lepszego ja”. A gdzie wartość przyjaźni? Gdzie lojalność? Czy ta postawa samorealizacji jest warta pójścia „po trupach do celu”? Cóż, jakoś nie rozumiałam, o co chodziło twórcom tego filmu. Co takiego atrakcyjnego miało przekazać młodym dziewczynkom? Bo chyba do nich był kierowany ten film.

A ostatnim skandalicznym filmem, który nawet oburzył mojego najmłodszego był „Buzz Astral”. Nic tam się kupy nie trzyma, a na pomysł, że bohater miał dwie mamusie, mój synek zakipiał ze złości, że co jak co, ale takie bzdury wciskać do filmu, to już przesada.

I może właśnie zbliża się przesilenie…

Są na szczęście trochę starsze produkcje amerykańskie, które jako kino familijne mogę oglądać w kółko i na okrągło i polecam z czystym sumieniem. Należą do nich filmy z serii „Auta” – a najbardziej pierwsza część oraz „Iniemamocni” – nieczęsty przykład, gdy dwa filmy są tak samo dobre i trudno powiedzieć, która część lepsza, a traktują o rodzinie. „Bo rodzina to jest siła”. I nie ma znaczenia, że to rodzina superbohaterów. Kłopoty życia codziennego i scenariuszowe smaczki są naprawdę wyśmienite, a wymowa filmu, że tylko razem z rodziną są silni jest bardzo budująca.

A więc jeśli chodzi o „Kota w butach – Ostatnie życzenie”, to ja też mam ostatnie życzenie: życzę sobie i Państwu, by takich produkcji było więcej, bo właśnie dotykają tego, co leży u podstaw chrześcijańskiej wizji świata – pamiętaj, że umrzesz. I żyj tak, by tego życia nie zmarnować.

Hurra! Memento mori! Czyli po prostu wraca średniowiecze i rozpoczyna się mozolna budowa cywilizacji od podstaw. Do dzieła!


myślę więc piszę i piszę, żeby wiedzieć, co myślę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo