Kontestator Kontestator
1490
BLOG

Recenzja filmu Kler (a właściwie to nie filmu)

Kontestator Kontestator Film Obserwuj temat Obserwuj notkę 31

O filmie Kler napisano już chyba wszystko, a temat przestał być nośny chociażby z racji wyborów samorządowych. Trafiłem jednak w sieci na ciekawe, nietypowe spojrzenie na tę kontrowersyjną produkcję wypowiedziane przez nie mniej kontrowersyjną osobę. Tekst nieco wygładziłem stylistycznie, za co autora przepraszam. 

-----------------------------------------------------------------------------------------------------------

Mają rację ci, którzy twierdzą, że film "Kler" Wojciecha Smarzowskiego jest zakłamany. Konkretnie zakłamane są sceny, w których wieś buntuje się przeciwko księdzu podejrzewanemu o pedofilię. Polskie społeczeństwo owszem potępia en masse pedofilię, ale też nie przyjmuje do świadomości, że takich czynów może dopuszczać się osoba duchowna, która jest w okolicy powszechnie znana i szanowana.  

Oczywiście Smarzowski zrobił film fabularny, a nie dokument, i w filmie takim może sobie wymyślać sceny jakie chce. Ale skoro ma to być film mówiący prawdę nie tylko o klerze, ale także o nas jako społeczeństwie, to sceny gdy na kościelnym murze wypisywane są hasła "pedofil", sceny gdy młodzi, wyrywni mieszkańcy gonią księdza po wsi i chcą go zatłuc, bo skrzywdził dziecko, czy też sceny, w których księdzu wybija się na plebanii szybę są abstrakcyjne i jest to czysty wymysł reżysera i scenarzysty. Sceny osaczenia księdza Kukuły przez oburzonych mieszkańców są w filmie Smarzowskiego zwyczajnie nieprawdziwe. Żadne polskie dziecko nie zapyta księdza (jest taka scena w filmie): "czy ksiądz jest pedofilem?" Nikomu takie pytanie nie przyjdzie do głowy, a gdyby nawet, to taki dzieciak z miejsca dostałby w pysk od głęboko wierzących rodziców. Rozumiem, że twórcom filmu tego typu sceny potrzebne były do konstrukcji fabuły, ale nie zmienia to faktu, że są one czystą fantazją.  

W Polsce NIGDY nie doszło do takich sytuacji. Wręcz odwrotnie. Społeczności wiejskie (ale nie tylko), w których ujawniono księży pedofilów, zaciekle ich broniły. Ksiądz Michał M. z Tylawy był bezkarny przez trzydzieści lat. Rozbierał dzieci, całował, pieścił, wkładał palce w pochwy nieletnich dziewczynek, spał z nimi w łóżku. Gdy pojawiły się oskarżenia i zarzuty, broniła go nie tylko hierarchia kościelna, ale także mieszkańcy Tylawy. Dziwnym trafem wielu pedofilów jest w Polsce chronionych również przez wpływowych ludzi władzy. Znany polityk PiS poseł Stanisław Piotrowicz bronił przed laty księdza z Tylawy mówiąc, że ksiądz klepał dziewczynki po tyłku z "ojcowską troską", a głaskał je po brzuszku bo "ma zdolności bioenergoterapeutyczne" Dzięki obronie tej wpływowej osoby przestępca z Tylawy został skazany jedynie na dwa lata w zawieszeniu.  

Inny głośny przypadek to ksiądz Wojciech Gil, któremu udowodniono gwałt analny na trzech chłopcach w wieku 7-12 lat, a w jego komputerze odkryto 87 tysięcy zdjęć pedofilskich. Mieszkańcy jego rodzimej Modlnicy pod Krakowem stanęli za nim murem i twierdzili, że padł ofiarą prowokacji.  

Warto przypomnieć też smutny przypadek arcybiskupa Paetza z Poznania, któremu udowodniono molestowanie seksualne młodych kleryków. Broniły go elity miasta, a wielu prominentnych artystów, biznesmenów i naukowców napisał list w jego obronie. W tym osoby tak wpływowe jak multimilioner dr Jan Kulczyk, dyrygent Stefan Stuligrosz, dyrektor Teatru Wielkiego w Poznaniu Stanisław Pietras, rektor ASP Włodzimierz Dreszer, czy słynna polska rzeźbiarka Magdalena Abakanowicz. Osoby z absolutnego topu polskich elit nie miały empatii w stosunku do ofiar arcybiskupa, ale za to znalazły litościwe usprawiedliwienia dla osoby znanej. W tym przypadku głoszona od lat teoria prawicowych publicystów o "zmowie elit" nie jest tylko czczą gadaniną. Tak już jest. Silnych i wpływowych się broni. Dla maluczkich jest lekceważenie.  

Aby nie trzymać się tylko przykładów kościelnych warto wspomnieć skandaliczny przypadek dyrektora chóru Polskie Słowiki Wojciecha Kroloppa, który przez wiele lat był w Poznaniu nietykalny (pierwsze pogłoski o jego skłonnościach pojawiły się już w latach 70). Gdy wybuchła afera z jego udziałem, rodzice chłopców śpiewających w chórze organizowali akcje w obronie pedofila.  

Niestety jako społeczeństwo nie jesteśmy gotowi (bądź nie chcemy) uwierzyć, że osoby powszechnie znane i szanowane (a zwłaszcza księża) mogą być zboczeńcami i przestępcami. Nie jesteśmy też w stanie potępić wysokiej rangi hierarchów kościelnych, którzy o pedofilii swoich podwładnych wiedzieli od lat i to ukrywali.  

I w tym sensie uważam film "Kler" za bajkowy, a reszta problemów tam pokazana, to po prostu lustro przystawione Polsce Katolickiej prosto w twarz.  

Krzysztof Skiba. 

---------------------------- ------------------------------------------------------------------------

Ps. A teraz proszę pisać, że jakiś tam prymitywny muzyk i wokalista zespołu Big Cyc (!) nie będzie nas, katolików, pouczał i wytykał nam rzekomego zakłamania i hipokryzji. (Kontestator)


Kontestator
O mnie Kontestator

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Kultura