Tak, takie słowa możemy dziś przeczytać w„GazWyborze”, choć nie jest to tekst odredakcyjny „GazWyboru”. Ale jednak tekst przez dziennikarza „GazWyboru” zredagowany. I mimo, że wyjęty z ust mecenasa Marcina Dubienieckiego, zięcia Lecha Kaczyńskiego, to jednak (JEDNAK!) włożony w tytuł („Dubieniecki: Mogło dojść do zamachu na Lecha Kaczyńskiego”).
To już jest, wedle mnie, mała zagadeczka, bo tak dotąd w "GazWyborze"nie bywało.
No, oczywiście, „GazWybor” dał ten tekst niby po to, żeby się po Dubienieckim przejechać. Zastanawia jednak – że informacja o zamachu weszła do prasowego tytułu i to trochę tak, jakby zapowiadała stwierdzenie obiektywne; na pierwszy rzut okatakie właśniewrażenierobi. Zastanawia też, że „GazWybor” nazywa dalej Dubienieckiego elegancko „mecenasem”, używa jego imienia, wreszcie zaś okazuje się, że tekst pochodzi z wywiadu, którego tenże Marcin Dubieniecki udziełił „GazWyborowi”. A to oznacza, że „GazWybor” go o wywiad poprosił. I w tym właśnie wywiadzie zaraz w pierwszym akapicie czytamy:
Niżej oczywiście lemingowe komentarze internautów typu:
Dla czytelników„Salonu24” nic to nowego pod słońcem, żadna rewolucja, oczywiście. Ale rewolucją swego rodzaju jest słowo „zamach” padające w tak pozytywny sposób na łamach „GazWyboru”, i to w tytule, którego redakcyjny kształt nie neguje jednoznacznie wiarygodności tezy o zamachu. Tak, rzecz to nowa. I znamienne, iż wszystko to dzieje się tuż po „ostrych” wypowiedziach Tuska.
Sapienti sat.