Wpłynąłem na mokrego otchłanie jeziora.
I zobaczyłem kończone właśnie molo 40-metrowej długości (fot. 1, 2, 5). Betonowe. A w jego tle Zamek Kórnicki.
Spojrzałem i w drugą stronę - ku północnemu brzegowi, który już obudowan wielkopowierzchniowymi sklepami (patrz fot. 4 A-D).
Pięknie - - - pięknie, prawda?
Molo jest fragmentem większej instalacji pod nazwą "promenada". Żeby było śmieszniej - jest to coś Promenadą obdarzoną imieniem Wisławy Szymborskiej, która urodziła się w tle owegoż badziewia (myślę o molo oczywiście, nie o Zamku) - ale zdążyła odejść z tego świata, zanim owoż badziewie powstało, zatem tu akurat niczemu nie jest winna.
Tak oto święci triumf mania wielkości (czy raczej kompleks prowincji) tych, którzy uważają, że tylko beton jest piękny, a małe miasteczko musi udawać metropolię.
Prawdopodobnie dużo upłynie lat, nim zdołamy usunać to coś z krajobrazu. No chyba że coś się stanie. Bo w przypadku mniejszej betonowej kładki przed samym zamkiem (foto 3) część betonowych pali zaczęła się zapadać pod własnym ciężarem w dno i budowę chwilowo wstrzymano. Podobno niektóre pale dźwigające molo też się zapadają (ale tego nie widać).
Całość realizuje wszakże firma z Gdyni, doświadczona w morskich inwestycjach, więc pewno sobie poradzi.
Inne tematy w dziale Kultura