Ślązaczka Ślązaczka
1114
BLOG

Trochę o historii... cz.1

Ślązaczka Ślązaczka Historia Obserwuj temat Obserwuj notkę 49

Ślązaczka

 

 

Słowo Ślązaczki o swojej małej Ojczyźnie cz.1
Jak wiemy, historia Śląska toczyła się zupełnie inaczej, niż historia Polski. Nie będę więc zbytnio wnikała tu w szczegóły, które zapewne wszyscy znają, a znają przynajmniej ci, których interesuje historia Polski i Śląska.
 Jedno moim zdaniem jest pewne. Błąd Bolesława Krzywoustego polegający na podzieleniu krwawicy przodków i utworzenia księstw dzielnicowych dla swoich synów , zemścił się na zawsze. Chociaż w trudzie udało się kolejnym władcom Polski powoli zjednoczyć pozostałe ziemie polskie pod swoim berłem, nie udało im się jednak ponownie wcielić Śląska do macierzy.
Śląscy książęta piastowscy woleli wchodzić w koligacje z Czechami czy Niemcami, niż z pobratymcami z innych dzielnic Polski, a cóż dopiero bezkrwawo się z nimi połączyć.
Już w roku 1280 książę wrocławski Henryk IV Probus i Władysław Opolski złożyli hołd lenny królowi niemieckiemu Rudolfowi Habsburgowi.
W 1289 roku książę bytomski Kazimierz II złożył hołd lenny Wacławowi II, królowi Czech.
W roku 1327 wszyscy książęta śląscy (trochę przymuszeni), złożyli hołd poddaństwa królowi czeskiemu Janowi Luksemburskiemu.
W Kronice Książąt Śląskich z XIV w. autorstwa Ślązaka Piotra z Byczyny, możemy przeczytać:
(...)”ziemia i księstwo wrocławskie od panów przyrodzonych przeszła do obcych i utracona została wolność książąt polskich”(...)
Nie pomógł w przyłączeniu Śląska do Polski(choć bardzo chciał i bardzo się starał), waleczny polski król i świetny strateg, Władysław Łokietek. A zaszkodził, niestety,  jego syn Kazimierz Wielki (ten, który  zastał polskę drewnianą a zostawił murowaną), kiedy w Wyszehradzie w roku 1339 uznał zwierzchnie prawa króla czeskiego Jana Luksemburskiego do Śląska...
Potem jeszcze kilkakrotnie król podpisywał akt zrzeczenia się Śląska na rzecz Czech, znany jako Układ w Trenczynie, albo potwierdzający Akt krakowski(1339r.). Od tamtego czasu Śląsk dla Polski przepadł.
Co prawda w roku 1345 Kazimierz Wielki próbował go odebrać Czechom. Wkroczył wraz z wojskami polskimi, litewskimi i węgierskimi do Pszczyny, Rybnika i Żor, ale plan się nie powiódł. W 1348 roku król zawarł pokój w Namysłowie na warunkach dla Polski niekorzystnych. Śląsk został przy Czechach.
W roku 1370 umarł bezpotomnie król polski Kazimierz Wielki, ostatni z rodu Piastów.
Oczy następnych władców polski, Jagiellonów, skierowane już były raczej wyłącznie na wschód, rzadziej na zachód...
Około roku 1434 wprowadzono na Górnym Śląsku język czeski jako język urzędowy.
W roku 1526 królestwo Czech wraz ze Śląskiem dostało się pod panowanie Ferdynanda I Habsburga...
 
I tak przez wieki Śląsk przechodził z rąk czeskich w niemieckie czy austriackie i odwrotnie. Wygrywał ten, kto był aktualnie silniejszy, a ludzie?
Zanotowano w kronikach, że ludzie mówili trzema językami. Przede wszystkim po polsku, po czesku i po niemiecku. Po polsku mówili tu nie tylko tubylcy, ale po czasie, i osadnicy.
 
Kiedy w roku 1683 król polski Jan III Sobieski udawał się wraz polskim wojskiem na bitwę pod Wiedeń, przemarsz prowadził przez Śląsk. Między innymi przez Piekary Śląskie, Bytom, Gliwice, Racibórz. Gdy stanęli na postoju w Tarnowskich Górach, król i jego świta byli bardzo zdziwieni, że tubylcy posługują się językiem polskim. Minęło przecież już ponad trzysta lat od odcięcia ich od macierzy...a oni dalej, po polsku...
Przełom XVII i XVIII w. to ustawiczne walki o Śląsk między Habsburgami a Hohenzollernami.  Śląsk był łakomym kąskiem, zresztą, nie tylko dla nich. Odnotowano, że Śląsk był w tym czasie też pustoszony przez znane z bitności najemne oddziały Lisowczyków, nasłane przez Polaków.
W roku 1740 – król pruski Fryderyk II Wielki zajął większość ziem Górnego Śląska, poza niektórymi księstwami: cieszyńskim, opawskim i karniowskim.
W wieku XVIII wybuchały wojny śląskie, powstania chłopskie. Kocioł śląski wrzał. Nie uspokoił się ani w wieku XIX ani na początku XX.
W roku 1819 – Prusacy wydali rozporządzenie o nakazie nauki języka niemieckiego w szkołach.
Niedługo później(1821r.) decyzją bulli papieskiej De salute animarum z diecezji krakowskiej został oderwany powiat pszczyński i bytomski i włączony do diecezji wrocławskiej.
Miało to bardzo daleko idące konsekwencje. Kościół zawsze był ostoją polskości na Śląsku. Przekazując diecezje górnośląskie, w ręce niemieckie (diecezja wrocławska), zapoczątkowano proces germanizacji nawet w kościele. Nie udało się to jednak w pełni, bo kościół górnośląski posiadał już w tamtym czasie swoich wybitnych kapłanów – Ślązaków ducha polskiego, którzy nie pozwolili wyrwać polskości z serc Górnoślązaków.
Papieże nie byli w tamtym czasie Polsce i Polakom przychylni, a wręcz odwrotnie. Widzieli to już wtedy nasi wieszczowie jak A. Mickiewicz i J. Słowacki, co wyraziło się pamiętnych słowach tego ostatniego: (...)”O Polsko, twa zguba w Rzymie”(...) Papieże nie doceniali  polskiej/śląskiej  głębokiej wiary, żarliwości i gorliwości. Zawsze byli z władzą a nie z ludem...
Pamiętny rok 1872. Pamiętny, ze względu na usunięcie, na wniosek Bismarcka, języka polskiego ze szkół na Górnym Śląsku.
To rozpoczęcie tak zwanego kulturkampfu czyli zintensyfikowanej germanizacji nie tylko w zaborze pruskim, ale i na pozostałych polskich ziemiach, wcześniej przez Prusy zdobytych, jak na przykład na Śląsku.
Mimo to w roku 1890 spis powszechny w rejencji opolskiej wykazał, że 58,2% ludności podawała język polski jako ojczysty a tylko 35,9% język niemiecki.
Można więc przyjąć twierdzenie, że językiem polskim posługiwała sie większość mieszkańców Śląska, mimo odcięcia ich przed wiekami od macierzy.
 
W wieku XX wszystkie trzy powstania śląskie udowodniły to samo. Mimo wielowiekowej indoktrynacji czeskiej a szczególnie pruskiej, ludzie w większości czuli się Polakami i podawali za Polaków. Oczywiście nie wszyscy. Podział na bycie Polakiem, Ślązakiem czy Niemcem był bardzo zróżnicowany, nieklarowny i niejasny. Był w duszy każdego mieszkańca Śląska.
I nadszedł czas, że poczucie narodowe zaczęło dzielić bliskie rodziny. Brata i siostrę. Ojca i syna.
I stanęli powstańcy po dwu stronach barykady w bratobójczej wojnie(do tego tematu jeszcze wrócę).
Myślę, że rozumieją to tylko ci, którzy żyli w podobnych warunkach, na przykład Polacy na kresach wschodnich w czasie II wojny światowej. Tam też podziały przebiegały przez najbliższe rodziny i zbierały krwawe żniwo.    
 
Rekonstruując drzewo genealogiczne swojej rodziny dotarłam do roku 1830. W księgach parafialnych przy kościele pod wezwaniem św. Wojciecha w Radzionkowie, znalazłam datę chrztu mojego praprzodka Victora (ze strony ojca) z maja 1830r. oraz imiona jego rodziców: Vinzent i Maria. Mieszkali w okolicach Bytomia/Radzionkowa/ Wielkich Piekar (obecnie Piekary Śląskie). Tam posiadali gospodarstwo rolne.
Victor ożenił się w roku 1853, i również w tym samym kościele wziął ślub z Franciszką(Franziska), córką Thomasa.
Tam też był chrzczony dziadek Julius w 1869 roku syn Victora i Tekli oraz mój ojciec Josef w 1910 r.
Rodzina mojej matki wywodzi się z Szarleja(obecnie dzielnica Piekar Śląskich).
Akt i datę urodzenia mojej praprababki  Klary (marzec 1841) znalazłam przed laty w archiwum w Bytomiu. Ciekawostką było to (na co zwrócił uwagę sam archiwista), że rodzina mojej praprababki była piśmienna i zamiast krzyżyków podpisała się pod tym aktem osobiście.
Córka Klary,  Martha, urodz. W 1860 r.w Nakle Śl., jedynaczka, wyszła za mąż za Jakoba, sztygara kopalni cynku w Szarleju w roku 1879. Z tego związku urodziła się między innymi moja babka Monika w roku 1882.
W związku z kulturkampfem, Ślązacy ducha polskiego starali się wybierać dla swych dzieci imiona łacińskie, a nie niemieckie. Polskie były zabronione. Stąd imiona na przykład: Julius, Victor, Josef, Vincent, Martha, Klara, czy Monika a nie Johann, Horst czy Guenter.
W dzisiejszym wpisie chciałabym tylko podkreślić, do czego zresztą będę wracać, że Ślązacy zachowali przez tyle wieków wiarę i mowę Ojców i nie wyparli się ani jej ani polskości, nigdy.
Owszem, w związku z odcięciem od macierzy, która w tym czasie ulegała innym wpływom, kultura śląska kształtowała się nieco inaczej niż w reszcie ziem polskich. Zresztą, w pozostałych częściach też  była różna, bo i zabory i zaborcy byli różni.
 
 W PRLu stykałam się często z pogardą Polaków, gdy tylko otworzyłam usta. Akcent. Akcent mnie zdradzał. Nie lubiłam wyjeżdżać w inne części kraju. A i na Śląsku nieraz słyszałam wypowiadane z pogardą słowa: Ach, to autochtonka...
Kiedyś przed laty, wywiązała się w przedziale pociągu, którym jechałam, żywa dyskusja o Polsce i Polakach. Jak zwykle krytyczna. Powiedziałam, że każdy Polak winien przeczytać książkę Edmunda Osmańczyka: Sprawy Polaków. Wtedy  będzie wiedział, jak żyć i być wartościowym obywatelem swojego kraju.
Na to odpowiedziała pewna współpasażerka, zresztą, nauczycielka: Ależ to nie był Polak, to był Ślązak...
Tak nas niestety stale w okresie PRLu  źle traktowaliście, drodzy rodacy. Wiem, że nie złośliwie, ale przez nieznajomość historii. Do tego nałożyło się piętno II wojny światowej i nasze, Ślązaków uczestnictwo po stronie niemieckiej...
A dzisiaj spijacie to piwo, któreście niejednokrotnie sami nawarzyli przez powierzchowne podchodzenie do naszych śląskich problemów. Ci których rodziny były z dziada pradziada polskie, dzisiaj chcą autonomii, albo są w mniejszości niemieckiej. Polskich Ślązaków zostało niewielu...
Trudno się dziwić, stale bici w gębę...
Będę o tym pisała...
 
 
 
Ślązaczka
O mnie Ślązaczka

Jestem polską patriotką

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (49)

Inne tematy w dziale Kultura