Ślązaczka
O Ślązakowcach i panu Gorzeliku
To nie pan Gorzelik wymyślił „narodowość śląską”. On ją tylko unowocześnia, dopasowuje do dzisiejszych czasów i wykorzystuje do swoich koniunkturalnych celów. Trzeba przyznać - skutecznie. Coraz więcej Górnoślązaków daje się nabrać, na jego podchwytliwe autonomiczne resentymenty.
Jak napisałam w poprzednich notkach, Ślązacy są coraz bardziej rozczarowani wspólnym z Polakami włodarzeniem na śląskich włościach, dopatrując się więc w autonomii i RAŚ panaceum na rozwiązanie śląskich problemów. Ich niezadowolenie daje ujście coraz liczniejszej akceptacji RAŚ na czele z panem Gorzelikiem. Wierzą, że Gorzelik doprowadzi Śląsk do krainy szczęśliwości, mlekiem i miodem płynącej.
Pierwsze próby stworzenia organizacji tak zwanej Ligi Śląskiej, której członkowie mieli popierać narodowość „śląską”, powstały wraz z Wiosną Ludów. Jej autorem i projektantem był malarz i poeta Jan Gajda, który opublikował swoją „Odezwę do ludu górnośląskiego” dnia 7 kwietnia 1849 roku na łamach polskojęzycznego „Dziennika Górnośląskiego” w Bytomiu.
Później hasła o narodowości śląskiej pojawiały się nie tylko na terenie tej części Górnego Śląska należącej do Prus, ale również w części Śląska tak zwanego Austriackiego (południowe części Księstwa Nyskiego, Karniowskiego, Opawskiego, a także niemal całe Księstwo Cieszyńskie oraz liczne enklawy morawskie).
Były to po prostu próby tworzenia śląskiej świadomości narodowej. W tym samym czasie tworzyła się świadomość narodowa ukraińska, chorwacka czy inne, podsycana i kształtowana już wcześniej przez Austro- Węgry.
W roku 1909 powstała na terenie Śląska Cieszyńskiego Śląska Partia Ludowa założona przez Józefa Kożdonia. Pierwotnie nieliczna, działała wyłącznie w granicach Austro-Węgier, ale po podziale Śląska Cieszyńskiego w 1921 roku działała nadal w granicach Czechosłowacji i rozwinęła się w części w międzyczasie podzielonego Śląska polskiego i niemieckiego. Jej członkowie nazywani byli Ślązakowcami.
Podczas międzynarodowych rozmów o przyszłości Śląska Kożdoń postulował utworzenie niepodległego państwa śląskiego. Zabiegał też o dodanie trzeciej opcji – niepodległości – w planowanym, lecz ostatecznie nie odbytym, plebiscycie na Śląsku Cieszyńskim.
Ówczesna liczba członków w tym stworzony przez Kożdonia, jako partyjne zaplecze, apolityczny Związek Ślązaków, liczył 52 tys. członków. Wszystkich członków i sympatyków ugrupowania Kożdonia, szacowano na około 100 tysięcy, co stanowiło 1/3 wszystkich dorosłych mieszkańców Śląska.
W kwestiach związanych z niepodległością całego Górnego Śląska, Śląska Partia Ludowa współpracowała też z Ewaldem Lataczem, liderem Związku Górnoślązaków, który też stał na stanowisku odrębności narodowej Górnoślązaków i postulował utworzenie niepodległej, neutralnej Republiki Górnośląskiej na wzór Szwajcarii i Belgii, osiągając w roku 1921 liczbę około pół miliona członków. Była to niemal połowa dorosłych mieszkańców regionu.
Jeszcze w grudniu 1918 roku w centralnej i północnej części Górnego Śląska w powiatach gliwickim, tarnogórskim i lublinieckim ukazywały się niepodpisane ulotki, będące dziełem tajnego Komitetu Górnośląskiego, prekursora Związku Górnoślązaków, który w języku polskim i niemieckim, wzywał do ustanowienia samodzielnej Republiki Górnośląskiej.
W ulotkach tych przedstawiano zarówno Polaków jak i Niemców jako zainteresowanych jedynie eksploatacją śląskich bogactw i wyzyskiem Ślązaków. Odwoływano się też do przywiązania Ślązaków do kościoła katolickiego, podkreślając antyklerykalne zapędy władz tak polskich jak i niemieckich.
Ulotki te zostały skomentowane przez prasę ukazującą się w języku polskim jako prowokacja niemiecka, Niemcy natomiast oskarżali o tę prowokację Polaków.
W okresie międzywojennym, uznania narodowości śląskiej, jako mniejszości narodowej lub etnicznej, domagał się też działający w latach 1925-1934 w granicach Polski, Związek Obrony Górnoślązaków, posiadający ok. 10 000 członków i zwolenników.
Podobne zdanie prezentował też warszawski slawista Jan Niecisław Baudouin de Courtenay, który krytykował polonizację Kaszubów, Ślązaków i Białorusinów, porównując ją z rusyfikacją Polaków przez władze carskie.
O sytuacji w niemieckiej części Górnego Śląska w okresie międzywojennym donosił polski konsul w Bytomiu, Aleksander Szczepański, który w swym raporcie dla władz Rzeczypospolitej Polskiej, stwierdził: „daje się tu zauważyć wzmożenie się pojęcia Górnoślązak jako narodowość”
Te wszystkie tradycje mrzonek garstki Ślązaków o samorządności, przedwojennej autonomii i wreszcie własnym państwie, zebrał do jednego worka pan Gorzelik i tym podsyca niechęć do Polaków tłumacząc bezczelnie, że Ślązacy to nie Polacy i w związku z tym należy nam się autonomia...Na początek...
A co potem...?
Inne tematy w dziale Kultura