Scenariusz jest ciągle ten sam. Sondaż na miesiąc przed wyborami z dużą przewagą PO który ma pokazać niezdecydowanym, że PO popiera większość czyli warto być "z narodem". PiS w tym samym sondażu jest pokazywane jako słaba opozycja z możliwością rozpadu. Im bliżej do wyborów tym większe zrównanie różnic prognostycznych między głównymi partiami. W tym momenice jest straszenie potencjalnych wyborców PiSu tym, że i tak ta partia nie ma zdolności koalicyjnej. Dzisiaj na tydzień przed rozstrzygnięciem okazuje się że PiS zrównał sie z PO i oczywiście do tego sondażu mamy wysyp straszenia Kaczyńskim. Taki sam przebieg pokazywania wyników był przed wszystkimi wyborami począwszy od 2007r.
Do tej pory to działało, udawało sie zmobilizować wyborców PO i przekonać młodych do pójścia na wybory. Tym razem Kaczyński mówiąc głośno o własnych sondażach w dużym stopniu rozmontował ten plan. Od początku kampanii PiS zapewnia, że wg ich sondaży są blisko PO, a nawet wg ostatnich doniesień już walczą o samodzielne rządzenie. Straszenie zbliżającycm się PiSem moim zdaniem nie zadziała. A pokazanie siły PiSu może nawet zadziałać motywująco na zwolenników tej parii a niezdecydowanych zachęcić do oddania głosu na opozycję.
Michnik pisze o młodym człowieku który obwinia za swoją sytuację życiową Kaczyńskiego i dlatego chce uciekać z kraju. Jest to oczywiście przypadek leminga który rzeczywistość odbiera za pomocą GW i TVN24. Tak jak wcześniej obawiał sie PiSu mając dobrą sytuację życiową bał sie zmiany tak teraz widząc słabą sytuację życiową jego obawa przed zmianą jest żadna Jeśli nie zignoruje tego całego "bagna"i nie pójdzie na wybory to może jeszcze zrobić na złość i oddać głos na kogoś kogo nienawidzi.
http://www.plomiennadziei.eu/index.php
