Grzegorz Kostrzewa-Zorbas Grzegorz Kostrzewa-Zorbas
75
BLOG

Obama na fali nie tylko młodych. Ohio środkiem kosmosu

Grzegorz Kostrzewa-Zorbas Grzegorz Kostrzewa-Zorbas Polityka Obserwuj notkę 31

Mimo że Hillary Clinton wygrała podczas „super wtorku”, Barack Obama odbił się już przed końcem tygodnia w kolejnej rundzie prawyborów Partii Demokratycznej – dlatego, że po stronie Republikanów „super wtorek” uczynił pewnym kandydatem prezydenckim Johna McCaina, z którym według obecnych sondaży tylko Obama ma szansę wygrać wybory.

 

Wyższa „wybieralność” Obamy niż Clinton nie przesądza wszystkich głosów w prawyborach, ale przesądza wiele. Dowodem jego miażdżące, stosunkiem ponad 2:1 zwycięstwo nad Clinton w stanie Waszyngton nad Pacyfikiem. Obama nie mógł tam skorzystać z nadzwyczajnego poparcia Afroamerykanów, bo ich procent jest cztery razy niższy, niż średnio w kraju, a dziesięć razy niższy, niż na historycznym Południu, gdzie Obamie przypadł cały ciąg zwycięstw. Rewolucja kulturalna młodych nie rozwinęła się w Stanach Zjednoczonych dostatecznie szeroko i dynamicznie, aby Obamę uczynić kandydatem Demokratów, ale wyrównują mu to wyborcy demokratyczni i niezależni z różnych grup wiekowych, złączeni pragmatycznym wyliczeniem. Jeżeli dzięki nim Obama wygra prawybory, to rewolucja młodych dostanie nowy, jeszcze mocniejszy impuls rozwojowy – ostateczną walkę o Biały Dom, duszę Ameryki i wpływ na świat.

 

Dlaczego Mike Huckabee nie pogodził się z przegraną i wciąż walczy w prawyborach republikańskich? Wygrywa kolejne stany „Pasa Biblijnego”, ale to za mało na nominację. Jednak w sam raz, aby udowodnić, że jest niezastąpionym kandydatem na wiceprezydenta – idealnym super konserwatywnym dopełnieniem umiarkowanego McCaina, przez wielu Republikanów uważanego za centrystę i odrzucanego. Czy McCain skorzysta z oferty trudnej do odrzucenia? To będzie zależało od prognoz, czy Huckabee przyciągnie więcej fundamentalistów protestanckich, niż zniechęci wyborców umiarkowanych. Zwłaszcza w dużych „stanach obrotowych”, gdzie siły Republikanów i Demokratów są wyrównane, wynik zawsze wisi na włosku, a zasada „zwycięzca bierze wszystko” – dużą pulę elektorów – otwiera lub zamyka drzwi do Białego Domu. W centrum wyliczeń znajdzie się Ohio. Tam George W. Bush zapewnił sobie druga kadencję prezydencką w 2004 roku, wbrew sondażom, a dzięki mobilizacji wyborczej fundamentalistów na kilkadziesiąt godzin przed wyborami, czego sondaże już nie mogły uchwycić. Partii Republikańska wie i zawsze sobie powtarza, że nigdy nie wygrała wyborów prezydenckich bez zdobycia Ohio. Ta historyczna prawda jest rzutowana w przyszłość jak dogmat. Ohio będzie coraz bardziej w środku wyborczego wszechświata.

 

 

(to jest lustrzane odbicie blogu kostrzewa-zorbas.blog.onet.pl, gdzie prawybory w USA i wybory w Polsce były tematem wielu wcześniejszych wpisów)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka