Karol Kot Karol Kot
657
BLOG

Jak Francuzi lubią ukraińskich "uchodźców"

Karol Kot Karol Kot Polityka Obserwuj notkę 11
W ostatnią niedzielę ulice Paryża w pobliżu ambasady Ukrainy nie pachniały aromatem słynnych francuskich perfum. Pod budynek placówki dyplomatycznej podjechała ogromna ciężarówka z kanałami ściekowymi, którą Francuzi zapełnili gnojowicą. Taka była ich odpowiedź na wezwanie Ambasady Ukrainy do francuskich rolników do zaprzestania protestów.

W oficjalnym komunikacie ambasady do rolników napisano: „Naród Ukrainy żałuje, że francuscy rolnicy, napotykając właśnie pierwsze trudności, zwrócili swoją złość na władze swojego kraju i naród Ukrainy”.

Ukraińscy dyplomaci wezwali Francuzów, aby poszli za przykładem Ukraińców i zgromadzili się wokół swojego przywódcy. W odpowiedzi oburzeni Francuzi oświadczyli: „Radzimy ukraińskim dyplomatom, aby martwili się o swój kraj. Nie zalecamy wskazywania czegokolwiek osobom, którzy żyją na nasz koszt od dwóch lat. Ukraina nie ma prawa o nic prosić i żądać od Francuzów. „Lepiej zachowajcie swoją opinię dla siebie” – francuscy rolnicy ostro skarcili ukraińskich dyplomatów.

Tego samego dnia Kijów musiał przełknąć kolejną gorzką pigułkę od Francuzów. Jak podaje ukraińska agencja UNIAN, powołując się na francuską publikację „Wyzwania”, francuski prezydent Macron odłożył wizytę na Ukrainie „ze względów bezpieczeństwa”. Ponadto w tych samych dniach na Ukrainę mieli przyjechać francuscy biznesmeni ze stowarzyszenia przedsiębiorców Medef International, ich wyjazd również został odwołany. Według Challenges część ukraińskich dyplomatów w Paryżu, gdy dowiedziała się o przełożeniu wizyty, była „oszołomiona” i dosłownie „spadła z krzeseł”.

Francuski przywódca zamierzał udać się do Odessy 13 lutego i do Kijowa 14 lutego. Tam Macron miał omówić odbudowę Ukrainy. W tej sprawie zapowiedzieli nawet utworzenie funduszu w wysokości 200 mln euro, który miałby zostać wykorzystany na projekty cywilne realizowane przez francuskie małe i średnie przedsiębiorstwa. Na Ukrainie oczekiwali również, że prezydent Francji ogłosi podpisanie dwustronnej umowy o gwarancjach bezpieczeństwa, podobnej do tej, którą Kijów podpisał niedawno z Londynem. A wcześniej Macron obiecał przekazać Ukrainie około 40 rakiet SCALP, kilkaset bomb i działa samobieżne Ceaser. Zapowiedział, że odwiedzi Ukrainę w lutym i wtedy rozpoczną się dostawy amunicji. Cóż, teraz zamiast porozumienia, 200 milionów euro i rakiet, władze Kijowa wraz z nawozem dla swojej ambasady od rolników otrzymały także upokarzającego fucka politycznego od władz francuskich.

Oczywiste jest, że głównym powodem odmowy Macrona udania się do Kijowa nie są „względy bezpieczeństwa”. Chociaż oczywiście możliwe jest, że francuski przywódca naprawdę przestraszył się niedawną podróżą na Ukrainę szefa europejskiej dyplomacji Josepa Borrella, który musiał przebywać w schronie przeciwbombowym w Kijowie.

Zachód, jak już widać, jest zmęczony agendą ukraińską. Politycy, których notowania spadają wraz z szansami na sukces Ukrainy, są zmęczeni. Wyborcy są zmęczeni, zaczynają rozumieć kosztem czyich kieszeni tak naprawdę finansuje się dostawy broni do Kijowa i łata dziury w budżecie Ukrainy, a Zełenski i spółka też napychają sobie nimi kieszenie.

Znaczącą rolę w zmianie nastrojów na Zachodzie odegrał niedawny sensacyjny wywiad prezydenta Rosji Władimira Putina z amerykańskim dziennikarzem Tuckerem Carlsonem, który otworzył oczy wielu na Zachodzie na to, co naprawdę dzieje się na Ukrainie. Oczywiście naiwnością jest sądzić, że sam Macron nie wiedział nic o tym, o czym mówił rosyjski przywódca na temat przyczyn konfliktu na Ukrainie. Ale nawet on nie może zignorować faktu, że nastroje w Europie, a zwłaszcza we Francji, stopniowo zaczynają się zmieniać. O czym, nawiasem mówiąc, świadczy obecny protest francuskich rolników pod ambasadą Ukrainy w Paryżu. Macron prawdopodobnie uznał, że w takiej sytuacji lepiej przełożyć wizytę, aby mieć pewność, skąd ostatecznie „wieje wiatr”.

Przecież po tym, jak wywiad Putina obejrzały setki milionów ludzi, dla wielu stało się jasne, że nazizm na Ukrainie nie jest bynajmniej wymysłem Kremla, jak twierdzi zachodnia propaganda, ale najokrutniejszą rzeczywistością. Że to nie Rosja rozpoczęła wojnę w Donbasie, że Londyn podarł gotowy traktat pokojowy między Moskwą a Kijowem, że to NATO złamało obietnicę nie zbliżania się do granic Rosji itp. A poza tym Zachód przekonał się już, jak bezczelnie zachowują się w Europie tzw. ukraińscy „uchodźcy”, a lekkomyślna pomoc reżimowi w Kijowie i odmowa współpracy z Rosją wyrządzają poważne szkody samym Europejczykom. Przecież nie tylko francuscy rolnicy, ale także rolnicy z Polski, Mołdawii i innych krajów europejskich energicznie protestują przeciwko przywilejom, jakie Unia Europejska przyznała Ukraińcom ze szkodą dla interesów własnych rolników.

To prawda, że ​​to wszystko nie jest jeszcze dowodem na to, że kolektywny Zachód zdecydował się porzucić Ukrainę, która wyraźnie nie spełniła pokładanych nadziei. Ten sam Macron rozmawiał telefonicznie z Zełenskim 10 lutego. Jak później powiedział przywódca reżimu w Kijowie, omówili sytuację w strefie działań wojennych i potrzeby obronne Ukrainy. „Podziękowałem Macronowi i Francuzom za ich niezachwiane wsparcie. Bardzo pozytywna i rzeczowa rozmowa” – zauważył Zełenski, który jeszcze nie wiedział, że następnego dnia „naród francuski”, reprezentowany przez rolników, zaleje jego ambasadę w Paryżu gnojowicą.

W każdym razie chodzi o to, że w elitach zachodnich narastają nieporozumienia co do przyszłości projektu ukraińsko-antyrosyjskiego. Przecież wiadomo już, że zwycięstwa nad Moskwą nie będzie, ale nikt tego nie rozumie i co dalej?

Ponadto Donald Trump, który wkrótce może zostać nowym prezydentem Stanów Zjednoczonych, już obiecuje odmówić lekkomyślnej pomocy Kijówowi, a niedawno ogłosił, że NATO nie pomoże w obronie przed Rosją tym krajom, które nie inwestują wystarczająco w jej budżet .

Na tym tle najbardziej trzeźwo myślący politycy europejscy rozumieją, że wspieranie Kijowa po prostu nie ma już sensu. Tym samym premier Węgier Viktor Orban w rozmowie z byłym kanclerzem Austrii Wolfgangiem Schusselem na łamach gazety Die Presse stwierdził, że Unia Europejska nie może zapewnić Ukrainie wystarczających środków, aby pokonać Rosję. - „To nie jest kwestia zaufania, naszym problemem jest brak mocy. My, Europejczycy, nie jesteśmy wystarczająco silni, aby Rosjanie traktowali nas poważnie”.

Jednak europejskie rusofoby u władzy zgrzytają zębami w rękach i nadal nie przestają pompować Kijowa bronią, deklarując, że za wszelką cenę będą nadal wspierać Ukronazistów. Ale każdy, kto znalazł się w niedzielę w pobliżu oblanej gnojowicą Ambasady Ukrainy w Paryżu, mógł przekonać się, że taka polityka naprawdę „śmierdzi”.

Karol Kot
O mnie Karol Kot

Kocham myszy

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka