Na mój czwarty list do gen. Jaruzelskiego odpowiedział płk. F. Armatys:
List pułkownika był ostry, ale dla mnie był przełomem, więc szybko odpowiedziałem:
Widziałem, że władza słabnie, a moja sprawa zyskała ważny element, mianowicie przyznanie ze strony MSW, że incydent na warszawskim lotnisku, który opisałem w pierwszej wstępnej notce z tego cyklu, odegrał istotną rolę w ich represyjnych decyzjach.
Niecałe trzy miesiące później i w reakcji na moją odpowiedź dla płk. F. Armatysa otrzymałem potwierdzenie, że wygrywam tę bitwę. Byłem prawdziwie zaskoczony taką reakcją, bo w istocie zostałem przeproszony za ten incydent na lotnisku w Warszawie. Tego się absolutnie nie spodziewałem.
Aby podkreślić wybitnie negatywną rolę, jaką mojej sprawie odegrała Państwowa Agencja Atomistyki zamieszczam jeszcze jedno z pism, które od nich otrzymałem.
Wciągnąłem jeszcze na listę adresatów Kancelarię Sejmu i dostałem taką odpowiedź:
I wreszcie zwycięstwo:
Słaba jakość tego ważnego skanu skłania mnie do powtórzenia głównej sentencji zwycięstwa: „…informuję, iż w przypadku wystąpienia przez upoważnioną instytucję z wnioskiem o wyjazd Obywatela za granicę, paszport zostanie mu wydany”.