Dziwię się, że politycy PiS tak uporczywie, a zarazem cierpliwie odpowiadają na powtarzające się zarzuty, jakoby chcieli doprowadzić do „polexit”, mimo że PiS zawsze wspierał członkostwo Polski w UE, wielokrotnie potwierdzał stabilność tych poglądów i nikt z polityków PiS nigdy nie sugerował możliwości ich zmiany. Dziwię się, bo jest to taka sytuacja, jakby nieżonaty mężczyzna zadawał sobie trud reagowania na powtarzające się pytanie, kiedy przestanie bić swoją żonę. Tymczasem jest dokładnie odwrotnie i warto zauważyć, że wyjście Polski z UE stało się dzisiaj celem polityków totalnej opozycji prowadzonych przez Donalda Tuska. To wyłącznie oni mówią o „polexit”, powtarzają takie hasło w różnych formach i kontekstach, jakby chcieli wywołać wilka z lasu, uznają, że tak będzie, a R. Sikorski wprost zapowiada, że „polexit jest nie do uniknięcia”. Politycy totalnej opozycji są przesiąknięci politycznymi nawykami z czasów PRL, które komuniści wykształcili jako skuteczne narzędzia walki z przeciwnikami politycznymi. Być może to owa gromadka reliktów PRL usadowiona dzisiaj w europejskim parlamencie poucza ich, że najlepiej uderzać w konkurenta oskarżeniami o błędy i winy, które nas samych obciążają i przypisywać im cele, do których sami dążą wiedząc, że w społeczeństwie są niepopularne.
Charakterystyczne, że totalna opozycja oskarżając Zjednoczoną Prawicę o chęć wyprowadzenia Polski z UE, nie waha się przed publicznym odsłanianiem totalitarnych zapędów europejskich komisarzy, które musi skutkować rosnącą niechęcią Polaków do UE. Społeczeństwa i politycy Europy niewiele wiedzą o tragicznej historii Polski związanej z uporczywą walką Polaków o wolność, niepodległość i suwerenność, natomiast w Polsce nawet ci, dla których te dążenia nie są ważne, wiedzą, że Polacy nigdy się ich nie wyrzekną. Zatem wiedzą, że stanięcie po stronie europejskich komisarzy i innych struktur UE w uznaniu wyższości europejskiego prawa nad polską Konstytucją i generalnie nad polskim prawodawstwem, jest zagrożeniem, którego Polacy nie będą tolerować, a niechęć do UE będzie budowana na coraz mocniejszym fundamencie. Nie da się wytłumaczyć takiego zachowania totalnej opozycji, przyjmując, że tak oczywiste obrzydzanie Unii Europejskiej nie jest związane z ich chęcią wyprowadzenia Polski z UE. Dążenie totalnej opozycji do polexit może się wydawać paradoksem, ale zanim wyjaśnię, dlaczego tak jest, pragnę doradzić politykom ZP, by nie reagowali na oszczerstwa, a każdą rozmowę z kłamcami rozpoczynali od pytania: „Dlaczego chcecie wyprowadzić Polskę z UE?” i podkreślenia, że tylko oni mówią o polexit, domagają się referendum, obrzydzają Polakom UE, straszą nią i polexit uznają za „nie do uniknięcia”.
Totalna opozycja nie odpowie na to pytanie, trzeba jednak postawić tę hipotezę i spróbować wyjaśnić, dlaczego tak jest. Najprostszym wyjaśnieniem jest przyjęcie, że Niemcy tak chcą i uświadomienie sobie, że owe opozycyjne dzisiaj partie zawsze działały w interesie Niemiec, przeciw Polsce i wsłuchiwały się w dyrektywy płynące z Zachodu, często odgadując nawet ich niewypowiedziane życzenia. Pytanie jest więc zredukowane do problemu, dlaczego Niemcy chcą wyjścia Polski z UE, tak jak kiedyś chcieli i skutecznie przeprowadzili Brexit. Odpowiedź jest jasna: Bo Polacy w nieoczekiwany sposób wywinęli się z zastawionej pułapki, ich gospodarcza i moralna siła wciąż rośnie, a UE wyczerpuje już wszystkie środki, które mogłyby ją poskromić. W pespektywie dzisiejsze korzyści i interesy Niemiec są zagrożone, a mimo wcześniejszych sukcesów w utrzymywaniu Polski w ryzach w ramach UE, teraz jej członkostwo uniemożliwia zmianę przywracającą wcześniejsze trendy.
Największa grabież Polski i ubezwłasnowolnienie Polaków miały miejsce w okresie przedakcesyjnym, gdy dogłębnie zamieniono nas w rynek zbytu i rynek taniej siły roboczej. To, czego nie udało się dokonać wojnami i okupacją, stało się potwornością kilkunastu lat transformacji i niepotrzebny był wojenny terror, strażnice i druty pod napięciem. Wielokrotnie ten okres podsumowano, ale prawdziwy audyt dopiero czeka na opracowanie.
Potem była akcesja do UE i wszystko musiało przybrać bardziej cywilizowane formy, ale miało trwać i pogrążać Polskę w stronę niebytu. Tutaj potrzebne było polityczne ulokowanie ekipy, która poprowadzi Polskę do dalszego zaniku państwowości i samodzielnego bytu. Nie na darmo KLD było tak obficie sponsorowane przez Niemcy w latach dziewięćdziesiątych, a Donald Tusk podprowadzany do szczególnej roli w polskiej polityce, bo jego anty-polskie działania okazały się wyjątkowo skuteczne. Do dzisiaj Niemcy nie mogą pojąć jak to się mogło stać, że Tusk i wszyscy sprzyjający interesom Niemiec utracili władzę, a już w kolejnych miesiącach można było zauważyć, że Polska zwolna zmartwychwstaje i wyzwala się spod opieki zaborczego sąsiada. Próbowano różnych sztuczek, ale cud w Polsce trwa i zdaje się nie mijać, a Polska rozwija się gospodarczo w szybkim tempie i rośnie jako siła polityczna. Teraz okazuje się, że bez proniemieckiej partii Tuska, bez możliwości ulokowania swoich zwolenników w polskim rządzie, przy pogłębiającym się kryzysie europejskich biurokratów, Polska w Unii Europejskiej zaczyna być przeszkodą, a wkrótce może być poważnym konkurentem. Brak skuteczności europejskich struktur w poskramianiu Polski staje się powszechnie widoczny i może być groźny dla dominacji Niemiec. W tej sytuacji Niemcy próbują nowego narzędzia i pragną wypchnąć Polskę z UE, by później powrócić do mniej jawnych działań, podobnych do okresu przedakcesyjnego. Niemcy tego jeszcze nie ogłosili, ale totalna opozycja już wie, jakie jest ich oczekiwanie. Trzeba jasno widzieć sprawy i żądać od totalnej opozycji wytłumaczenia, dlaczego chcą nas wypchnąć z UE, zamiast zgodnie z interesem Polski i Europy zmienić struktury i sposób działania tak, by Europa stała się prawdziwie zjednoczona.
Polska to wygra, a wkrótce potem Europa dostrzeże potrzebę powrotu do wartości, bo ISKRA z Polski ich do tego wezwie.