Szczególną aktualność zyskał obecnie cytat z przemówienia Józefa Piłsudskiego na Zjeździe Legionistów w Kaliszu 7 sierpnia 1927 roku:
"Podczas kryzysów strzeżcie się agentur. Idźcie swoją drogą, służąc jedynie Polsce, miłując tylko Polskę i nienawidząc tych, co służą obcym."
Cytat jest mocno eksponowany w telewizji publicznej właśnie dlatego, że takie ostrzeżenie jest dzisiaj bardzo aktualne. Pierwsze jego zdanie było od dawna szeroko znane, ale dalszej części zwykle nie przywoływano, zwłaszcza ostatniej frazy, którą zamieściłem w tytule notki. Wtedy w 1927 roku ta fraza wyrażała w prostych, jednoznacznych słowach żołnierskie wezwanie, by z miłością służyć tylko Polsce, wroga traktować bezlitośnie, a zdrajców tępić. Nie jest jednak prostą sprawą, jak interpretować w dzisiejszych warunkach apel, by nienawidzić tych, co służą obcym. Z jednej strony apel stoi w wyraźnej sprzeczności z ewangelicznym przykazaniem: „Miłujcie nieprzyjaciół swoich”, z drugiej strony liczba tych, którzy w dzisiejszej Polsce służą obcym jest tak ogromna, że zdaje się obejmować połowę społeczeństwa, jest zatem nierozsądne i niemożliwe, by falę nienawiści rozlać na nich wszystkich. Mimo wszystko trzeba się z problemem uporać, tym bardziej, że nienawiść uderzająca od wielu lat w tę stronę, która miłuje Polskę, ma takie natężenie, że nie da się rozwiązać problemu unikając odpowiedzi. Poszukajmy więc możliwej interpretacji tego wyzwania.
Zasadniczą kwestią, którą należy rozważyć jest ustalenie, kim właściwie są ci, co służą obcym?
Ja nie mam z tym problemu, ponieważ bacznie obserwuję rozwój sytuacji w Polsce po 1989 roku, który narzuca jednoznaczne wnioski, choć komuś mogą wydawać się uproszczeniem. Wybory w 2015 roku wyznaczyły cezurę oddzielającą dramatyczny okres bezwzględnego niszczenia Polski w każdym wymiarze, od czasu, w którym rozpoczęło się to wszystko, co dzisiaj można już nazywać zmartwychwstawaniem naszej Ojczyzny. Dramatyczny i długi był czas przed 2015, kiedy z trudem poszukiwaliśmy polityka, który zatrzyma destrukcję naszego państwa, potrafi zjednoczyć wokół siebie siłę polityczną zdolną do osiągnięcia skuteczności, by poprowadzić Polskę we właściwym kierunku. Ileż było pomyłek, nadziei, rozczarowań, dywersji i jak trudne było pokonanie wszystkich trudności w ramach demokracji tłamszonej wrogim medialnym monopolem. Jarosławowi Kaczyńskiemu udało się pokonać te trudności, a nadzwyczajnie klarowna wizja Polski, jaką przedstawiał w kolejnych wystąpieniach i potwierdzał czynem, pokazała, że jest politykiem przewyższającym o kilka klas wszystkich konkurentów. Zgromadził wokół siebie znakomitych współpracowników, zneutralizował na bieżąco działania dywersantów i Polska ruszyła w niezwykłym tempie do przodu. Można sobie darować wymienianie listy osiągnięć, wystarczy podsumować konkluzją, że dzisiaj Polska jest całkiem inna, o wiele silniejsza i nie ma w Polsce siły politycznej, która mogłaby zastąpić PiS, nie ma też polityka, który mógłby być konkurentem J. Kaczyńskiego. Nawet gdyby taki się pojawił, nie miałby żadnych szans, ani czasu, by zaistnieć w znaczący sposób, zwłaszcza, że historia galopująco przyśpiesza. Dlatego dzisiaj podział społeczeństwa rysuje się bardzo wyraźnie, a odcienie, barwy, zróżnicowanie i niuanse tego podziału nie mają większego znaczenia – dzisiaj dobrze służą Polsce ci, którzy popierają aktualną władzę, reszta świadomie, lub nieświadomie służy obcym!
Nie znaczy to wszakże, że wszystkich z tych drugich powinniśmy nienawidzić. Większość z nich chyba nie zdaje sobie sprawy z tego, że służy obcym, bo nie dociera do nich, w jak ważnym momencie dziejów się znaleźliśmy, jak wielostronne jest zagrożenie Polski i jakie znaczenie w odparciu ataków ma siła zjednoczonego narodu. Tak było w 1920, gdy Polacy zdołali odeprzeć hordy bolszewickie, bo świadomość tego, że trzeba stanąć razem była powszechna.
Wszystkie zastrzeżenia, niechęć do polityków PiS, jakieś sztuczne grymaszenie, czy zabójcza obojętność, to niedojrzałość, lenistwo, lub brak wyobraźni, które pogarszają sytuację i nie służą Polsce, a jeśli tak jest, to służą obcym.
To oskarżenie jest uogólnione, bo nie da się wniknąć w często złożoną motywację każdego pojedynczego Polaka, który wciąż popiera stronę, mającą za sobą już całą historię działań antypolskich. Jednak nawet na wąskim poletku portalu S24 mamy blogerów i komentatorów, którzy wspierają wszystko, co Polsce szkodzi, a obcym służy. To może przybierać tak karykaturalną postać, jak twórczość blogera Echo24, który już prawie wszystkich zadziwia, na okrągło wklejając te same bzdury i bez umiaru potępiając wszystkich, którzy dobrze służą Polsce. Czy warto go nienawidzić? Nie warto! Wiemy, że Pan Bóg nie rozdawał rozumu po równo i można przyznać rację tym, którzy nawołują do litości dla defektów blogera. Jednak wiemy też, że Pan Bóg obdarzył wszystkich pełnią wolnej woli i jakaś odpowiedzialność powinna być wyegzekwowana. A choćby za to, że wplatając w swoje bzdurne teksty ważne słowa C.K.Norwida, czy Z. Herberta, po prostu bluźni, chcąc je deprecjonować.
Najbardziej zasłużone oskarżenie o służbę obcym musi być kierowane w stronę polityków totalnej opozycji, bo tutaj mamy do czynienia z działaniami z pełną świadomością. Trudno sobie wyobrazić, by ktoś wchodzący w polityczną aktywność mógł nie zdawać sobie sprawy z tego, w czym uczestniczy. Akurat najnowsze wydarzenia rozgrywające się na granicy polsko-białoruskiej nie pozostawiają żadnej możliwości, by usprawiedliwiać się niewiedzą, błędnymi ocenami, czy naiwnością. To co się dzieje jest tak jednoznaczne, że każda wypowiedź, każde współdziałanie z wrogiem, zaniedbanie i utrudnianie obrony przed agresją musi był określone jako służba obcym. Tym bardziej sytuacja raz po raz pokazuje jak trudna byłaby nasza sytuacja, gdyby po 2015-tym dalej rządziła ta sama anty-polska ekipa, ten horror nawet umyka wyobraźni. Na szczęście archiwa TVP są dostępne i można zobaczyć wiele kompromitujących wypowiedzi dzisiejszych polityków opozycji, a jednocześnie przyklasnąć trafności prognoz i przedsięwziętych działań aktualnej władzy. Nie ma też wątpliwości, że w gronie służących obcym należy ulokować tych euro-posłów, którzy prowadzą jawnie anty-polskie działania w Parlamencie Europejskim, a także co najmniej trzy ośrodki medialne TVN24, Gazetę Wyborczą i portal Onet, wyróżniające się od bardzo dawna najbardziej jadowitymi atakami na Polskę, na tożsamość Polaków i kierują się wyłącznie interesem obcych.
Kogo więc zgodnie z zaleceniem Józefa Piłsudskiego powinniśmy dzisiaj nienawidzić?
Ustalmy najpierw, że nie mamy chrześcijańskiego obowiązku miłować nieprzyjaciół, gdy to miłowanie miałoby przynosić niedobre skutki dla naszych bliźnich, a tym samym miałoby unieważnić ich miłowanie, mimo że obowiązuje nas wyraźny porządek miłości. Czy jednak mamy ich nienawidzić, skoro wiemy z doświadczenia, że nienawiść uderza także w tych, którzy nienawidzą? Wiemy także, że pośród tych, którzy służą obcym jest wielu autentycznie obcych i fakt, że służą swoim musi być w jakiś sposób tolerowany z wyrozumiałością. Ludzie pracujący dla wymienionych wcześniej mediów są w większości właśnie obcy i służą tym, kto im płaci, dla kogo świadomie i z własnego wyboru pracują. Także wśród polityków jest wielu takich, którzy w ogóle nie identyfikują się z Polską, a nie ma potrzeby ich wymieniać, skoro jawnie współpracują z Donaldem Tuskiem, niewątpliwie jednym z najważniejszych obcych polityków realizującym skwapliwie interesy niemieckie i od początku do dzisiaj wspieranym przez Niemców.
Nie ma potrzeby ulegać nienawiści, która zaślepia i prowokuje do nieracjonalnych zachowań. O wiele ważniejsza i bardziej skuteczna jest wiedza, kim są ci, którzy służą obcym, by ograniczyć ich możliwość działania. Dzisiejsze wydarzenia ułatwiają ich identyfikację, ale dopiero rozsądne decyzje wyborcze stworzą szansę na ich wykluczenie. Tutaj kluczowa jest jedność tych, którzy chcą służyć tylko Polsce. Resztę trzeba objąć ostracyzmem, tym starym narzędziem wymyślonym dawno temu przez Ateńczyków, a przecież nietrudnym do realizacji. Szkoda, że poletko doświadczalne portalu S24 pokazuje, że nie jest to też łatwe, a przy prostej dyscyplinie uczestników mogłoby pokazać wzór skuteczności.
W niniejszym tekście opisuję sytuację z mojego punktu widzenia i nie miałem ambicji, by zasiać wątpliwości, czy przekonać kogokolwiek z grupy tych, którzy służą obcym. Lata, które minęły przekonują mnie, że poszukiwanie jedności, w którą tacy ludzie mogliby być włączeni, to sprawa beznadziejna. Każdy, kto spojrzy na galerię czołowych polityków totalnej opozycji zrozumie, że ich nawrócenia mogą się odbyć wyłącznie poza sferą polityczną. Oni już Polsce nigdy się nie przydadzą, a jeśli sobie życzą, mogą taką opinię nazwać nienawiścią.