Ta notka zawiera końcowy fragment mojej polemiki z JKM z 1995 roku. Po tej odpowiedzi już nikt z UPR nie zareagował, nastąpiła cisza, a potem już tylko z satysfakcją odnotowywałem coraz bardziej powszechne nabieranie dystansu do prostych recept JKM. W niektórych kręgach był wtedy JKM bardzo popularny i wcale nie było taką prostą sprawą rzucić mu wyzwanie. Zdaje się, że dzisiaj jest podobnie, ale na tyle podobnie, że ta polemika sprzed lat wydaje się być nadal aktualną. Dlatego zamieściłem te długie teksty. Wtedy, w 1995 roku, gdy internetowe dyskusje były jeszcze bardzo ograniczone, zwolennicy JKM nie mieli łatwych możliwości obrony; żadnej szczególnej krytyki nie doświadczyłem. Może teraz będzie inaczej.
Gazeta Polska 25 maja 1995
Taniec chocholi z przytupem rzecznika
Nie jestem zatroskany, ani zaskoczony wypowiedzią Rzecznika Prasowego UPRp. Daniela Kopcia („Rozpoczęło się obsikiwanie nogawek"- Gazeta Polska,19/1995) , który chyba „obsikał własne nogawki" w odpowiedzi na mój artykuł dotyczący kandydaturyJanusza Korwina-Mikke na stanowisko prezydenta RP. Wymowa tej wypowiedzi, a także jej styl i język stanowią argument, który znakomicie uzupełnia moje wywody i podkreślaich celność. Złość, zdenerwowanie i panika samego rzecznika prasowego partii to skutek, o którym nawet nie marzyłem. P. D.Kopeć określił mój artykuł jako stek kłamstw, isynuacjii przeinaczeń oraz rzucił na szalę wszystko, co przyparty do ściany działacz UPR zwyklerzuca: że wychwalam socjalizm, zwalczam kapitalizm, jestem typowym bolszewikiem..., ze jestem za głupi; kilkakrotnie zarzuca mi kłamstwo, pojawia się nawet słynne oszołomstwo.
O opinię takiego polemisty zupełnie nie dbam. Do sądu nie pójdę, bo nie lubię farsy.Trudno zresztą spierać się z kimś, kto argumenty upraszcza do epitetów i stosuje prymitywny schemat - być przeciw UPR, to być za socjalizmem. Nie wiem czy Pan Kopeć podobnie jak JKM przeszedł krótki kurs socjalizmu w ZMS. Ja, mimo z górą 50 lat życia, nawet przez sekundę nie szkoliłem się w jakiejkolwiek socjalistycznej organizacji. Pominąłbym wszystko milczeniem, gdyby pan D. Kopeć był zwykłym zwolennikiem UPR. Ponieważ jednak jest on Rzecznikiem Prasowym UPR, czuję się zobowiązany do ułatwienia mu odejściaz tej funkcji. Wykażę, mianowicie, ignorancję rzecznika w sprawach własnej partii. Przezlata czytałem uważnie „ Najwyższy Czas" - organ partyjny UPR i głównie z tego źródłaczerpię wiedzę o Prezesie JKM i jego partii.
A oto moja odpowiedź, fakty i cytaty:
· Na szczęście nie wszyscy w Polsce poddali się manipulacji i nie przyjmą powtarzanych za orłami propagandy bzdur, że rząd J.Olszewskiego składał się z nieudacznikówi patałachów.W istocie był to pierwszy rząd, który zaczął zmieniać Polskę w pożądanym kierunku. Miał zaledwie 6 miesięcy czasu i prawie wszyscy mu przeszkadzali. Jak przyznałp. Kopeć UPR robiła to od początku. Nawet Osiatyńskiemu, gdy przejmował MF, wypsnęła się starannie później skrywana uwaga o dobrym uporządkowaniu i stanie finansów państwa.JKM bał się więc ratować „nieudaczników", by nie blokować miejsca dla fachowców, którzypóźniej nastali. Dziękuję - widzę w czym rzecz.
Ze zdumieniem dowiaduję się, że „rząd Olszewskiego nawet nie próbował przeprowadzićlustracji, a gdy JKM ją wymusił, to jej nie wykonał". Więc ta cała kilkumiesięczna praca specjalnie powołanego zespołu była tylko zabawą, na wypadek gdyby komuś (np.JKM)wpadł do głowy głupi lustracyjny pomysł. Minie parę lat i dowiem się, że nie było listy Macierewicza, była lista JKM.
· Od 1989 roku finanse Polski są pod ścisłą kontrolą Banku Światowego i MFW. Ingerencja tych instytucji w nasze wewnętrzne sprawy, nawet te dotyczące personaliów,jest wyjątkowo bezczelna.Uważam, że wszyscy dotychczasowi ministrowie finansów byli reprezentantami tych, a nie polskich interesów. Również p.Olechowski należy do tegogrona „fachowców". Był ministrem narzuconym Premierowi Olszewskiemu, ale pozostawał pod jego kontrolą (pewnie stąd finanse lepiej stały). Pan Kopeć uznaje za „oszołomstwo" domaganie się, by finanse, a więc nerw gospodarki, pozostawały pod polską kontrolą.Dla banków widzi tylko dwie alternatywy - albo, tak jak jest dzisiaj, nomenklaturowi, komunistyczni właściciele, albo Japończycy, Szwajcarzy, Niemcy. Budowania systemubankowego z uczciwymi polskimi właścicielami nawet nie rozważa. Oto prawdziwie internacjonalistyczna racja stanu.
· Mnie nie obchodzi, który przecinek w Konkordacie nie podoba się Panu JKM.Jawierzę w to, co JKM mówi, a zapowiedział jednoznacznie, że nie będzie głosował za jego ratyfikacją. Dokładnie to chciałem przypomnieć potencjalnym wyborcom.
· Dowiedziałem się, że kłamię twierdząc, że kampania wyborcza UPR skierowanabyła przeciw prawicy,a w szczególności przeciwko PC. Nie będę przesłuchiwał, ani oglądał taśm z kampanii wyborczej, słowo pisane jest pewniejszym dokumentem. Proponuję zatem Panu.K. przeczytanie pod tym kątem egzemplarzy Najwyższego Czasu z okresu np. dwu miesięcy przed wyborami 19 wreśnia 93. Trudno omawiać szczegóły i opisywaćjakie zarzuty wobec PC wysuwano. Przypuszczam, że świetny list P.Anny Czerwonko z Wrocławia (N.Cz. 28 sierpnia 93) oddaje wiernie moje odczucia. P. Czerwonko oburza sięna „podgryzanie PC" i ataki na Kaczyńskiego, a w podsumowaniu zwraca się z wyrzutemdo publicystów UPR: „Czy dla taniego i szkodliwego koniunkturalizmu wyborczego warto stawać w jednym szeregu z wrogami? "
I dla smaczku lektury pisma N.Cz. z tego okresu zacytuję jeszcze krótkie urywki zfelietonu R.Ziemkiewicza z 18 września 93 (Tak jest! w przeddzień wyborów!) : "...Kilka zaledwie partii zbliża się do prawicy ... Szczególnie beznadziejnym i przerażającym jesttu przypadek Porozumienia Centrum...W sprawach zasadniczych nie ma niczego coodróżniałoby programy UD, UP, SLD, KLD, PC, ZChN, KPN, NSZZ„Solidarność" czyPSL...".
Nie czytałbym pisma UPR, gdyby chwalono w nim Michnika i Kuronia i cenię publicystów N.Cz. (w tym JKM) , gdy tak celnie punktują te dość ponure postacie. Jednak kampania wyborcza w organie partyjnym jest tym, co pojawia się w okresie przedwyborczym ponad codziennym tłem treściowym gazety, a ten „dodatek" kampanijny był skierowany wyłącznie na odbieranie elektoratu innym prawicowym partiom. Z tekstuwynika, że Pan K. uważa mnie za członka PC. Po prostu nie mieści mu się w głowie, żektoś z zewnątrz może bezinteresownie bronić PC. Nie jestem nawet zwolennikiem PC.Jestem zwolennikiem całej zjednoczonej Prawicy i dlatego tak cholernie mi się nie podobato co czyni UPR, a nie to co głosi.
· W święto Niepodległości 1993r..."wobec daleko posuniętej zbieżności programowej..." zawiązano Porozumienie 11 Listopada,a 17 grudnia 93 podpisano deklarację programową, którą za Partię Konserwatywną podpisał Aleksander Hall. Nie słyszałemjeszcze o rozwiązaniu tego Porozumienia. Jeżeli rzecznik UPR zarzuca mi „odlot rozumu",gdy piszę o ciągłej symbiozie z A.Hallem, to znaczy, że nie wie z kim związała się jegopartia. Jeżeli ostatnio p.Hall wyraża się krytycznie o JKM, to jest to prawdopodobniesymbioza zakłócona, ale i tak pozostaje ciągłą.
· Rzecznik UPR prostuje: „JKM myśląc o prawicy UW wymienia zawsze pp.Syryjczyka i Tuska, natomiast nigdy p.Suchockiej, lub p.Rokity.P.Brodzie i tu coś siępomyliło". Nic się nie pomyliło! Cytuję fragment oficjalnego oświadczenia z 8 litopada 93podpisanego przez Prezesa RG UPR p. JKM (N.Cz. 20 listopad 93): " Wobec sugestyj padających z kręgów KLD pragnę publicznie oświadczyć, że podzielam poglądp.Prezesa Donalda Tuska o możliwości współdziałania z częścią UD grupującą się wokół pp.Suchockiej, Syryjczyka, czy Rokity."
· "Nonsensy (czyje?) o kulcie Matki Boskiej"?W notatce „Święto" (N.Cz.20 sierpnia94) JKM pisze: „Obchodziliśmy dzień - co podkreśla Kościół katolicki - Wniebowzięcia NMP. „Wzięcia" - bo Sama, nie będąc Bogiemnie mogła do Nieba z Własnej woli wstąpić. Ale w takim razie zalecałbym kierowanienaszych próśb i modlitw wprost do Pana Boga" .... i po protestach, w sążnistym artykule(N.Cz. 3 września 94) uzasadnia, dlaczego, jego zdaniem, kult Matki Boskiej w Polscenie jest potrzebny. Ja nawet nie krytykowałem poglądu „postępowego" (na miarę XVIwieku) katolika, zrobił to świetnie J.Bartyzel w kolejnym numerze N.Cz. Ja tylko zapytałem,czy polityk w Polsce może tak zdobywać popularność. O powstaniach narodowych szkoda dyskutować, jeżeli Pan D.K. tak mało na ten tematwie. Skoro czytanie J.Łojka sprawia mu trudności, to zacytuję znakomitego Waldemara Łysiaka(N.Cz.24 wrzesień 94) we fragmencie, w którym odpowiadana ocenę Powstania Listopadowego wyrażoną przez JKM. JKM: „Niepodległość została zlikwidowana wskutek kryminalnego wybryku gołowąsów". Łysiak: „Fakty są bowiem takie, że dzięki „kryminalnemu wybrykowi" podchorążych listopadowych odzyskaliśmyna chwilę suwerenność państwową, a kres tej suwerenności położyła kryminalna zdradaze strony starszych wąsaczy..." Polecam lekturę całego tekstu W. Łysiaka, a również tego wcześniejszego (N.Cz. 10 września 94). Wiele argumentów, które z konieczności skrótowo przytoczyłem w mojej wypowiedzi, W. Łysiak podaje w rozwiniętej i jak zwykle wspaniale elokwentnej formie.
· Nie jestem dzisiaj w stanie podać częstotliwości występowania JKM w telewizjii na łamach pism lewicy,ani kiedy z kim zrywał kontakty - może uzyskam te dane wpóźniejszym terminie. Wrażenia p. Kopcia są zdumiewająco fałszywe - może ogląda RTL,albo mówimy o innej osobie? Kiepski jest argument o „bełkocie centroprawicowców"; przecież ja nie komentuję dykcji JKM. Pomysł przekonywania czytelników pism lewicowych rzeczywiście uważam za idiotyczny.
· Nigdzie nie napisałem, że JKM pochwala łamanie prawa.(pochwala szarą strefę). Napisałem, że chce wprowadzać dziki kapitalizm w sytuacji, gdy prawo w Polsce w ogólenie działa. Fanatyzm w tym dążeniu przerasta niepomiernie jego „fanatyczną" walkę odobre prawo.
· Gdzie w moim tekście wychwalałem socjalizm?Gdzie powiedziałem, że jest lepszyod kapitalizmu? Czy mając do dyspozycji negatywny przykład dzisiejszej Polski naprawdętak trudno zrozumieć wymóg elementarnej równości szans? W XIX wieku ludzie masowo uciekali do Ameryki nie dlatego, że był to kraj dzikiego kapitalizmu, ale dlatego, że każdytam miał w miarę równe szanse, bo prawo funkcjonowało.
Chodzi o kolejność rzeczy, o drogę dochodzenia do rozwiązań, o ustawiczne oglądaniesię na rzeczywistość i na Człowieka, dla którego to wszystko ma być. Niepotrzebny jest kolejny utopijny eksperyment. Mógłby dzisiaj ktoś założyć partię domagającą się zerowego podatku i twierdzić, że nawet armia, czy policja nie jest potrzebna - każdy powinien się bronićsam. Korzystając z logiki UPR, mógłby wtedy wszem i wobec rozgłaszać, że JKM jest za socjalizmem. Czekanie na bankructwa Sekuł to doprawdy kiepska propozycja. Myślę, że zbankrutowany Sekuła mógłby jeszcze dziś przebić JKM, który, jak się z ulgą dowiaduję, wcale nie zbankrutował.
· Znamhistorię długu JKM, którą szczegółowo opisał. (N.Cz.-bis, 7 września 94).Wiem, że wina JKM polega wyłącznie na niedocenieniu złodziejskiej i bezkarniekontynuowanej działalności „banków polskich". W podobnej sytuacji znalazło się wieluludzi, zwłaszcza wielu rolników, którymi do niedawna JKM się nie przejmował. Ale ja nie „rżnę głupa", ja „rżnę JKMa", kiedy mówię, że mnie ta cała historia nie obchodzi, mnie obchodzi skutek. Cytuję za JKM z powyższego źródła: „ ... Tak czy owak: Bank poniósłstratę.... Za to wszystko płacą Państwo w podatkach. W istocie pośrednio podatnicydofinansowali UPR..."
Jest jeszcze pewna ciekawostka w wyjaśnieniu JKM: „...Bank poszedł mi na rękę,zawieszając na trzy miesiące negocjacji odsetki. ....Wkrótce jednak przestałem być posłem- a w Banku zmieniło się kierownictwo Oddziału. Bank od tej pory zaczął prowadzićprzedziwną politykę....". Może teraz p.K. zrozumie co mam na myśli mówiąc o równościszans.
· Niestety nie znam Sz.P. Dzielskiej, wdowy po Mirku, która ma niezaprzeczalneprawo do kontynuacji Jego spuścizny intelektualnej. I tak pozostaję przekonany, że to Człowiek, a nie mechanizmy wolnorynkowe, stał w centrum wizji ś.p. Mirosława Dzielskiego.
Z artykułu polemisty dowiedziałem się też czegoś nowego. Dowiedziałem się mianowicie, że JKM „ostro polemizuje z Jerzym Urbanem". Wszystko wskazuje na to,że Rzecznik Prasowy UPR jest z tego dumny. .... Ciekawe!
Dowiedziałem się również, że kandydatura prof. A. Strzembosza jest wynikiemwspółpracy J. Kaczyńskiego z masonerią. Mój pogląd na rolę masonerii jest całkowiciezbieżny z poglądami publicznie wyrażanymi przez JKM. Rzeczywiście dzisiaj uważam prof. A. Strzembosza za najpoważniejszego kandydata Prawicy, ale sam nie jestem do końca przekonany. Przeszkadza mi jego skrajny legalizm, w którym „klęka" także przed złymprawem, a nie to mówi zasada „dura lex sed lex". Gdyby zatem p. D. Kopeć przekonująco uzasadnił swoje twierdzenie, prof. A.S. nie będzie moim kandydatem. Tylko, że źródło musi być znacznie bardziej wiarygodne, niż „ ćwierkanie wróbli w Warszawie". W zasadzie, po tym co już napisał, p.D.Kopeć musi to zrobić, albo przyznać się do kłamstwa.Ma przecież wyjątkowy dostęp do informacji - JKM zna osobiście niektórych masonów, a p. D. Tusk, tak ceniony przez UPR, jest przecież członkiem Lions Club - przedsionka kadr masonerii - takiego przedsionka jakim ZMS był dla PZPR.
Podtrzymuję swoje przekonanie, że JKM jest świetnym publicystą, kiepskim politykiem i złym kandydatem na prezydenta RP. Tą,z konieczności długą wypowiedziązapowiadam koniec polemiki z mojej strony - trzeba pozostawić miejsce innym.
Rafał Broda
Kraków, 12 maja 1995.
Dziękuję sympatycznemu Tomkowi, młodemu zwolennikowi UPR, który użyczył miswoich roczników Najwyższego Czasu, abym mógł oprzeć się na cytatach.
Jestem emerytowanym profesorem w dziedzinie fizyki jądrowej. Zawsze występuję pod własnym nazwiskiem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka