....., wzięli go do Brukseli.
Mógłbym tak dokończyć, przedstawiając różne możliwe scenariusze rozwoju sytuacji w Polsce, lub też pozostawiając miejsce dla wyobraźni tych, którzy odwiedzą mój blog. Ale jako niepoprawny optymista wolę uzupełnić:
....., co by na dobre nie wyszło.
W poprzedniej notce wyjaśniłem, że nie wysłałem przytoczonego listu do D.Camerona, bo był on skierowany do tych, którzy nie potrafią zrozumieć, że coś co jest deklarowane jako sukces Polski, może być czymś odwrotnym. Jest oczywiste, że w czasie gdy taka sprawa, jak obsada ważnego stanowiska w UE jest w fazie dziania się w ramach tajnych przetargów politycznych, to możemy się tylko przyglądać i komentować, ale wpływu na to co się stanie nie mamy. Przyglądać się warto, bo ujawnia się w tym kawałek nagiej prawdy o pasożytniczym charakterze unijnych urzędów, które w gruncie rzeczy mają charakter fikcyjny, a jedynie są etapem na drodze tworzenia formalnej unitarnej struktury, której mają być w sposób szczelny podporządkowane ludy Europy.
Na razie słychać jedno: A.Merkel oczekuje od Tuska działań w kierunku skutecznej unifikacji krajów członkowskich i objęcia wszystkich strefą euro, a D.Cameron domaga się działań przeciwnych. Coś będzie widać, ale nie wszystko, chyba że w Brukseli wyszkoleni kelnerzy wezmą sprawy w swoje ręce i przeczytamy stenogramy:
Cameron: Donald! Przecież mi obiecałeś wsparcie dla naszej wizji UE, jako zjednoczenia suwerennych państw.
Tusk: Dawid! Przecież wiesz, że Angeli też musiałem coś obiecać. Pewnie zaszło nieporozumienie, bo niemiecki znam lepiej niż angielski.
Możliwe są różne scenariusze rozwoju sytuacji, ale pośród nich jest wiele, które da się ocenić jako dobre.
Jestem emerytowanym profesorem w dziedzinie fizyki jądrowej. Zawsze występuję pod własnym nazwiskiem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka