Rafał Broda Rafał Broda
804
BLOG

To był bardzo dobry sondaż (1)

Rafał Broda Rafał Broda Społeczeństwo Obserwuj notkę 6

Jest kilku blogerów w S24, którzy czasem usiłują mi dokuczyć nawiązaniem do sondażu opinii publicznej, jaki w 2010 roku przeprowadziłem w ramach dość oryginalnej inicjatywy społecznej. Wyniki tego sondażu, przeprowadzonego cały miesiąc przed I turą wyborów prezydenckich różniły się zasadniczo od później ogłoszonych wyników tej tury, ale dla kogoś, kto śledzi tego typu badania nie było to zjawisko wyróżniające się swoją niecodziennością. Niecodzienna natomiast, okazała się pamięć o tym wydarzeniu, zwłaszcza że w tamtym czasie komunikat o wynikach owego sondażu pojawił się jedynie na nieistniejącej już witrynie polskiewici.pl i był przekazany na falach Radia Maryja, a zatem w pierwszym obiegu ukazał się jedynie jako odpryskowa, odpowiednio ośmieszona informacja.

Nie wymienię blogerów, którym tak głęboko utkwiła pamięć o społecznym sondażu, że lubią go wspominać przy byle okazji, jak słowo "pomidor" zwalniające z trudnych dla nich dyskusji, powiem tylko, że podobni są do tych, którzy w znany powszechnie sposób używają słów: maybach, borubar, wolska, spieprzaj dziadu. Różnica polega na tym, że ci ostatni natychmiast rozpoznawani są jako niegodni uwagi idioci, zaś o tym, że ci pierwsi też mieszczą się w tej kategorii, wiem zapewne tylko ja. Wiem dlatego, że początkowo reagując na zaczepki próbowałem wyjaśniać istotę tamtego sondażu, ale szybko się zorientowałem, że adwersarzom wyjaśnienia nie są potrzebne; im zawsze wystarcza słowo: "pomidor".

Opowiem więc bardziej szczegółowo o tamtym sondażu, bo do dzisiaj uważam go za inicjatywę społeczną, która się w znacznej mierze udała, a dzisiaj mogłaby być bardzo użyteczna, gdyby była kontynuowana. Opowiem tym bardziej, że dopiero niedawno inny bloger zwrócił moją uwagę na materiał z lipca 2013, którego wcześniej nie znałem, a dotyczy on bezpośrednio tej samej sprawy, ale w ujęciu "profesjonalisty".      

            W skrócie wygląda to tak:  Robert Frycz, znany jako twórca strony AntyKomor.pl opublikował własny sondaż, z którego którego wynikało, że większość Polaków ostatnie trzy lata prezydentury Komorowskiego ocenia negatywnie. Zapytano szefa Homo-Homini Marcina Dumę, czy taki sondaż jest wiarygodny. Oczywiście odpowiedział, że nie jest, a w toku tego wywodu dodał:  "....podważanie pracy instytutów badawczych i ujawnianie prawdziwych nastrojów społecznych nie jest specjalną nowością. - Z wielkim zacięciem robił to prof. Rafał Broda i jego SIS (Społeczna Inicjatywa Sondażowa - przypis red.). Oni też twierdzili, że wyniki publikowanych badań są nieprawdziwe i pokazywali własne "prawdziwe". Pech chciał, że życie, czyli wybory, zweryfikowały ich życzeniowe badania - mówił Duma.

            Jest więc o czym opowiedzieć także szefowi Homo-Hoimini, choć szkoda, że w tej sytuacji nie da się krótko. Jednak warto, bo sprawa sondaży opinii publicznej jest na tyle ważna, że trzeba o tych zjawiskach mówić w gęstym roku wyborczym 2015. Ciekawa rzecz, że dzisiaj już powszechnie sondaże w Polsce uznawane są za kompletnie niewiarygodne, a do rangi symbolu fikcji podawanych liczb awansowały wyniki uzyskiwane przez rządową instytucję CBOS. Niedawno szefowa tej grupy badawczej z zakłopotaniem i odkrywczo zauważyła, że być może brak anonimowości ankietowanych osób może wpływać na ich odpowiedzi. Wcale się nie zdziwię, gdy przyzna, że w badaniach stopnia zaufania do prezydenta RP ankietowanym przystawia się pistolet do skroni, jednak nie ma to znaczenia, bo ankieterom wydaje się tylko atrapy pistoletów. Paradoksalnie, ludzie nie wierzą w wyniki sondaży, ale i tak owe wirtualne liczby uczestniczą w debacie. Nawet jeśli ktoś się nimi nie interesuje i traktuje je jako zbędny szum informacyjny, znajdą się inni, którzy takie wyniki przytoczą, lub zdradziecko podsuną w swoich blogach, także w S24 (KATE1). Politycy jednym tchem mówią, że wyniki nie są wiarygodne, a następnie poważnie wchodzą w dyskusje o możliwych powodach, dla których prezydent cieszy się tak wielkim zaufaniem.

            Od bardzo dawna interesuję się sondażami opinii publicznej. Patrzę z punktu widzenia fizyka, którego irytuje beztroska wielu socjologów w operowaniu liczbami i lekceważenie odpowiedzialności za fatalny obraz ich dziedziny nauki, który także kształtują telewizyjne wystąpienia medialnych reprezentantów środowiska.  Z jednej strony widzę jak łatwo stają się one skutecznym narzędziem manipulacji, z drugiej strony wiem, że bardzo trudno rzetelnie zbadać tę rzeczywistość, po którą sięgają. Patrzyłem we wczesnych latach 80-tych na takie sondaże w USA i widziałem jasno oba problemy, ale to wszystko miało całkiem inny wymiar w porównaniu z karykaturalnym obrazem sondaży w Polsce. Miałem też możność przyglądać się w długim okresie wynikom publikowanym przez niemiecki ośrodek EMNID i dlatego wiem, że można takie socjologiczne badania robić rzetelnie. Prawdziwa troska o wiarygodność, która jest podstawą istnienia takiej instytucji publicznej, jest wystarczającą gwarancją, by siebie i innych nie oszukiwać.

            Opowiem jak było:

            Opowiem zatem o ciągu zdarzeń, które skłoniły mnie do podjęcia eksperymentu z sondażami, opiszę na czym ten eksperyment polegał i wspomnę lakonicznie o wyniku pierwszego sondażu, którego realizację przerwała katastrofa smoleńska. W osobnej notce przytoczę pełny komunikat o wynikach drugiego i ostatniego mojego sondażu przeprowadzonego na miesiąc przed I turą wyborów prezydenckich 2010, tzn. tego, który jest tak skrupulatnie pamiętany przez moich adwersarzy. Skomentuję też te wyniki w świetle dzisiejszej wiedzy o sondażach i wyborach.

            W lutym 2009 we współdziałaniu z kanadyjską Polonią sformułowaliśmy wraz z kpt. ż.w. Zbigniewem Sulatyckim list otwarty "Przestańcie szkodzić Polsce" do Premiera i Marszałków Sejmu i Senatu. List i nazwiska sygnatariuszy były odczytane wyłącznie w Radiu Maryja i opublikowane w Naszym Dzienniku. Jednoznaczna treść listu i mocne  na owe czasy słowa zaskakująco skutecznie trafiły w odczucia wielu Polaków i zewsząd poczęły napływać prośby od osób pragnących, by także ich nazwisko zamieścić na liście sygnatariuszy. Akcja rozwinęła się całkowicie spontanicznie i zmusiła nas do wielkiego, wielomiesięcznego wysiłku uzupełniania listy, która w sumie objęła ok. 35 tysięcy osób. Chcieliśmy wiedzieć kim są ludzie podpisujący list i dlatego prosiliśmy także o przekazywanie informacji o wykształceniu, wykonywanym zawodzie, o ewentualnych tytułach i stopniach naukowych.     

            Wykonałem później rzetelną analizę socjologiczną pierwszych dziesięciu tysięcy sygnatariuszy i wyniki zaprezentowałem w artykule "Kim są moherowe berety?" (link), wykazując, że mamy do czynienia z ponadprzeciętną grupą jeśli chodzi o wykształcenie i pozycję zawodową, ze sporą nadwyżką mieszkańców dużych miast, ale obejmującą całą Polskę i cały przekrój społeczny. Ponieważ list i akcja z nim związana były medialnie całkowicie przemilczane, tylko ludzie pozostający w zasięgu oddziaływania Radia Maryja mogli się o niej dowiedzieć; dlatego mogłem przyjąć, że analiza dotyczy "moherowych beretów".

            Od bardzo wielu sygnatariuszy otrzymywaliśmy wtedy z kpt. Z.Sulatyckim obszerne listy, było ich ponad tysiąc i wszystkie ogromnie ciekawe, wzruszające i odzwierciedlające stan ducha autorów wspierających akcję. Wielu z nich deklarowało także wielką chęć uczestniczenia w innych przedsięwzięciach na rzecz zmiany politycznej w Polsce. Właśnie wtedy, zastanawiając się nad możliwością zagospodarowania tych chęci, wpadłem na pomysł uruchomienia badania opinii publicznej w oparciu o szeroki wolontariat poważnych i uczciwych ankieterów.

            Pomysł w założeniu przewidywał, że docelowo zgłosi się kilkaset ankieterów, z których każdy zgodzi się na postępowanie według ścisłej instrukcji gwarantującej uczciwość badań i wiarygodność wyniku. Zakładałem, że każdy uczestnik uzyska odpowiedzi na pytania ankiety od kilku nieznanych sobie osób, zapewniając im anonimowość i wybierając ich przypadkowo, w dowolnych miejscach i środowiskach gwarantujących polityczną neutralność. Zadanie nie było więc skomplikowane i pracochłonne, ale musiało się opierać na wzajemnej rzetelności i chęci poszukiwania prawdy, choćby była bardzo odmienna od naszych oczekiwań. Tak wielka liczba rozrzuconych po całej Polsce, różnych środowiskach i miejscach zamieszkania próbek ankietowanych ludzi, powinna gwarantować lepszą reprezentatywność sumarycznej próbki badanych, niż są w stanie osiągać profesjonalne ośrodki sondażowe, którym wiele osób zwykle odmawia odpowiedzi. Łatwo się domyśleć, że ci, którzy się zgadzają odpowiadać, stanowią bez wątpliwości grupę szczególnie niereprezentatywną.

            Po komunikacie ogłaszającym nabór ankieterów SIS (Sondażowa Inicjatywa Społeczna) zaczęli się zgłaszać ochotnicy. Natychmiast przekazywałem im szczegółową instrukcję postępowania w badaniach, którego rzetelność gwarantować miało wzajemne zaufanie. Przynaglany przez uczestników do rozpoczęcia badań rozpocząłem pierwszą próbę sondażu, mimo że warunki były kompletnie odbiegające od pierwotnych planów. Badania musiały też być nagle przerwane z powodu smoleńskiej tragedii.

            Zdawałem sobie sprawę z tego, że na postawione w badaniach pytania o eutanazję i o ocenę korzyści z przystąpienia Polski do UE uzyskano dość miarodajne wyniki, natomiast dla pytań o polityczne preferencje sonda nie była wystarczająco reprezentatywna i wyniki mogły być tylko orientacyjne. Uznałem jednak, że można wyniki podać w komunikacie, w którym będą też opisane szczegóły badań, by każdy mógł sam ocenić ich ważność.

W PO było jeszcze przed prawyborami, lista kandydatów nie ustalona, a do wyborów było jeszcze ponad pół roku, ale wbrew usilnej propagandzie wynik wskazywał na spore szanse L.Kaczyńskiego. Tak wyglądał pełny komunikat z tych pierwszych badań:  

 

Wyniki pierwszego

SPOŁECZNEGO BADANIA OPINII PUBLICZNEJ

w okresie od 21 marca do 9 kwietnia 2010

Opis badań

dane zbierało 37 ankieterów + 32 pomocników

odpowiedziały 1152 osoby (56.3% kobiet, 43.7% mężczyzn)

166 osób odmówiło odpowiedzi (12.6%)

w przeważającej części wybrani losowo badani sami wypełniali ankiety

pełny przekrój wieku i wykształcenia badanych osób

dane zebrano w różnych rejonach Polski, w dużych i średnich miastach, także w miasteczkach i wioskach, w różnorodnych środowiskach inteligenckich, robotniczych i wszelkich innych, także w akademickich.

 

Wyniki

I. Stosunek do legalizacji w Polsce eutanazji - odpowiedziały 1152 osoby

1. Czy Pan/Pani wie, co oznacza termin eutanazja i na czym ona polega ?

                                   TAK - 96.7%             NIE - 3.3%

2. Czy Pan/Pani zna, choćby pobieżnie, argumentację zwolenników i przeciwników legalizacji eutanazji?

                                   TAK - 85.1%              NIE - 14.9%

3. Czy jest Pan/Pani zwolennikiem legalizacji eutanazji w Polsce?

          TAK - 14.5%               NIE - 65.7%             NIE MAM ZDANIA - 19.8%

II. Ocena korzyści integracji Polski z UE - odpowiedziało 1151 osób

1. Czy Pan/Pani uważa, że w ogólnym rachunku Polska odniosła korzyści w procesie akcesyjnym do UE i w okresie członkostwa w UE po 1 maja 2004 ?

            TAK - 55.0%              NIE - 43.2%          NIE WIEM - 1.8%

2. Czy Pan/Pani zyskał/a osobiste korzyści z członkostwa Polski w UE ?

            TAK - 36.8%              NIE - 62.4%            NIE WIEM - 0.8%

3. Czy po 6 latach od wstąpienia Polski do UE jest Pan/Pani z tego aktu ?

bardzo zadowolony/a ---- 17.9% ----------------

                                                                 46.2%

raczej zadowolony ------- 28.3% ----------------

 

raczej niezadowolony ---- 18.6% ---------------

                                                                 33.6%

bardzo niezadowolony --- 15.0% ---------------

 

mam wątpliwości --------- 19.0%

 

brak odpowiedzi ----------  1.2%  

III. Prognozy wyborcze

Gdyby dzisiaj odbywały się wybory parlamentarne 

  1. Czy wziąłby Pan/Pani udział w głosowaniu ? - odpowiedziało 1146 osób

                TAK - 74.0%               NIE - 26.0%

  1. W przypadku odpowiedzi TAK, proszę o wskazanie nazwy partii, na której kandydatów oddałby Pan/Pani głos - wybór wskazało 771 osób

            PIS - 49.8%      PO - 31.0%     SLD - 7.7%    PSL - 4.7%     Prawica RP - 1.9%

            inna partia - 4.9%

Gdyby dzisiaj odbywały się wybory prezydenckie

  1. Czy wziąłby Pan/Pani udział w głosowaniu ? - odpowiedziały 1142 osoby

                        TAK - 78.2%          NIE - 21.8%

  1. W przypadku odpowiedzi TAK proszę wskazać, na którego z niżej wymienionych kandydatów oddałby Pan/Pani głos - wskazało 947 osób

                             Lech Kaczyński ------------ 30.6%

                             Bronisław Komorowski --- 16.9%

                             Marek Jurek -------------------7.7%

                             Radosław Sikorski ------------7.6%

                             Andrzej Olechowski ---------- 6.0%

                              Jerzy Szmajdziński ------------5.4%

                             Waldemar Pawlak -------------3.1%

                             Tomasz Nałęcz ------------------2.3%

                             Ludwik Dorn --------------------2.0%

                             Ktoś inny ------------------------18.4%

    

[C.D.N.]        

   

                      

 

 

Jestem emerytowanym profesorem w dziedzinie fizyki jądrowej. Zawsze występuję pod własnym nazwiskiem.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (6)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo