Rafał Broda Rafał Broda
1499
BLOG

Obejrzałem to pewnie ze trzydzieści razy

Rafał Broda Rafał Broda Polityka Obserwuj notkę 72

Chodzi o krótki film z zakończenia uroczystości na Westerplatte, na którym widać  przerażający moment, gdy „Prezydent Andrzej Duda nie podał ręki Premier Ewie Kopacz  na pożegnanie. „

Historia, gdy się powtarza,  powtarza się zwykle jako farsa. Historią w tym przypadku jest dobrze udokumentowany przemysł pogardy wobec ś.p. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego, którym wprowadzono nas w tragiczne wydarzenia smoleńskie. To co się na końcu stało było w łańcuchu wszystkich pomniejszych, ale jakże dramatycznych wydarzeń, w których przeciwnicy polityczni sięgali do najbardziej prymitywnych odruchów, by uderzać w godność Urzędu Prezydenta i niszczyć Człowieka – profesora Lecha Kaczyńskiego.

Trudno dzisiaj znaleźć formułę, by powtórzyć tę samą historię z Prezydentem A.Dudą, ale poszukiwania trwają i przejawiają się w nieudanych na razie próbach, które obracają się przeciw autorom różnych, ale w istocie jałowych pomysłów. Ten ostatni pomysł, mający podważyć powszechnie dostrzeganą kulturę i nienaganne maniery Prezydenta Dudy okazał się wyjątkowo jałowy, ale też zabawny.

Obejrzałem więc ten film bardzo dokładnie, by zanalizować prawdę o zastawionej pułapce. Trzeba wszakże przedtem przypomnieć kontekst związany z wcześniejszym przemówieniem Premier Kopacz na Westerplatte.  W wyjątkowo sztuczny i brutalny sposób zaatakowała w nim przeciwników politycznych, przy czym atak skierowany był niewątpliwie pod adresem obecnego na uroczystości Prezydenta. Cóż mógł pomyśleć wtedy Pan Prezydent? Przypuszczam, że pomyślał: „Nawet przy tej uroczystości pani Premier prowokuje, nie wiem co będzie dalej, ale muszę uważać!”

Na filmie widać grono VIP-ów i słychać głos oznajmiający koniec uroczystości, a także podziękowania gościom za przybycie. W tej chwili do Prezydenta podchodzi prezydent Gdańska Adamowicz (widać go tylko od tyłu) i podaje mu rękę absorbując w pełni jego uwagę. W tym czasie premier Kopacz odgrodzona od Prezydenta grupą swoich współpracowników odwraca się tyłem do Prezydenta i ściska dłonie kilku osobom ze swojego kręgu. Prezydent krótkim rzutem oka stwierdza, że Pani Premier nie poświęca mu żadnej uwagi i robi to bardzo świadomie, więc podejmuje decyzję i odchodzi.

Fantastyczny refleks i prawidłowa decyzja. Prezydentowi nie wolno było narażać na śmieszność majestatu Prezydenta RP i przeciskać się przez grupę nieprzyjaznych osób, by oddać jakiś szczególny hołd odwróconej od niego Pani Premier, tym bardziej, że wcześniej zaanonsowała możliwą prowokację. Dr Andrzej Duda zachował się tak, jakbym oczekiwał od Prezydenta RP. Brawo!

Ale gdzie w tym wszystkim jest farsa? Farsą jest to, co rozwinęło się w sferze publicznej po tym incydencie. Bulteriery atakują, nosiciele kultury politycznej - Niesiołowski, Palikot, Wołek, czy Morozowski płoną ze wstydu, że Prezydent nie podał ręki takiej damie polskiej polityki i obyczajów, a „nasikomentatorzy polityczni coś tam kręcą, przywołują wcześniejsze przypadki i tłumacząc, że to nie było takie straszne, przyznają w istocie rację oskarżeniom. Tutaj, w Salonie 24 też sprawa jest „wielostronnie” omawiana i farsa rozwija się w najlepsze. Nie wgłębię się w to, a jedynie zaapeluję do doktora Jerzego Bukowskiego: „Ja rozumiem, że lubi Pan się bawić na łamach S24. Czy jednak Pan rzeczywiście martwi się tym, że nie wie kto komu ma pierwszy podać rękę? Czy rzeczywiście myśli Pan, że są twarde reguły, niezależne od okoliczności? Czy warto chłonąć nauki od tych znawców „savoir vivre”, którzy się do Pana zgłosili, choć niejednokrotnie zademonstrowali ten nieszczególny rodzaj kindersztuby, którym dysponują? Prezydent Andrzej Duda jest atakowany, jest bardzo głupio i niesprawiedliwie atakowany, a Pan sobie zbiera te kolejne rekordy klikalności?”

 

Czasem chwaliłem się swoją intuicją i tak było, gdy obok nielicznych innych osób przewidywałem zwycięstwo Andrzeja Dudy już 30 godzin po ogłoszeniu jego kandydatury na Prezydenta RP. Przyznam więc teraz, że intuicja mi nie podpowiedziała, że on może być kandydatem, mimo że znałem go od czasu lekkiego wspomagania jego wcześniejszej próby w wyborach prezydenta Krakowa. Nie przewidywałem jeszcze bardziej, że po 11 listopada 2014 tak zaskakująco efektownie objawi swoje walory i talenty, a także pracowitość, uczciwość i naturalność, że każdy już wie o jego decydującej roli w tym pięknym zwycięstwie. A już najbardziej nie przewidywałem, że po tym gdy zostanie Prezydentem, tak sprawnie, szybko i przekonująco wejdzie w rolę przywódcy Narodu. Dotychczas każde wystąpienie Prezydenta Dudy zaskakiwało mnie trafnością wyboru przesłania, wyrazistością treści, piękną formą i językiem. Trzy wystąpienia w dniu zaprzysiężenia 6 sierpnia, to był majstersztyk. To wszystko wsparte jest wielką kulturą, nienagannymi manierami (no właśnie!) i taką naturalnością, że wprost z niej przebija uczciwość właściwa tylko ludziom sumienia.  To dziwne, a jednocześnie tak przyjemne, że po tylu latach wstydu, mamy wreszcie Prezydenta, z którego można być dumnym, a co najważniejsze, można mieć pewność, że jemu rzeczywiście chodzi o Polskę i o Polski Naród. Jestem przekonany, że jest PREZYDENTEM WSZYSTKICH POLAKÓW!

Jeśli ktoś ma dzisiaj wątpliwości, czy Prezydent Andrzej Duda jest jego prezydentem, to powinien sobie najpierw wyjaśnić, czy sam zasłużył na nazywanie się Polakiem. Czy rzeczywiście wie, co to znaczy być Polakiem i czy rzeczywiście chce być Polakiem? Wielu zbłąkanych prawdopodobnie zrozumie za jakiś czas istotę tej przynależności i doceni Prezydenta Dudę,  ale będą też tacy, którzy nigdy się nie zmienią.                   

 

Jestem emerytowanym profesorem w dziedzinie fizyki jądrowej. Zawsze występuję pod własnym nazwiskiem.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (72)

Inne tematy w dziale Polityka