Rafał Broda Rafał Broda
1166
BLOG

Kolenda świąteczna w TVN24

Rafał Broda Rafał Broda Społeczeństwo Obserwuj notkę 15

Pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia jest w Polsce zwyczajowo świątecznym dniem przeznaczonym dla Rodziny. Wiedzą o tym dysponenci różnych telewizji i starają się dostosować swoje programy do świątecznego i religijnego nastroju Polaków.  Od dawna transmisja z Watykanu stała się naturalną częścią tego dnia, a wielu Polaków czeka na błogosławieństwo Urbi et Orbi przywodzące szczególną pamięć o Św. Janie Pawle II.  Powszechnie rozbrzmiewają kolędy i pastorałki, w różnych wykonaniach, w różnej oprawie, ale zawsze z dominującą nutą polską, bez komercyjnych wtrętów. Trzeba przyznać, że TV POLSAT zaprezentował w tym roku piękne koncerty kolędowe w zachwycających wnętrzach polskich kościołów, a program TV TRWAM w bogactwo różnych wykonań włączył także kolędy wspaniałych zespołów amatorskich, jak zespół „Równica”. Tym, którzy w takim dniu szukają też kontaktu ze swymi Pasterzami, TV TRWAM przedstawiła długą sekwencję ciepłych życzeń i pozdrowień od wybitnych przedstawicieli Episkopatu. Piękne i mądre słowa, a także obraz pokazujący, że dzisiaj prawdziwa i zorganizowana elita narodowa skupiona jest głównie w Kościele.

Polacy mogli więc odpocząć od bieżących problemów polityki, które i tak wdzierają się w myśli jako absorbujące i gęste  tło świątecznej atmosfery. Wszak ci wytrwali, jeszcze w dzień wigilii, do czwartej rano oglądali obrady Senatu, aby dotrwać do końcowego przyjęcia ustawy o TK i spokojnie czekać na wigilijną wieczerzę, Pasterkę i dalszy ciąg świątecznego pokoju.  Dysponenci TVN nie mogli jednak uszanować pierwszego dnia Świąt i zaprezentowali szczególny koncert świątecznej Kolendy. Red. Kolenda-Zaleska zaprosiła do studia telewizyjnego czterech dyskutantów, którzy „dyskutowali” o zagrożeniach dla demokracji w Polsce, dla państwa prawa i wolności, dla Konstytucji i dla trójpodziału władz. Poza prowadzącą program mało spostrzegawczą obserwatorką wydarzeń w Polsce, która stawiała problemy dyskusji jako „wybitny i obiektywny” znawca tematyki, w programie wystąpili: Prof. Andrzej Rychard, Ryszard Kalisz, prof. Marek Safjan i prof. Marek Chmaj. Ten skład uczestników w pełni uzasadnia umieszczenie przeze mnie czasownika „dyskutowali” w cudzysłowie. Bo o czymże mogą dyskutować ze sobą ludzie, którzy wielokrotnie już demonstrowali pełną wzajemną wspólnotę poglądów, a różnią się jedynie temperamentem oraz stopniem nienawiści do PiS i Jarosława Kaczyńskiego? Treści ich kolejnych tyrad nie miały w tej rozmowie pięciorga obrońców układu niszczącego Polskę  żadnego znaczenia - to były puste slogany tysiąckrotnie już powielane w różnych mediach i nie warto dociekać subtelnych różnic w ich postawach, czy motywacji. Można wszakże mieć pewność co do jednego – wszyscy uczestnicy programu są dostatecznie inteligentni, by wiedzieć, że tego typu rozmowa, choćby nie wiem z jaką intensywnością używała form „my”, czy „nasza”, nigdy nie skłoni ludzi o przeciwnych poglądach do utożsamienia się z reprezentowaną w studio grupą i z wyrażanymi poglądami. Wiedzą więc, że gdy mówią „my”, mają na myśli wyłącznie siebie i kogoś nieokreślonego, lub określonego literkami KOD. Dlaczego zatem, wiedząc o bezużyteczności takiego programu, nie dzielą się ze sobą wzajemnym potakiwaniem w jakimś odosobnionym miejscu, a pchają się na ekrany telewizorów, by to wszystko wtłoczyć w przestrzeń publiczną?

Nie mam wątpliwości, że taki program jest elementem terroru medialnego, który pozostał jako jedno z ostatnich narzędzi układu blokującego pozytywne zmiany w Polsce. Monopol w mediach wciąż jeszcze pozwala na takie ekscesy, ale gdy przekroczono wszelkie bariery nawet ten terror staje się farsą. Oto „obrońcy demokracji i wolności słowa” pokazują w praktyce, jakiej demokracji i jakiej wolności słowa chcą bronić. Nie dysponują argumentacją, która wytrzymałaby ripostę drugiej strony, więc drugiej strony nie wolno dopuszczać, ma jej takim programie nie być. Wtedy nawet Kalisz może się ekscytować „swojom argumentacjom i opowieściom” o wesołych manifestantach KOD, uśmiechających się pogodnie i życzliwie do wszystkich, bo osobiście widział to wmieszany w tłum. Widział pewnie skaczącego wesoło Giertycha, ale już nie dostrzegł, że powszechną wesołość opuchniętych od dobrobytu uczestniczek nie wywołały jego skoki, ale okrzyki: „precz z kaczorem!”, które wrzeszczał pochylony do mikrofonu. Nie wiem jak reagują inni telewidzowie na takie programy, ja odczuwam zwykły wstyd za ludzi, którzy decydują się w takim programie uczestniczyć. Za Kolendę mi nie wstyd, nawet mi to nie przyszło do głowy.  

Terror medialny w pierwszy dzień Świąt Bożego Narodzenia to już jest ostateczny sygnał, że rozwiązanie problemu mediów w Polsce musi być potraktowane priorytetowo.            

   

      

 

Jestem emerytowanym profesorem w dziedzinie fizyki jądrowej. Zawsze występuję pod własnym nazwiskiem.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (15)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo