Rafał Broda Rafał Broda
1007
BLOG

Jerzy Radziwiłowicz bezrozumnie płacze

Rafał Broda Rafał Broda Społeczeństwo Obserwuj notkę 16

           

             Wczoraj, w programie „Minęła 20-sta” TVP Info pokazano obszerny wywiad z aktorem  Jerzym Radziwiłowiczem. Nie zauważyłem w tym wywiadzie czegokolwiek godnego odnotowania, co wychodziłoby poza monotonię jęków człowieka, który nie może pogodzić się z przegraną faworyzowanych przez niego sił politycznych. Zobaczyliśmy obraz człowieka, który niczego nie rozumie z tego co się wokół niego dzieje, ale bezkrytycznie przyjmuje potrzebę uczestnictwa w powszechnym proteście, by odwrócić bieg wydarzeń prowadzący do katastrofy. Ta postawa nie zdziwi nikogo, kto wie, że Radziwiłowicz był członkiem honorowego komitetu wyborczego B. Komorowskiego w wyborach prezydenckich 2015, zdążył już kilkakrotnie wypowiedzieć swoje zdanie na temat „dramatu”, który dotknął Polskę i żywiołowo włączył się w KOD-ową histerię. 

Dziwi, natomiast, nienaturalne oczekiwanie, że popularność aktora, nawet takiego, który znany jest głównie z dwóch nadmiernie nagłaśnianych filmów, wystarczy by jego słowa i poglądy traktować jako szczególnie znaczące i godne poświęcenia 20-tu minut programu telewizji publicznej. Próby pompowania sztucznego autorytetu aktorów stały się jakąś nagminną praktyką, opartą na przekonaniu, że warto słuchać co ma do powiedzenia ktoś, kto  wyróżnia się jedynie tym, że jest znany z ekranu, a choćby nawet przez niektórych lubiany. Kompletnie nie ma znaczenia, czy aktor ma cokolwiek mądrego do przekazania, czy w ogóle kiedykolwiek wyróżnił się jakimiś niebanalnymi i światłymi ocenami, lub uwagami. Ludzie go znają, więc automatem jest uznany za wybitnego intelektualistę, prawie równego autorom dzieł, których przesłanie mniej lub bardziej udanie odtwarza wraz z całą trupą innych komediantów.

Aktor może być bardzo mądrym człowiekiem i takich zawsze warto słuchać i pokazywać, jak każdego innego mędrca wyłowionego w przestrzeń publiczną przez poszukujących dziennikarzy. Jednak bycie aktorem, choćby najbardziej popularnym, nie jest w żaden sposób namaszczeniem na mędrca, a wielu aktorów zyskuje na tym, że publicznie niewiele mówi poza sceną i ogranicza się do odtwarzania słów innych. Przecież D. Olbrychski z łatwością utrzymałby pozycję lubianego odtwórcy ról, gdyby powstrzymał się przed swoimi politycznymi niemądrymi uwagami. Z kolei z głębi przeżytych lat z łatwością wydobywam ciekawe postacie mądrych aktorów, ale wszyscy oni swojej mądrości nie wywodzili ze sceny i z popularności, a przy całkiem innych okazjach.

Ten młody i całkowicie mi nieznany dziennikarz, który spalił wywiadem Radziwiłowicza, doskonale wiedział, jakie poglądy zaprezentuje aktor. Włączył się całkiem gładko w jego jęk i dorzucił od siebie, że czuje się obrażany, gdy ktoś twierdzi, że jest propagandystą, a nie dziennikarzem. A czymże jest u diabła? Czy ten wywiad nie był klasyczną manipulacyjną propagandą? Czy ten młody propagandysta nie wie, że porusza problem, w którym poglądy telewidzów układają się według szczególnie głębokiego podziału i nie wolno tworzyć tak jednostronnej propagandy? Myślę, że nawet nie warto szukać jego nazwiska – jutro pewnie już go nie będzie w publicznej TV.         

 

Jestem emerytowanym profesorem w dziedzinie fizyki jądrowej. Zawsze występuję pod własnym nazwiskiem.

Nowości od blogera

Komentarze

Pokaż komentarze (16)

Inne tematy w dziale Społeczeństwo