Chciałem na inny temat, ale myśli mam tak zaprzątnięte tym, co rozwinęło się wokół Pana osoby na tym portalu, że czuję potrzebę spełnienia najpierw tej powinności, którą nakazuje mi własne sumienie. Otóż, chcę możliwie najbardziej jednoznacznie i wyraźnie przekazać Panu, że bez względu na okoliczności związane z analizą Pana książek, które wzbudziły tak powszechne zainteresowanie, często połączone z oburzeniem, jest Pan dla mnie osobą w pełni wiarygodną i niezwykle zasłużoną dla Polski. Nie wnikając w szczegóły opisywanych przez Pana sytuacji i faktów, które z natury rzeczy mogą zawierać elementy subiektywne, ich zasadniczą wymowę przyjmuję jako prawdę nakładającą na nas wszystkich obowiązek domagania się pełnych wyjaśnień, zdecydowanych działań i decyzji. Mogę tylko uzupełnić, że to swoje przekonanie w znacznej mierze opieram także na wywiadach, których Pan w różnych okresach udzielił, a szczególnie na wystąpieniach publicznych, które można zobaczyć i odsłuchać, jak to niedawne spotkanie z kibicami na Jasnej Górze.
Na portalu S24 było wiele wypowiedzi, na które w ogóle nie warto zwracać uwagi, gdy zna się postawę ludzi kryjących się za różnymi pseudonimami. Były jednak także komentarze innych autorów, które mnie zaskakiwały sporym ładunkiem cynizmu, lekceważenia i autorytatywnej przemądrzałości. Ja nie wejdę w żadne polemiki z tymi autorami, bo nie potrafię sobie wytłumaczyć do końca ich motywacji i niezwykłej twardości słów pod adresem człowieka, który stanął kiedyś u wrót śmierci właśnie w bezpośrednim związku z opisywaną sytuacją. Ja Pana odbieram chyba tak, jak Pan się przedstawia w swoich książkach, wystąpieniach, także w reakcjach na komentarze na tym forum. Uważam, że Pan jest całkowicie szczery, naturalny, nikogo nie udaje – trochę naiwny, ale świadomy własnych pomyłek i łatwo przyznający się do błędów. Zarazem jest Pan gotów do skrajnych poświęceń, bardzo obowiązkowy i zdecydowany w działaniach, także w ryzykownych działaniach, ale motywowanych szukaniem prawdy, która ma służyć Polsce.
Tym mądralom, którzy potrafią wszystko przewidzieć, ocenić, zachowywać się zawsze super-racjonalnie i dzięki tym zaletom nigdy „nie mogą stać się materiałem na łatwe ofiary służb”, chętnie przekazałbym przemyślenie, którymi podzielił się ze mną pewien przyjaciel, starszy ode mnie o całe pokolenie, bardzo inteligentny i bardzo doświadczony. Powiedział mi, że w życiu publicznym pojawiają się różni ludzie, są wśród nich ludzie bardzo mądrzy i sprawni, którzy mają wszystko przemyślane, wiedzą jak organizować innych wokół siebie, jak realizować zamierzenia, jak przewidzieć działanie przeciwników. Są też tacy, którzy są trochę naiwni, niechętnie analizują całość spraw, romantycy skorzy do bohaterstwa, podejmujący się działań, które czasem przekraczają ich siły, ale są gotowymi do wielkich poświęceń szaleńcami. Tacy, jak pułkownik Kozietulski wydający rozkaz do szarży pod Somosierrą: „Naprzód, psiakrew, cysorz patrzy!”. Właśnie ci drudzy najczęściej uruchamiają najważniejsze i przełomowe procesy, które zaznaczają się w historii. Ci pierwsi są niezbędni i bardzo pożyteczni, ale zwykle nie oni są inicjatorami ważnych wydarzeń.
Panie Wojciechu!
Powiedziawszy to co powyżej, muszę z całą szczerością przyznać się, że czytając Pana książki zawsze miałem wątpliwości dlaczego wybrał Pan literacką formę narracyjnej powieści, dla przedstawienia spraw, które powinny być raczej opisane jako prosta relacja uczestnika i świadka. Już podczas czytania miałem silne wrażenie, że to wszystko jest w jakiś sposób przez tę literacką formę łagodzone, bo w naturalny, a nawet podświadomy sposób czytelnik może przyjmować, że są w tym elementy fikcji. Przeglądając te „zapożyczone” fragmenty, którymi Pana tak mocno molestują, odnajdywałem w nich właśnie te, które w trakcie czytania Pana książek chętnie bym odrzucał jako niepotrzebne wtręty. Przypuszczam, że Pan wybrał taką formę wyobrażając sobie, że w ten sposób dotrze Pan do szerszej publiczności i to była główna motywacja wprowadzanych „upiększeń”, które stały się powodem przykrych ataków. Jeśli istotnie tak było, to ciekaw jestem, czy ktoś Panu tej motywacji nie podsunął; przypuszczam, że Pan już to rozważał, sięgając pamięcią do tych wspomnień.
Byłbym rad, gdyby odpowiedział Pan na pytanie: „Czy ktoś podjął wysiłki, by odzyskać materiały związane z bł. Księdzem Jerzym, które zarekwirowano Panu podczas rewizji?”
Rozwikłanie tajemnicy tego zabójstwa i tajemnicy smoleńskiej, to dwie najważniejsze sprawy, które zadecydują o naszej przyszłości.
Życzę dużo siły, wielu ciekawych spotkań, pokoju dla całej Pana Rodziny i dalszego, mocnego oparcia się na wierze w Boga.
Jestem emerytowanym profesorem w dziedzinie fizyki jądrowej. Zawsze występuję pod własnym nazwiskiem.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Społeczeństwo