W świąteczny dzień 3-Maja 2017, Prezydent Andrzej Duda zaskoczył wszystkich zapowiadając ogólnonarodową debatę na temat Konstytucji, w której Polacy mieliby się wypowiedzieć, jakich zmian oczekują w zapisach nowej ustawy zasadniczej. Ukoronowaniem debaty miałoby być referendum z pytaniami dotyczącymi różnych zapisów, z których Polacy wybiorą preferowane przez siebie alternatywy. O tym, jak rozwija się ta inicjatywa niewiele można się dowiedzieć na stronie internetowej Urzędu Prezydenta. Zobaczyłem tylko, że wpłynęło ponad tysiąc jednobrzmiących petycji domagających się takiej zmiany art.38, by konstytucja broniła życia od poczęcia do naturalnej śmierci, ale poza tym nie znalazłem niczego. Dzisiaj dopiero słyszę, że NSZZ Solidarność planuje na 25 sierpnia debatę na ten temat z udziałem Prezydenta RP – Piotr Duda podał rękę Andrzejowi Dudzie i tchnął ducha w omdlałą już inicjatywę, ale Bóg jeden wie, czym się to skończy przy dzisiejszych napięciach.
Ja też spróbuję podać rękę Panu Prezydentowi i dołączę swój wstępny głos do debaty konstytucyjnej. Aby zacząć od czegoś bardzo konkretnego, proponuję dwa pytania referendalne, które mogłyby rozstrzygnąć, czy instytucje Rzecznika Praw Obywatelskich i Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji mają być, jak dotychczas, umocowane w konstytucji, czy też mają być z niej usunięte. Od razu wyjaśnię, że jestem za tym drugim rozwiązaniem, bo obie instytucje uważam za zbędne i nadmiernie kosztowne. W szczególności urząd RPO od PRL-owskiego początku z Ewą Łętowską) był zawsze atrapą praworządności w pełnej bezprawia Polsce, a obecny rzecznik podejmuje działania, w których wręcz odbiera Polakom najbardziej podstawowe prawa obywatelskie. Nie miejsce tutaj, by to szerzej uzasadniać, przejdę więc do najważniejszej sprawy, która dotyczy wyboru Polaków - czy wolą ustrój prezydencki, czy parlamentarno-gabinetowy. Chyba nikt nie ma wątpliwości, że cała inicjatywa Prezydenta dotyczy głównie tego rozstrzygnięcia i takie pytanie będzie postawione jako pierwsze pytanie referendum. Od 24 lipca mamy do czynienia z praktycznym testem badającym reakcję opinii publicznej na pomysł umocowania urzędu prezydenta na zdecydowanie silniejszej pozycji, przyznania mu dodatkowych kompetencji i nadania mu prerogatyw przywódcy Narodu.
Rzeczywiście, warto zapytać Naród bezpośrednio raczej, niż śledzić kompletnie niewiarygodne sondaże, wczytywać się w publicystykę komentatorów, czy badać reakcję mediów, zwłaszcza „społecznościowych”, na bieg wydarzeń, w których Prezydent buduje zaskakujący konflikt i domaga się coraz większych uprawnień. Jeśli kiedyś miałem wątpliwości, jaki ustrój byłby lepszy, to dzisiaj dostrzegam ogromne zagrożenie w systemie prezydenckim i poparłbym nawet spore ograniczenie prerogatyw Prezydenta. Patrząc na sylwetki kolejnych Prezydentów RP od 1989 roku, nie widzę żadnej postaci, której można by bez ryzyka powierzyć nieograniczoną władzę w Polsce; w zasadzie poza Lechem Kaczyńskim, który był najbardziej zbliżony do wzoru męża stanu (a takich wrogowie Polski zabijają), wszyscy inni są antywzorem, choć aktualny Prezydent dopiero pracuje na miejsce w tym rankingu. Jestem więc zwolennikiem rozstrzygnięcia dzisiejszego zwarcia w referendum planowanym przez Prezydenta Dudę. Jest wszakże dodatkowa, bardzo ważna rzecz.
Chodzi o stworzenie warunków, by frekwencja w takim referendum nie uczyniła z tego aktu kompromitującej farsy, podobnej do tej, której autorem był poprzedni Prezydent RP. Frekwencja wyborcza, zwłaszcza w referendach, to pięta achillesowa polskiej demokracji. Przyczyny są zapewne bardzo złożone, ale od 1989 roku mieliśmy do czynienia z grupą polityków, którzy uzurpowali sobie tytuł do prowadzenia polskich spraw i różnymi sposobami niszczyli demokrację zanim zdążyła się odrodzić. Wyborcy mieli wszelkie powody, by czuć się zniechęconymi do udziału w udawanej demokracji. Frekwencja dzisiaj wiąże się ściśle z przekonaniem ludzi, że udział w referendum ma sens. Trzeba stworzyć warunki, w których ludzie dostrzegą sens, a więc uznają, że swoim udziałem mogą wpłynąć na rozstrzygnięcia i będą mieć gwarancję, że wynik będzie respektowany.
W związku z tym inicjator referendum – Prezydent RP, powinien jednoznacznie, w podpisanym uroczyście oświadczeniu zadeklarować, że w przypadku gdy ludzie odrzucą wariant ustroju poszerzającego uprawnienia prezydenta, Prezydent z własnej woli, nie czekając na dalsze procedury związane ze zmianą Konstytucji, natychmiast dostosuje działanie swojego urzędu do wariantu ustroju, który wybrał Naród. Tym samym, w razie takiego rozstrzygnięcia referendum, Prezydent powstrzyma się od wszelkich działań hamujących, lub blokujących dobrą zmianę, której przeprowadzenie Naród powierzył większości parlamentarnej i politykom o sprawdzonej dojrzałości politycznej, kompetencjach i bogato udokumentowanych wcześniejszych zasługach. W ten sposób referendum byłoby bezpośrednim zastosowaniem art. 4 Konstytucji RP, określającym Naród jako jedynego suwerena Rzeczypospolitej, z którego mocy zostałby też zgaszony niebezpieczny konflikt rysujący się na szczytach władzy.