Jest wiele znakomitych opracowań, w których znawcy stosunków polsko-żydowskich dokumentują szczegółowo różne wydarzenia z historii tych relacji. Zagłębianie się w te dokumenty i konfrontacja faktów z niesprawiedliwymi oskarżeniami formułowanymi przez środowiska żydowskie, zwykle budzi u Polaków oburzenie, a później rodzi się poczucie bezsilności. Trudno jednak znaleźć teksty podsumowujące całą sytuację i proponujące możliwą odpowiedź na pytanie, jak wobec tego Polacy mają się zachować.
W 2002 roku zdobyłem się na takie podsumowanie i napisałem obszerny artykuł opisujący stan rzeczy z punktu widzenia współczesnego Polaka, który dysponuje własnymi obserwacjami i doświadczeniami, a nie jest historykiem. Tekst ten pojawiał się w wielu miejscach w Internecie, ale potem znikał. Podaję link, który akurat łatwo dzisiaj znalazłem:
https://piotrbein.wordpress.com/2012/11/30/prof-rafal-broda-zydzi-i-polacy-po-prostu-nie-pasujemy-do-siebie/
Poniżej przytaczam końcowy fragment tego artykułu, w którym rozważam możliwą odpowiedź na pytanie, które jest w tytule notki, a znowu staje się bardzo aktualne.
……………………
Rodzi się zatem pytanie – jak my Polacy mamy się w tej sytuacji zachować? Jak mamy na to wszystko odpowiedzieć, by przerwać ciąg prowokacji, które stale pogarszają polsko-żydowskie relacje?
Na pewno nie możemy się poddawać prowokacjom, trzeba więc unikać wchodzenia na drogę wzajemnych oskarżeń i awantur. Nie możemy przecież w odpowiedzi na kłamstwa o Jedwabnem domagać się, by w całej Polsce, w miejscu każdej katowni UB wmurować tablicę z nazwiskami zbrodniarzy żydowskich, którzy torturowali i zabijali najlepszych polskich patriotów, mimo że byłoby to zgodne z logiką drugiej strony. Musimy postępować inaczej, by okazać swoją zdolność do miłosierdzia, naszą gotowość do częściowej rezygnacji ze sprawiedliwości. Nie wolno nam jednak rezygnować z prawdy, a okazanie miłosierdzia musi być poprzedzone gotowością drugiej strony do zmiany postępowania. Na to się jednak dzisiaj nie zanosi i trzeba cierpliwie czekać.
Dzisiaj natomiast musimy uznać, że wielowiekowe doświadczenie naszego współżycia z Żydami po prostu się nie udało, że jest coś co sprawia, że do siebie nie pasujemy. Gdy analizujemy własną postawę, to mamy prawo powiedzieć, że nie ma w historii ludzkości podobnego przykładu, by inny naród dał od siebie drugiemu narodowi tyle, ile Polacy dali Żydom. Jeżeli więc nawet to nie przyczynia się do zmiany nastawienia, jeżeli nie ma elementarnej wdzięczności, a są fałszywe i niesprawiedliwe oskarżenia, jeżeli nie ma przeproszenia, a są niekończące się pretensje i w ślad za tym obłędne, często bezczelne żądania, to…., ….to trzeba powstrzymać emocje i nie wystawiać drugiej stronie rachunku, w którym nawet nie jesteśmy w stanie wycenić ani własnych zasług, ani krzywd. Trzeba postąpić tak, jak postępuje się w stosunkach międzyludzkich, gdy pojawiają się autentyczne trudności i wyczerpane są wszystkie racjonalne możliwości ich przezwyciężenia – trzeba się rozstać, nie zamykając drogi do zmiany tego stanu rzeczy w przyszłości. Trzeba więc zamrozić wszelkie kontakty ze zorganizowanymi środowiskami żydowskimi, które realizują obecną linię, trzeba odsunąć z polskiego życia publicznego wszystkie osoby, które obrażając nas świadomie budują niechęć do Żydów. Takiego podejścia nie wolno zadekretować, a tym bardziej instytucjonalizować – to należy realizować praktyką powszechnego bojkotu. Jednocześnie trzeba otwierać się na wszelkie pozytywne objawy, które obiecują wejście na drogę Prawdy i tworzenie warunków do harmonijnego współżycia. W takiej sytuacji szczególnie ważnym zadaniem musi być pielęgnowanie kontaktów i przyjaźni z Polakami, którym świadomość i duma z własnych żydowskich korzeni nie przeszkadza identyfikować się w pełni z Polskim Narodem. Bardzo chciałbym, by ktoś znalazł lepsze rozwiązanie – to rozwiązanie musi jednak uwzględniać pilną potrzebę przełomu. Dzisiejsza sytuacja nie może już trwać – nasz drugi policzek jest bardzo obolały, a trzeciego naprawdę nie mamy.
Kraków, 25 sierpnia 2002