Krispin Krispin
346
BLOG

Jaki las? Jakie liście? Liście zwrotne!

Krispin Krispin Biznes Obserwuj temat Obserwuj notkę 1

Chcie-liście? To macie. I nie w tomacie to skumbrie. Ale Donald w całej okazałości. Trudno się oderwać od tego tematu przewodniego (przewodniczącego nawet) ostatnich godzin i dni, czyli zapowiadanego od dłuższego czasu powrotu, w który do końca nie wierzyłem, aliści się ziścił. A o co chodzi z tymi liśćmi? To nawiązanie do myśli Chestertona z opowiadania „Złamana szabla” („Przygody księdza Browna”). Ksiądz Brown odpowiada na pytanie: „gdzie mądry człowiek ukryje liść?”. „W lesie”. To oczywiste, ale... alle... alee... jeśli nie ma lasu? „Mądry człowiek zasadzi las, żeby ukryć w nim liść”. Jaki liść chce teraz ukryć Donald i co będzie tym lasem?


...te „obwodnice w Markach” i inne wynalazki, to był tylko las, w którym pan premier próbował przemycić listek w postaci „Inwestycji Polskich”. (Stanisław Michalkiewicz)


Poprzednio – zdaniem red. Michalkiewicza, wyrażonym w tydzień po tzw. drugim expose premiera Tuska (12 października 2012), mimo że było to de facto trzecie expose – tym liściem była właśnie instytucja pod nazwą „Inwestycje Polskie”, rodzaj nad-ministerstwa, przeznaczonego do koordynacji inwestycji państwowych funduszy, ogromnych funduszy. Budżet tej instytucji, wynoszący ok. 40 mld złotych, miał pochodzić ze zrzutki ze spółek z udziałem Skarbu Państwa[1]. Bystry redaktor Michalkiewicz podejrzewał, że „Inwestycje Polskie” to może być miejsce „żerowiska dla ubowniczków młodych”, pewnego rodzaju „przebłagalnym darem dla bezpieczniackich watah”.

Nie trzeba było długo czekać, żeby ten pomysł, z tzw. „drugiego expose”, nabrał realnych kształtów. Już w styczniu 2013 roku Gazeta Wyborcza w artykule Andrzeja Kublika (nie mylić z Agnieszką Kublik) – jeszcze pełna rządowych ogłoszeń i bogata w prenumeraty – obwieszczała wszem i wobec, że powstała spółka Ministerstwa Skarbu pod nazwą Polskie Inwestycje Rozwojowe SA i będzie ona decydować o finansowaniu konkretnych projektów z rządowego programu "Inwestycje polskie" (mimo że rząd Tuska nie sprecyzował, jakie są priorytety tego programu i czym konkretnie miałaby się zajmować ta spółka, prócz mglistych zapowiedzi o „inwestowaniu strategicznym” w sektorach związanych z energetyką, infrastrukturą przemysłową i telekomunikacją). Kredyty na poszczególne projekty miał przyznawać Bank Gospodarstwa Krajowego. Ówczesny minister skarbu Mikołaj Budzanowski (następca Aleksander Grada w drugim rządzie Tuska) zapowiadał, że prezesem tej spółki zostanie „ekspert z wieloletnim doświadczeniem bankowo-inwestycyjnym”. I nawet się nie pomylił.

Na stanowisko prezesa PIR powołano człowieka, który ukończył studia bankowe w Wielkiej Brytanii i uzyskał dyplom z bankowości międzynarodowej w The Chartered Institute of Bankers w Londynie. W wieku 23 lat (1983) zatrudnił się w Grindlays Bank. Po przejęciu banku przez Australia and New Zealand Banking Group pracował w nim do 1991 r. Potem pracował także w Citibank (Londyn), ING Bank (już na stanowiskach zajmował kierowniczych), ABN AMRO[2] Bank Polska (w zarządzie, potem został prezesem zarządu banku i szefem Grupy ABN AMRO na Polskę), Banku BPH (wiceprezes zarządu), BRE Banku (prezes), Domu Maklerskim Money Makers (szef Rady Nadzorczej) oraz Aviva Towarzystwie Ubezpieczeń na Życie SA (członek Rady Nadzorczej). Był nim Mariusz Grendowicz, którego życiorys w Wikipedii (jak wielu innych możnych tego świata) zaczyna się od czasu studiów. Dzięki temu istnieje podejrzenie, że może urodził się w Polsce, bo studiował ekonomikę transportu na Uniwersytecie Gdańskim[3].

W tym samym 2013 roku państwowa spółka, którą kierował Mariusz Grendowicz, podpisała list intencyjny w sprawie udziału w funduszu China-CEE Investment Cooperation Fund (ICF). A więc instytucja, która miała inwestować w firmy polskie, aby ułatwić im rozwój, aby wspierać innowacyjność i przedsiębiorczość krajową, wspierać wzrost polskiego PKB i tworzenie nowych miejsc pracy, postanawia inwestować w fundusz, który będzie inwestować w Europie Środkowo-Wschodniej. Na dodatek prezes oświadcza, że to „jeden z trzech filarów naszej strategii, obok inwestycji w zupełnie nowe projekty oraz modernizacje”[4]. Zachwyca się możliwością dużego zarobku w związku z tą współpracą z ICF. Brzmi to trochę jak radość giełdowego spekulanta podczas hossy. To pięknie, że ICF dysponuje dużym kapitałem i miło, że „jednym z najważniejszych jego założeń będzie zainwestowanie co najmniej połowy zgromadzonych pieniędzy w Polsce i na Węgrzech”[4], ale kto miałby kontrolować, jakie środki i komu taki fundusz użycza? Jednym z trzech filarów spółki Skarbu Państwa jest wyrzeczenie się kontroli nad częścią dysponowanych przez nią funduszy inwestycyjnych, na dodatek pochodzących z „rodowych sreber”, czyli drogocennych spółek Skarbu Państwa[1]. Ciekawe.

Pod koniec roku 2013 podano do wiadomości informację, że PIR zainwestują miliony w światłowody[5]. Partnerem tej inwestycji w obszarze FTTH była notowana na Giełdzie Papierów Wartościowych, prywatna spółka Hawe. Technologia FTTH (fiber to the home) to po prostu doprowadzenie sieci światłowodowej do mieszkań użytkowników w całej Polsce. Szacowano, że w ciągu 11 lat uda się wykonać 1,22 mln przyłączeń. Początkowe plany (do 2019 r.) zakładały, że wartość nakładów inwestycyjnych wyniesie 560 mln zł. Zaangażowanie finansowe Hawe i PIR na zbliżonym poziomie (120-130 mln zł) plus kredyt bankowy (ok. 250 mln zł) i kredyt dostawców infrastruktury (ok. 60 mln zł). Docelowo miała być powołana do życia spółka, której akcjonariuszami miały zostać PIR i Hawe (z pakietem kontrolnym ponad 50% udziałów).

Prezesem Hawe był wówczas Krzysztof Witoń, który wcześniej piastował funkcje: wiceprezesa (2005-2007) ukraińskiego operatora telekomunikacyjnego UMC (obecnie Vodafone Ukraine), prezesa operatora telekomunikacyjnego Exatel (2006), pełnomocnika zarządu Orange Polska (dawniej E.Wed... pardon, dawniej Telekomunikacja Polska), a w kwietniu tego roku został prezesem zarządu spółki IPT Fiber (należącej do grupy InPhoTech), w której zajmuje się przygotowaniem i produkcją polskich światłowodów wielordzeniowych[6]. Dlaczego odwołano go z funkcji prezesa spółki Hawe? Spółka nie wyjaśniła przyczyn tej zmiany. Jednak w jakiś sposób łączy się to z... aferą podsłuchową („Sowa i przyjaciele”), w której skompromitowało się wielu polityków PO. Skutkiem postawienia zarzutów ówczesnemu głównemu akcjonariuszowi Hawe, Markowi Falencie, była sprzedaż jego udziałów w spółce. POmniejszy POtomek wielkiego pisarza ujawnił na „taśmach prawdy” w rozmowie z prezesem NBP Markiem Belką, że PIR to „pták, zadek a hromada kamenů” (pozwalam sobie zacytować wariant czeski tego barwnego powiedzonka). Projekt budowy sieci światłowodowej Hawe z PIR rozwiał się jak dym. Jeśli to był dym, który zawierał CO2... to może i dobrze.

„27 marca 2018 r. Komisja Nadzoru Finansowego wydała decyzję bezterminowo wykluczającą akcje spółki Hawe SA z siedzibą w Warszawie z obrotu na rynku regulowanym prowadzonym przez Giełdę Papierów Wartościowych w Warszawie SA oraz nakładającą na Hawe SA karę pieniężną w wysokości 700 tysięcy złotych. Powodem było między innymi kilkukrotne naruszenie przez Hawe S.A. ustawy o ofercie publicznej, m.in. poprzez nieprawidłowości w publikacjach raportów bieżących i okresowych. Od 2018 roku akcjonariusze bezskutecznie domagają się wydania odcinków zbiorowych akcji. Na wniosek Akcjonariuszy toczą się w tej sprawie postępowania przed organami ścigania. W opinii Akcjonariuszy Zarząd HAWE S.A. od wielu lat uniemożliwia realizację ich praw”[7]. Roszczenia dotyczące poręczonych zobowiązań kredytowych sięgają kilkudziesięciu mln zł[8]. I jeszcze wisienka na tym torcie: półtora roku temu Hawe Telekom Sp. z o.o. (spółka w restrukturyzacji) znalazła się w wykazie podmiotów podlegających ochronie (rozporządzenie w tej sprawie wydała Rada Ministrów 23 grudnia 2019 r.) i figuruje na jednej liście obok takich firm jak Grupa Azoty, Emitel, innogy Stoen Operator, KGHM Polska Miedź, Polski Koncern Naftowy ORLEN, PKP Energetyka, Tauron Polska Energia czy TK Telekom[9]. Bardzo ciekawe.

Ale wróćmy jeszcze do roku 2013. Już na starcie mówiło się, że spółka Polskie Inwestycje Rozwojowe będzie uczestniczyć jako mniejszościowy inwestor w przedsięwzięciach, które uzna za rentowne. A wiec nie takich, które uzna za korzystne dla rozwoju kraju, regionu czy miasta, ale te... rentowne? Spółka, która miała ożywiać istotne dla rozwoju gospodarki sektory, tworzyć miejsca pracy od razu zakładała, że będzie zarabiać, a „rentowność powinna wynosić od 8% do 9%”. Skąd tak wysokie kryteria rentowności?


Dla miasta czy firmy, która dostaje takiego inwestora (inwestycje od 50 do 750 mln zł) korzyści są oczywiste – ma zastrzyk kapitału, który nie powiększa jej długu. Pieniądze z PIR mogłyby posłużyć na wkład własny do pozyskania funduszy unijnych. Ale resort skarbu chce żeby większościowy udziałowiec czyli np. miasto wykupił po kilku latach udziały PIR. Szanse, że zadłużone po uszy biedne miasta, takie jak Wałbrzych, będą miały za 5 lat pieniądze, są jednak niewielkie. Pieniądze z PIR trafią więc raczej do dużych metropolii.[10]


Podobnie rzecz wyglądała z kredytami z BGK, gdzie rentowność projektów zakładano niższą, ale... nie mniejszą niż 5%. „W dzisiejszych warunkach nawet elektrownie nie trafią do programu. W handlu hurtowym prąd jest dzisiaj rekordowo tani i jest go dosyć. Firmy opóźniają więc plany rozpoczęcia budowy nowych siłowni, bo z ze słupków wychodzi im, że budowa się po prostu nie opłaca. (...) Energetycy zastanawiają się, czy w takiej sytuacji program ma w ogóle sens... przecież miał służyć na finansowanie projektów ważnych dla państwa, które mają problemy z pozyskaniem pieniędzy właśnie ze względu na niską rentowność”[10]. Tak to wyglądało i może wyglądać znowu w kartonowym państwie Tuska.

W roku 2015 już po zmianie na fotelu prezesa PIR i odejściu Mariusza Grendowicza (chciałoby się powiedzieć „śpieszmy się kochać”... prezesów banków, oni tak szybko odchodzą). Plany, jak to plany, bardzo ładnie wyglądają na papierze. Zwykle ładnie, choć nie zawsze idealnie – jak widać powyżej. A co w rzeczywistości, w realu – jak zapytałby ktoś znacznie młodszy? Jeszcze przed upływem trzech lat działalności PIR pisano o mizernych efektach. „Założenia były ambitne. Już w trakcie działalności PIR okazało się, że projektów prywatnych jest raptem kilka, a i tak współdecydować muszą o nich bądź państwowe instytucje, bądź samorządy, niechętne do współpracy z biznesem. Na drodze stanęły też nieznowelizowane ustawy. Nie lepiej było z projektami spółek Skarbu Państwa”[11].

Na swojej stronie internetowej PIR szacował, że polska gospodarka do 2020 roku wymagała inwestycji infrastrukturalnych na kwotę 400-500 mld złotych, zaznaczając jednocześnie, że każdy 1% PKB przeznaczony na infrastrukturę to potencjalny wzrost gospodarczy o 0,4% w chwili rozpoczęcia inwestycji, a 1,5%. po jej zakończeniu. Tymczasem stan działań PIR na koniec 2015 roku wyglądał bardzo mizernie: projekt z Lotosem (2,2 mld zł), umowa z Tauronem (blok elektrociepłowni Łagisza w Będzinie za 1,5 mld zł), projekt modernizacji akademików w Krakowie (100 mln zł) i kolejnych 11, wstępnie zaakceptowanych umów”[11]. W sumie mniej niż 10 mld zł. W tym tempie zainwestowanie 500 mld zajęłoby 50 lat, a w najlepszym wypadku trwałoby co najmniej do 2050 roku – może to ucieszyć jedynie Szymka24 Ho-ho-łownię (na razie łowi posłów, czyli jest „rybakiem ludzi” – takie biblijne).


image


W tym samym 2015 roku ówczesny prezes BGK, Dariusz Kacprzyk (śpieszmy się kochać prezesów banków... bo już rok później prezesem tego banku nie był) wspominał o 1 mld zł zainwestowanym w Fundusz Mieszkań na Wynajem. W ramach tego programu BGK zakupił rok wcześniej w Poznaniu 124 mieszkań i miał kontynuować tego typu zakupy w Trójmieście i Krakowie (ciekawe, że to akurat bastiony PO, ale to chyba przypadek). Pomysłodawcy owego Fundusz mieszkań na Wynajem uważali, że zapewni on „atrakcyjną konkurencję dla prywatnego rynku najmu” i – uwaga, wszystkie światła ma scenę: „przyczyni się do zwiększenia mobilności Polaków”. Konia z rzędem temu, kto wykaże, jak korzystnie wpłynęły te inwestycje na rynek najmu mieszkań i mobilność Polaków. Ktoś w ogóle coś słyszał o tym programie? Ja nie. Ale to też pewnie przypadek.

Pod koniec 2015 roku pojawiły się pytania, czy Polskie Inwestycje Rozwojowe są… polskie? Wyjątkowo ciekawe pytanie. Można powiedzieć, że elektryzujące (czytaj: energetyzujące). W swoim tekście wPolityce.pl[12] Maciej Małecki, były poseł PiS, wiceprzewodniczący Komisji Energii i Skarbu Państwa, a obecnie sekretarz stanu w Ministerstwie Aktywów Państwowych (od 2019), informuje o kontrowersjach związanych z finansowaniem przez PIR inwestycji, w których wykonawcami są... głównie firmy zagraniczne.


Według informacji pojawiających się w mediach BGK miał wesprzeć budowę, której głównym wykonawcą jest francuska firma Eiffage, a jako najemców wybiera się Carrefoura oraz Leroy Merlin. Zlecenia na budowę miały dostać także francuska wypożyczalnia maszyn budowlanych Kiloutou oraz francuska wypożyczalnia kontenerów Cointainex. (...) Francuski koncern EDF miał wybudować elektrociepłownię gazową w Toruniuza za 550 mln zł. Ale aż 275 mln tej kwoty wyłożyć ma PIR S.A. ze środków BGK. Ta ostatnia sprawa jest bardzo bulwersująca nie tylko ze względu na kwotę, ale również na fakt, że wsparcie elektrociepłowni EDF stanowi faktyczne zastąpienie innej inwestycji ciepłowniczej w Toruniu, realizowanej przez polski kapitał. Chodzi o dofinansowanie toruńskiego odwiertu geotermalnego, który może dać ciepło 40 tysiącom mieszkańców Torunia. Mimo tego rząd PO-PSL brutalnie zerwał umowę z Fundacją Lux Veritatis podpisaną wcześniej przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.[12]


I jeszcze jedna, z pozoru drobna sprawa, o której wspominałem już (patrz obrazek). Chodzi o finansowanie projektu modernizacji zespołu akademików Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego (ok. 100 mln zł). Okazuje się, że tu też beneficjentami są wyłącznie firmy zagraniczne.


Koszty przebudowy akademików oraz ich utrzymania poniesie spółka specjalnego przeznaczenia (SPV), w której partnerami obok PIR S.A. (udziałowiec większościowy) są BYPolska Property Development S.A. (grupa Bouygues) oraz Cofely Services sp. z o.o. (grupa GdF Suez), czyli podmioty francuskie. Co najciekawsze, to właśnie grupa Bouygues, za pośrednictwem spółki Karmar S.A. odpowiedzialna będzie za realizację robót budowlanych, natomiast Grupa GdF Suez poprzez spółkę Cofely Services Sp. z o. o. za pełnienie funkcji operatora odpowiedzialnego za bieżące utrzymanie i remonty infrastruktury do 2039 roku[12].


To się chyba nazywa „niewidzialna ręka rynku”? Cała kasa z tej inwestycji prosto do spółek zagranicznych. Ciekawy „przypadek”. To dokładnie tak jak w lesie – jest zielono i ładnie, cisza i bezruch – nie licząc liści poruszanych powiewami wiatru, ale... alle... alee... kiedy pochylimy się i, nie daj Boże, weźmiemy do ręki lupkę, widzimy, że na ziemi toczy się intensywne życie. Małe dróżki są uczęszczane, praca wre, mniejsze i większe elementy są transportowane, buduje się tu i tam, to i owo, i jest kolorowo...

Tę „niewidzialną rękę rynku udało się uchwycić w raporcie NIK. „Od początku nad tym przedsięwzięciem [chodzi o PIR] zaciążyła niestety niekompetencja przemieszana z nieodpowiedzialnością, stąd zmiany koncepcji funkcjonowania, prezesów i członków zarządu. Jak wynika z raportu pokontrolnego NIK PIR, podpisał umowy na finansowanie inwestycji na kwotę zaledwie 1,6 mld zł”[13]. W raporcie NIK czytamy: „sposób przygotowania i realizacji tego programu nie zagwarantował osiągnięcia efektów w wysokości zaplanowanej na rok 2015”. Miała to być, wspomniana na początku kwota 40 mld zł (do końca roku 2015). Czyli teoretycznie miało być ekstra, a wyszło... jak zwykle. Jak to w państwie teoretycznym.

W roku 2016 PIR został przekształcony w Polski Fundusz Rozwoju[14]. Jak informowało w marcu tego samego roku Ministerstwo Rozwoju, zmiana statutu spółki była połączona ze zmianą celu strategicznego, którym stało się wspieranie rozwoju społeczno-ekonomicznego Polski.


Stając na czele Platformy miałem świadomość ograniczeń jakie każdemu z polityków narzucają mechanizmy demokratyczne. (...) Dlatego zmuszony byłem do składania kompletnie irracjonalnych obietnic, czy opowiadania bajek o zielonych wyspach... (Chłodny Żółw, Salon24, 2012)


PIR to jedna z wielu bajek z mchu i paproci, które opowiadał Donald Tusk będąc premierem. Może dlatego rozwiał się jak dym z komina Baby Jagi. Były premier, kibic piłkarski, ma zamiłowanie do rekordów. Rekordowa była długość pierwszego expose z 2007 r. (ponad 3 godziny!!!... pozazdrościć mógłby nawet Fidel Castro), zawarł w nim rekordową liczbę obietnic. Zrealizował z nich rekordowo mało, ale to już temat na inny artykuł.

Na koniec piosenka. Optymistyczna, a nawet wesoła, jakże by inaczej...

„Szumi dokoła las,

Czy to jawa czy sen

Co ci przypomina?...”

...co ci przypomina Tusk powracający ten? Mnie przypomina Las Birnam. Czy zbliży się do Tuska? Skądże. Przecież las nie może ruszyć z miejsca. Nie zbliży się do Tuska, bo on już jest w lesie. A w lesie dużo liści. Aliści ci u nas dostatek – napisałby może Sienkiewicz. Zuzanna lubi je tylko (nie tylko?) jesienią. Kim jest Zuzanna? Odpowiedzi szukaj w lesie.


-- -- -- -- -- 

[1] W styczniu 2013 r. Rada Ministrów przekazała wkład kapitałowy na realizację tego pomysłu: 11,39% akcji PGE S.A (z posiadanych przez Skarb Państwa ok. 62% akcji), 8,36% akcji PKO BP S.A. (z posiadanych przez Skarb 40,99% akcji), 10,10% akcji PZU S.A. (35,18% akcji w rękach Skarbu Państwa) oraz cały pakiet akcji Skarbu Państwa w spółce CIECH S.A. (37,90%). Akcje te miały wtedy wartość ok. 11 mld zł.

[2] Ostatnio państwowy bank holenderski ABN Amro zawarł ugodę z prokuraturą, na mocy której zapłaci 480 mln euro kary za udział w procederze prania brudnych pieniędzy. Wcześniej wysoką karę (775 mln euro) musiał zapłacić holenderski ING Bank – nie za finansowanie kampanii reklamowych z Markiem Kondratem, ale za niedostateczne zabezpieczenie, umożliwiające przestępcom pranie setek milionów dolarów przy użyciu kont w tym banku (w latach 2010-2016).

[3] Wikipedia: Mariusz Grendowicz 

[4] Polskie Inwestycje Rozwojowe ruszają z Chińczykami

[5] Polskie Inwestycje Rozwojowe zainwestują miliony w światłowody 

[6] Nowy prezes IPT FIBER pokieruje wdrożeniem polskich światłowodów wielordzeniowych 

[7] Wikipedia: Hawe Spółka Akcyjna 

[8] Roszczenie o zapłatę poręczonych zobowiązań kredytowych 

[9] Wykaz podmiotów podlegających ochronie oraz właściwych dla nich organów kontroli.

[10] Polskie Inwestycje Rozwojowe nie rozwiną energetyki?

[11] Obserwator Finansowy: Polskie Inwestycje (niezbyt) Rozwojowe 

[10] Polskie Inwestycje Rozwojowe nie rozwiną energetyki?

[13] NIK o spółce Polskie Inwestycje Rozwojowe, że to jednak ... kamieni kupa

[14] Wikipedia:Polski Fundusz Rozwoju 

Krispin
O mnie Krispin

Jestem Polakiem. Jestem chrześcijaninem. Czy tak samo, czy bardziej? Jestem osobą myślącą. To ja, Krispin z Lamanczy. PS. Nie wierzę w przypadki.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka