Krokodyl Giena Krokodyl Giena
3503
BLOG

Zatoka Czerwonych Świń

Krokodyl Giena Krokodyl Giena Polityka Obserwuj notkę 6

Bezczelność czerwonych świń jest doprawdy zadziwiająca. Będąc pośrednio lub bezpośrednio u władzy dokonują przekrętów, zaś później gdy ta władza umyka im oburzają się, że ktoś ma czelność dobierać im się do skóry. Ot, pierwszy przypadek z brzegu: sprawa mafii węglowej. Robienie z siebie politycznych ofiar to strategia dość już oklepana, jednak, sądząc po wynikach ostatnich wyborów, dość skuteczna.

 

W tym wpisie rozważamy inną z takich spraw, czyli kwestię Zatoki Czerwonych Świń (właściwie powinienem pisać chyba z małej). Temat ostatnio stał się znowu aktualny po doniesieniach prasy na temat „inwigilacji” tow. Szmajdzińskiego przez „reżim kaczystowski”. Rasio Zet, a po nim inne media donoszą (http://wiadomosci.onet.pl/1688755,11,1,1,,item.html):

 

„Jerzy Szmajdziński był podsłuchiwany. Przeprowadzono także operację niejawnego przeszukania jego domu - funkcjonariusze przeszukali mieszkanie Szmajdzińskiego w czasie jego nieobecności. ABW zajęła się jednym z liderów lewicy po tym jak media doniosły, że w latach 1996 - 1998 kupił mieszkanie za cenę z 1990 roku.”

Tyle Onet. Przypomnijmy całą sprawę, bo Onet i jemu podobne media najwyraźniej liczą na to, że ciemny lud ma pamięć dobrą, ale krótką.Na początku lat 90-tych śmietanka postkomunistycznych polityków kupiła sobie mieszkania na warszawskim Wilanowie (przy ulicy Wiktorii Wiedeńskiej, dla jeszcze nie obeznanych podaję link do mapki: http://maps.google.com/maps?f=q&hl=en&q=Warsaw,+Poland&layer=&ie=UTF8&z=17&ll=52.169648,21.074073&spn=0.002928,0.010815&t=h&om=1).Z racji tego, że osiedle jest głównie zamieszkane przez czerwone towarzystwo jest ono nazywane Zatoką Czerwonych Świń.

Otóż cała sprawa wypłynęła po artykule w Dzienniku w 2006 roku. Podaję za portalem  http://www.money.pl/archiwum/wiadomosci/artykul/sld;mieszkanie;w;warszawie;za;2;tys;zl;to;normalne,124,0,192892.html:

 

Według "Dziennika" przy sprzedaży mieszkań pod koniec lat 90. zastosowano wyceny z roku 1990, a dodatkowo kupujący uzyskali wysokie rabaty. Gazeta napisała, że mieszkania te były przydzielane politykom jako służbowe przez Urząd Rady Ministrów jeszcze w czasach PRL.

Jak podaje gazeta, Kwaśniewscy za 1235 zł wykupili w 1998 r. 77- metrowe mieszkanie. Aleksander Kwaśniewski był wówczas prezydentem. Rok wcześniej, w czasie gdy był szefem MSWiA wykupił mieszkanie Leszek Miller. Za 93 metry zapłacił 1378 zł. W 1994 r. wykupił mieszkanie ówczesny marszałek Sejmu - Józef Oleksy. 113 metrów kosztowało go 1803 zł. Jerzy Szmajdziński nabył w 1997 r. 84-metrowy lokal za 1340 zł. Był wówczas wiceszefem SdRP.

 

Sprawa wydaje się być dość oczywista. Czerwoni wykorzystując „rentę władzy” kupili za ułamek wartości mieszkania wybudowane na koszt państwa. Przyjrzyjmy się jak czerwone świnie bronią się. Czytamy na łamach trybuny już nie ludu (http://www.trybuna.com.pl/n_show.php?code=2006101603):

 

(...) pokazujemy dowód wpłaty dokonanej przez Millerów: w dniu 28 czerwca 1990 roku wpłacili oni na konto Urzędu Dzielnicowego Warszawa-Mokotów 13 782 713 zł. Nie płacili więc „w latach 1996-1998”, jak twierdzi „Dziennik”, który „wybrał prawdę”, „cen z roku 1990”, tylko w roku 1990 zapłacili cenę z roku 1990! Nie zapłacili za swoje mieszkanie „ceny będącej równowartością połowy metra kwadratowego”, tylko cenę trzynaście razy większą niż ówczesna średnia krajowa. Taką im wyznaczyli rzeczoznawcy powołani przez ówczesne władze Mokotowa. Prawicowe, żeby „Dziennik”, „który wybrał prawdę”, nie musiał już sam niczego „ustalać”.

 

Proszę bardzo co za bezczelność. W roku 1990 zapłacili Millerowie aż 13 782 713 zł, czyli aż 13-krotną „średnią krajową”! O jakiej „średniej krajowej” mówimy? Średnia płaca? Miesięczna? Roczna? Dla zaciemnienia towarzysze nie uściślili. No dobrze. Patrzymy do GUS-u i już wiemy. To średnia płaca krajowa. 13-krotność średniej płacy miesięcznej obecnie, to powiedzmy ok. 35 tys. zł. Jasne, mieszkanie 80-metrowe za 35 tys. złotych? Uwzględniając nawet fakt, że rynek mieszkaniowy był wtedy bardzo nierozwinięty ta cena jest po prostu śmieszna. Owszem, Dziennik nie wykazał się w tym miejscu rzetelnością i nie napisał, że czerwone świnie zapłaciły de facto w roku 1990, ale to absolutnie nie przeczy tezie, że to „kupno” mieszkań na Wilanowie to niezły przekręt.

 

W specjalnym oświadczeniu Kwaśniewskich, Millerów, Oleksów i Szmajdzińskich czytamy:

 

"Skandaliczna manipulacja gazety niemieckiego koncernu Springera polega na pominięciu informacji o denominacji złotego oraz wiadomości, że wykup mieszkań odbył się na takich samych i powszechnie obowiązujących zasadach, jak w stosunku do wszystkich mieszkańców Warszawy nabywających wówczas lokale komunalne."

 

Co ma do tego denominacja złotego? 13-krotność, to 13-krotność, jednostki nie mają tu żadnego znaczenia. I jeszcze jedno, proszę zwrócić uwagę na wyrażenie „lokale komunalne”. Otóż, większości ludzi lokal komunalny kojarzy się raczej z odrapanymi, zdewastowanymi kamienicami budowanymi w latach 60-tych. Czy „lokale komunalne” zakupione przez towarzyszy to właśnie takie cuda? Otóż zatoka czerwonych świń została zbudowana pod koniec lat 80-tych, więc towarzysze kupowali swoje „lokale komunalne” jako praktycznie nowe. Bezczelna manipulacja.

 Towarzysz Szmajdziński tłumaczył się kilka dni temu tak:

Wicemarszałek Sejmu jeszcze raz tłumaczył, że mieszkania nie kupił po korzystniejszej cenie. Jak wyjaśnił, było to mieszkanie komunalne zakupione w 1991 roku, jeszcze przed denominacją złotego. Natomiast akt notarialny kupna został podpisany w 1997 roku, a w dokumencie wpisano cenę mieszkania po denominacji.

 

Stara śpiewka uzgodniona z innymi towarzyszami już ponad rok temu. Bezczelność też cały czas ta sama. Znowu bajki o denominacji i „komunaliźmie” mieszkań.

 I jeszcze:

Jego zdaniem [Szmajdzińskiego], do wyjaśnienia sprawy zakupu mieszkania podsłuchy i przeszukanie mieszkania nie były konieczne. Wystarczyło przejrzeć dokumenty, m.in. akt notarialny. "Chodziło o cel polityczny" - ocenił. Dodał, że nie jest tym zaskoczony. "Przez ostatnie dwa lata mieliśmy do czynienia z przestępczą działalnością w wielu przypadkach" - podkreślił.”

 Otóż towarzyszu Szmajdziński. My wiemy, że wasze przekręty mogły być dokonane zgodnie z prawem. Podobnie jak całe uwłaszczenie się nomenklatury było w dużej mierze zgodne z ustawami Wilczka. To jednak nie oznacza, że nie mogliscie być na celowniku ABW. Jeśli towarzyszu nazywacie takie działania PiS-u „politycznymi”, to jest to na pewno polityka jak najbardziej słuszna.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka