Pokochali ostatnio (jakos tak od niedzielnego wieczoru) PiS-iaczkowie Konfederatów miłością gorącą i namiętna.
I przestali byc nagle Konfederaci przyjaciolmi Putina i wrogami USA
I wspolne z Konfederatami PiS-iaczkowie wartości odkrywac zaczeli i wspolnemu wrogowi wespol z Konfederatami by dokopac chcieli.
A brutalna polityczna prawda jest taka:
Trzaskowski (PO/KO) może Konfederatom skoczyć obunóż. Krzywdy im nijakiej nie zrobi, bo nie ma takiej mozliwosci.
A co najwazniejsze: elektoratu im nie zabierze. Za duze roznice ideowe.
Zupelnie inaczej jest w przypadku Dudy (PiS). PiS-iaczkowie przez lata trzymali Konfederatow pod butem wmawiajac publice wszystkimi propagandowymi kanalami, ze na Konfederatow glosowac sie "nie oplaca", ze lepiej oddac glos na PiS.
I jakims cudem podniesli sie Konfederaci z kolan, a chcieliby by sie nawet wyprostowac.
Dla nich zwyciestwo Dudy (PiS) to wlasnie umocnienie absolutnej wladzy ich najgrozniejszego wroga i smiertelna grozba powrotu pod PiS-iackiego kamasza.
I oni o tym, drodzy PiS-iaczkowie, doskonale wiedza.
A tak juz zupelnie prywatnie:
Na miejscu Bosaka z przyjemnoscia bym teraz zrobil kuku Kaczyńskiemu za te wszystkie lata upokorzeń.
:-)))
.