Paweł Graś, rzecznik rządu a na co dzień ponoć nadal (nigdzie nie znalazłem w internecie jego lub administracyjnego dementi) kustosz w pałacyku niemieckiego obywatela Paula Roglera, wykazuje dużą godność i odwagę osobistą w dziedzinie relacji międzynarodowych.
- Odeszliśmy w relacjach ze Stanami Zjednoczonymi od oczekiwania: „a co nam wujku z Ameryki przywiozłeś” powiedział Graś dziś w audycji Moniki Olejnik „siódmy dzień tygodnia” w radiu Zet.
Pytany o nieobecność Wałęsy na spotkaniu z Obamą rzecznik Graś oświadczył w imieniu rządu RP:
- No...Lechu, szkoda. Myślę, że tego żałujesz...
Kustosz zabytkowego pałacyku pod Krakowem wykazuje więc dużą godność osobistą w relacjach z wielkimi tego świata. Pstryczka w nos dostał od rzecznika rządu barack Obama, a Lech Wałęsa zostrał pouczony pobłażliwie, acz stanowczo.
Przypomnijmy więc, że małżonkowie Graś nie byli zameldowani w pałacyku pana Paula Roglera w Zabierzowie, a wymiar sprawiedliwości miał z tego powodu poważne problemy z doręczaniem im wezwań w sprawach sytuacji majątkowej posła. Dlatego nakładano na nich sądowe kary porządkowe.
Pytania w tej sprawie stawiał Super Express w lipcu 2009 roku. Pojawiły się one rówież w lipcu 2009 roku na łamach salonu24.
Inne tematy w dziale Polityka