A. Wyniki badań
Opublikowane dziś badania preferencji przedwyborczych pokazują że już 51% osób „zgłaszających zamiar głosowania i mających sprecyzowane preferencje” popiera Bronisława Komorowskiego, zaś 38% - Jarosława Kaczyńskiego - to sondaż TNS OBOP. Inne wyniki podaje sondaż CBOS, zgodnie z którą 50% osób głosowałoby na Bronisława Komorowskiego, zaś 27% - na Jarosława Kaczyńskiego.
Wniosek jednoznaczny – już 50% poparcia ma kandydat PO.
Przełom?
W poprzednich analizach pokazywałem, że sondażowy spadek poparcia dla PO był pozorny – bez zarzutu więc na brak obiektywizmu spróbuję skorygować dzisiejsze publikacje.
Zawsze się zastanawiałem dlaczego – pomimo istnienia na studiach socjologicznych czasem nawet odrębnego semestralnego przedmiotu z ograniczeń sytuacji badawczej w badaniach opinii (taki niegdyś sam prowadziłem przed zmianą zainteresowań) – w działach sondaży przedwyborczych w agencjach badawczych nie pracują osoby posiadające wiedzę o zachowaniach respondentów i nie próbuje się wzorem sondażowni zachodnich zbudować modelu predykcyjnego, przewidującego rzeczywiste zachowania respondentów na podstawie ich postawy w czasie badań.
Takie osoby pracują w innych działach i z powodzeniem potrafią przewidzieć zachowania respondentów w innych – czasem nawet bardziej drażliwych – decyzjach. W decyzjach wyborczych zaś jakoś badania opinii w Polsce zatrzymały się na poziomie wypytania respondenta o to, na kogo będzie głosował i …
1. Pokazania w jednej publikacji, że 45% deklaruje głosowanie na Bronisława Komorowskiego, spośród tych, którzy deklarują głosowanie, a w kolejnej, że już 51% deklaruje głosowanie na tego kandydata spośród tych, którzy „mają zamiar głosowania i mają sprecyzowane preferencje”.
Osiągnięto wzrost poparcia – i można ogłosić na pierwszych stronach portali.
Osiągnięte przez autora informacji (w pełnym sensie słowa „osiągnięte”) 51% - nie ma żadnego przełożenia na prognozę zachować wyborczych – i autorzy badań – jak sądzę – o tym wiedzą.
W rzeczywistości wzrost procenta osób deklarujących zamiar głosowania i nie przyznających się do poparcia określonego kandydata – w przypadku omawianych badań OBOP to aż 12% deklarujących głosowanie - to jeden ze wskaźników (pozostałe omówione zostaną dalej) tzw. efektu poprawności: badani boją się przyznać do głosowania na określonego kandydata ponieważ uznają go za wybór niepoprawny społecznie. „Niepoprawność” badani oceniają zaś głównie na podstawie mediów.
Wzrost osób ukrywających preferencje zanotowano np. przy nagłym spadku PiS po aferze z Renatą Beger, zaś ostatnio przy nagłym spadku PO po Katastrofie Smoleńskiej – to zresztą był pierwszy przypadek, gdy wyborcy nie przyznawali się do popierania Platformy Obywatelskiej.
Dzisiaj opublikowany wzrost wiąże się z powrotem w mediach do ataku na jedną z głównych partii w Polsce. Pokazywanie bardzo krytycznych opinii o jednym z kandydatów w przeważającej liczbie mediów (np. „Hipnotyzer. Jarosław Kaczyński chce pozbawić Polaków pamięci”) będzie miało wpływ na ten wskaźnik.
Można – na podstawie poprzednich wyników wyborów - oszacować prawdopodobieństwo, na kogo padną głosy tych 12% wyborców.
W skrajnym przypadku – dodatkowo jeszcze po uwzględnieniu błędu szacunku – może to dokładnie wyrównać szanse kandydatów.
2. Przewidywania wyników głosowania na podstawie zadeklarowanych wyborów przez badanych (oraz – choć bardzo rzadko - tylko błędu szacunku) bez próby skorygowania deklaracji w oparciu o doświadczenia z poprzednich wyborów.
Sondaże przed dniem głosowania miały odchylenia od rzeczywistych wyników wyborów do Parlamentu Europejskiego od 17,5 do 22,6% -suma błędu CBOS przekroczyła 22,5% (sic!).
Szczegóły:
http://krzesimir.salon24.pl/109891,salon24-lepszy-od-agencji-badawczych
Ogromna błędowość agencji nie wpłynęła w żadnym stopniu na wybory mediów – nadal współpracują z tymi samymi. Co więcej - na przykład “Rzeczpospolita” nadal obsługiwana jest przez agencję, której wyniki są notorycznie błędne (i to na korzyść PO…) .
Wracając do dziś opublikowanych badań:
„W przypadku drugiej tury wyborów - gdyby do niej doszło i znaleźli się w niej dwaj główni liderzy rankingów prezydenckich - odsetek niezdecydowanych jest dwukrotnie mniejszy niż w przypadku I tury - wynosi 6%. Wśród pozostałych osób, Bronisław Komorowski uzyskuje 55% poparcia, natomiast Jarosław Kaczyński - 39%.”
Biorąc pod uwagę korektę na efekt poprawności - w tym przypadku badani deklarują wybór bardziej wspieranego medialnie kandydata, po analizie badań przed poprzednimi wyborami z uwzględnieniem błędu szacunku –nie można dziś orzec o przewadze jakiegokolwiek kandydata w II turze.
Dlatego właśnie być może jedna z agencji (Homo Homini) zwiększyła próbę do 1500 respondentów, zmniejszając błąd szacunku do 2%.
3. Przewidywania wyników głosowania na podstawie zadeklarowanej frekwencji bez próby skorygowania deklaracji w oparciu o doświadczenia z poprzednich wyborów.
Sondaże przed dniem głosowania miały odchylenia od rzeczywistej frekwencji w wyborach do Parlamentu Europejskiego od 4,5% do 29,5%(sic!).
Szczegóły:
http://krzesimir.salon24.pl/109891,salon24-lepszy-od-agencji-badawczych
Badani, którzy deklarują na wyrost, że wezmą udział w wyborach równocześnie wskazują wybór bardziej wspieranego medialnie kandydata.
Badacze o tym wiedzą, więc abyosiągnąćwynik powyżej 50% dla Bronisława Komorowskiego wystarczy zapytać wszystkich o preferencje a dopiero potem zapytać o to czy badany pójdzie głosować. Takie wyniki również były publikowane…
Co ciekawe wysoka frekwencja (powyżej 65%) sprzyjać będzie Jarosławowi Kaczyńskiemu – podejrzewam, że nie zobaczymy w mediach akcji „Idź na wybory”.
B. Zakała III Rzeczpospolitej
Mottem tej notki są słowa Prezydenta Rzeczpospolitej Lecha Kaczyńskiego: „ta dziedzina w Polsce jest zupełnie niepoważna” z wywiadu udzielonego Łukaszowi Warzesze.
Opinia Prezydenta kraju o całej dziedzinie wiedzy mogła wywołać ostre protesty środowiska, a jednak ich nie spowodowała (nieco to dziwne w kontekście tego, jakie reperkusje wywoływały każde inne tezy). Co więcej - Prezydent wypowiadając tak ogólną opinię odmówił równocześnie skomentowania jednej z tez wytworzonych przez tę „dziedzinę wiedzy”. Dziennikarz pytający o komentarz Prezydenta do tej tezy, ani nie był specjalnie zdziwiony odpowiedzią, że cała dziedzina w Polsce jest niepoważna, ani nie bronił przytoczonej przez siebie tezy. Nikt też nie miał za złe dziennikarzowi, że nie wypytał Prezydenta o podstawy do tak ogólnej oceny całej dziedziny wiedzy w Polsce. Do tego wszystkiego Prezydent nie był pierwszym urzędnikiem wysokiego szczebla w Polsce tak wyrażającym się o niej.
Sondaże to zakała III RP, niebroniona przez nikogo, a jednak cytowana we wszystkich mediach pomimo notorycznego udowadniania nietrafności jej prognoz (przy każdych wyborach).
Fenomen sondaży w Polsce
Być może jego rozwikłanie ukazałoby istotę społecznych relacji w III RP, szczególnie w relacji z analizą klasy dziennikarskiej.
Sondaże.
Doczekały się sondaży na temat swojej własnej wiarygodności (brzmi to trochę jak wywiad uliczny z kamerą na temat tego czy wiarygodna jest telewizja…, ale to fakt) . Tak jakby ktoś chciał sprawdzić tezę, czy drukowane wyniki mają jeszcze jakiś wpływ.
Niestety mają. I przypominają samospełniające się proroctwo. Czy w tych wyborach również?
Ataki na sondaże przedwyborcze agencji badawczych nie są przez nie komentowane (choć czytane), każdy atak na wyniki w innej dziedzinie (np. badania rynku) byłby komentowany, bo oznaczałby realną stratę dochodów.
Pojawiła się nagle mgła. A przyrządy pomiarowe są niewyregulowane. A może właśnie świadomie niewyregulowane?
Krzesimir
PS. Proszę aby wszystkie notki dotyczące sondaży opatrywane były tagiem surveywatch. Łatwiej będzie szukać notek.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie.
Inne tematy w dziale Polityka