Zdaję sobie sprawę, że powinienem napisać to znacznie wcześniej. Ale zaszły dwie przyczyny, dla których o żałobie narodowej piszę dopiero teraz. Pierwsza to taka, że byłem zbyt zajęty, by cokolwiek z przeznaczeniem na bloga napisać, druga jest poważniejsza: cokolwiek by nie powiedzieć o zarządzeniach Prezydenta RP, że idiotyczne itd., przez szacunek dla urzędu prezydenta własnego państwa, należy się dostosować. Nie mam zatem pretensji do jakiegokolwiek radia czy telewizji o zmiany ramówek, ani do Tesco, że zaprzestało puszczania głupawych reklam swojego „eko-sklepu” (właściwie to wdzięczny im jestem za to). Głupio tak, zwyczajnie, w obliczu tragedii, pisać że cała ta żałoba narodowa (ŻN) to marketingowa heca.
A niestety, ostatnia ŻN była polityczną, marketingową hecą. I teraz, po wszystkich tych dniach z czarną wstążką obok symbolu kanału tv, obok flagi przy szkole (nareszcie widziałem polskie flagi w takiej ilości! Ciekawe jak będzie 3 maja?), mogę to powiedzieć.
Krzysztof Leski napisał w święta (proszę wybaczyć, że nie dam bezpośredniego odnośnika, ale KL pisze tyle postów, że doprawdy trudno nadążyć za jednym, konkretnym), że politycy w Święta muszą czuć się co najmniej nieswojo, gdyż nikt nie zwraca na nich uwagi, w centrum są zupełnie inne wydarzenia, niż ich arcyważne wypowiedzi.
I zaraz potem nastąpiło coś, dzięki czemu można znów przyciągnąć kamery – Kamień Pomorski. Dopiero trafiła się okazja!
Cóż z tego, że liczba ofiar wynosi mniej więcej tyle, że porównać to można z dziennymi statystykami ofiar wypadków? Cóż z tego? To nic.
Przecież można się pokazać! Zaprezentować, jaki to polityk jest czuły i jak kocha lud.
Tak, wiem, stała się tragedia. Bez wątpienia. I mogą to pokazywać telewizornie, czy gazety. Ale, do jasnej cholery: czy trzydniowa ŻN to aby nie przesada?!
Ja wiem, że trudno niekiedy określić, kiedy można ŻN ogłaszać, a kiedy nie. Trzeba by pewnie, jak próbuje w żartach Janusz Korwin-Mike, zastanowić się, ilu trzeba ofiar na minimum dla ŻN.
A moim zdaniem, żadne takie sztywne kryterium nie jest potrzebne, zresztą, sztywne ramy – np. „od 40 trupów można ogłaszać ŻN, a w przypadku 39 – w żadnym wypadku” też nie są najszczęśliwszym pomysłem. Trzeba zwykłego taktu i wyczucia. Tylko tyle trzeba, by ocenić, czy dane wydarzenie należy do takich, które powinny zasmucać cały naród, a które są wprawdzie tragiczne, ale niekoniecznie należy w tę tragedię wplątywać cały kraj.
Być może także okres krótszy niż trzy dni, albo minuta ciszy w oficjalnych okolicznościach, przesłanie kondolencji – byłyby rozwiązaniem lepszym, niż trzydniowa ŻN. Chodzi, powtórzę, o takt i wyczucie, których zabrakło. Bo lepiej bez taktu i wyczucia pokazywać przez trzy dni twarz do kamery, gadając głupoty i nabijając sobie wyborcze punkciki, niż nic nie robić.
Takim postępowaniem politycy (i nie mówię tylko o Prezydencie) wykazali się w wyjątkowo ponury sposób. Stała się tragedia, to fakt. Ale czy należy na niej żerować?
PS
Przebąknąłem niedawno, że rozpiszę się szeroko. To prawda, najbliższy tekst, na temat liczb i statystyk, jest już w zasadzie gotowy, a wyszło tego ze 6 stron. Należy spodziewać się go niebawem.
Inne tematy w dziale Polityka