Jestem katolikiem. Co do tego nie mam się wątpliwości, ale czytając dziś wiadomości ze świata na fronda.pl natknąłem się na pewien zapis, który coś we mnie "miesza":
"Barcelońska archidiecezja w imieniu kard. Lluísa Martíneza Sistacha wydała oświadczenie w sprawie katolickiego księdza, który sfinansował aborcję dwóm swoim podopiecznym. Nie zostanie ekskomunikowany ani ukarany w żaden inny sposób. Archidiecezja utrzymuje też, że decyzję tą poparła watykańska Kongregacja Nauki Wiary, orzekając w 2009 roku na korzyść owego księdza."
Świat staje na głowie. Oto mamy do czynienia z działaniem (a właściwie jego brakiem) bez precedensu - ci, którzy mieli bronić istoty ludzkiej sami zaczynają w imię "wyższego dobra" iść na horrendalne ustępstwa. Jeśli miałbym wybierać pomiędzy religią a humanizmem widzianym jako szacunek o życie niewinnego człowieka, to nie omieszkam wybrać ten drugi wariant.
Nawiasem mówiąc, w Polsce wcale nie ma się lepiej - polityczna banicja Marka Jurka, jak i wtykanie się kleru do polityki w sposób nie-obywatelski przez wątpliwie osoby takie jak o. Rydzyk czy abp. Pieronek zmusza do zastanowienia się nad faktycznym stanem polskiego Kościoła i kleru. Wypominałem, wypominam i wypominać też będę sprawę "Agaty" z Lublina - brak wsparcia dla walczącego o życie dziecka księdza zakrawa o szczyt hipokryzji. Nawet sam o. Rydzyk nie pisnął słówka, gdy minister Kopacz wydała wyrok.
Przed czasem Wielkanocy życzę Państwu i sobie, żebyśmy mieli więcej przyzwoitych księży, niż "katolickich" showman'ów.
