Niektórzy to mają zdrowie. Przeczytałem już w s24 ze dwa tuziny notek o tym, iż majątek stoczni gdyńskiej i szczecińskiej sprzedany został po zaniżonej cenie, poniżej wartości (którą wyliczyli, hm, eksperci). To rozumowanie bawi mnie przeogromnie.
Rozumiem świetnie podejrzenia dotyczące nabywcy - sam nieco się dziwię czytając, co o nim wiadomo, a raczej - czego nie wiadomo. Nie wiem, jakie pole manewru miał minister, skoro KE nakazała sprzedaż majątku w przetargu, ale jakieś warunki mógł chyba postawić. Nie wiem, nie przesądzam.
Ale - "za tanio"? "Poniżej wartości"? A co to jest owa "wartość"? Skoro lepiej wiecie, skoro tylu was tak twierdzi - Toż czemu jakoś nie było mrowia chętnych? Czemuście się nie zrzucili, by kupić ten wspaniały majątek za bezcen i zrobić interes życia?
Tej nocy także: TP SA kandyduje do PE
Inne tematy w dziale Polityka