Większość portali relacjonuje słowa oburzenia Romana Giertycha po artykule Moniki Olejnik. I dobrze, bo - co stwierdzam z przykrością - publikując zwierzenia pięcioletniej córki polityka Monika złamała kilka zasad etycznych. To kolejna pilna sprawa dla Rady Etyki Mediów.
Ubawiły mnie słowa z wirtualnych_mediów.pl, iż krytykując dziennikarkę Giertych w żaden sposób nie odniósł się jednak do sugestii zawartej w wypowiedzi jego córki. Notka wydaje się być przytoczona za Radiem Zet.
Wydaje się, bo autorstwo treści w wm.pl bywa niejasne - jak przystało na stronę zajmującą się... dziennikarstwem. To też jedyny znany mi duży polski portal, który stronę główną zasłania banerem odpornym na filtry popupów, a baner daje się wyłączyć... dopiero po włączeniu javascriptu. To jedna z przyczyn, dla których serdecznie nie znoszę wm.pl.
Na upartego można się dziwić, że Giertych nie podejmuje publicznego sporu merytorycznego ze swą pięcioletnią córką. Ja wolę się dziwić, że nikt dotąd nie napisał, jak na zarzuty polityka reaguje Olejnik. Nigdzie nawet nie znalazłem wzmianki w rodzaju - nie udało się nam skontaktować...
PS. Uprzedzając pytania, jakie zasady łamie cytowanie dziecka, ogłaszam, że ni do prawa prasowego, ni kodeksu etyki REM jeszcze nie zaglądałem w tej kwestii. Dość, że rozmowa z pięciolatką ma, i mieć może, wyłącznie charakter prywatny. Takie rozmowy ujawnia się tylko w szczególnych okolicznościach. Nie twierdzę, że nigdy: być może nie podniósłbym ręki na Monikę, gdyby słowa dziecka umieściła w kontekście neutralno-żartobliwym.
PS2. Tutaj IMHO rozczarowująca odpowiedź Moniki. A przecież zwykłe "przepraszam" by wystarczyło i korona by z głowy nie spadła.
Inne tematy w dziale Polityka